Bezos i Branson polecieli w kosmos, czyli podstarzali chłopcy bawią się w astronautów
Jeff Bezos poleciał dziś w kosmos. Wcześniej zrobił to Richard Branson. Czy rozpoczęła się nowa era lotów kosmicznych?
Lipiec 2021 r. z pewnością zapisze się w rozwoju astronautyki. Jakby nie patrzeć na przestrzeni dwóch tygodni, dwóch miliarderów poleciało w kosmos na pokładzie urządzeń opracowanych przez własne firmy.
Jedno można powiedzieć z pewnością. Od programu lotów księżycowych Apollo świat się zmienił. Ludzie zmagają się z coraz poważniejszymi konsekwencjami zmian klimatycznych, z walką z koronawirusem, a loty kosmiczne to jedna z ostatnich rzeczy na ich głowie. Widać to wyraźnie w sekcjach komentarzy pod artykułami opisującymi obie eskapady. Nie ma tam przesadnej miłości do najbogatszych, którzy w końcu postanowili skorzystać ze swoich niezwykle drogich zabawek i polecieć na chwilę w kosmos.
Brytyjczycy nie kochają Richarda Bransona
W brytyjskich mediach naprawdę trudno było znaleźć pozytywny komentarz na temat realizowanego przez Virgin Galactic lotu Sir Richarda Bransona na wysokość 86 km. Za ciekawą relacją, ekscytującym lotem kryje się bowiem wiele wątpliwości. Jakby nie patrzeć jeszcze kilka miesięcy temu Branson domagał się pomocy dla swoich przedsiębiorstw, które zdecydowanie odczuły skutki pandemii koronawirusa. Gdy firmy pomocy nie otrzymały, w desperacji prosił królową o wsparcie finansowe dla swoich przedsiębiorstw. Mimo to na prywatny lot w kosmos pieniędzy starczyło. Owszem, pieniądze Bransona to jego sprawa, niemniej opinia publiczna widzi sprzeczny obraz. Jednego dnia Branson krzyczy o pomoc, drugiego leci w kosmos.
Co więcej, zaledwie dzień po locie, Virgin Galactic zamiast wznowić sprzedaż biletów na kolejne loty tego typu, poinformował, że zamierza sprzedać akcje o wartości 500 mln dol., aby pozyskać finanse na rozbudowę swojej floty. Rynek nie przyjął tej decyzji pozytywnie i w ciągu jednego dnia cena akcji Virgin Galactic spadła o ponad 17 proc.
Ekolodzy z kolei skorzystali z innego aspektu całego przedsięwzięcia, aby przyczepić się do 72-letniego astronauty. Samolot rakietowy SpaceShipTwo napędzany jest nadtlenkiem azotu oraz paliwem stałym, które podczas krótkiego, kilkudziesięciominutowego lotu wprowadza do atmosfery Ziemi ogromne ilości szkodliwych związków. Co więcej, emitowane przez nie gazy wprowadzane są bezpośrednio w górne warstwy atmosfery, w których mogą się utrzymywać całymi latami. A wszystko to nie dla celów naukowych, a dla rozrywki kilku czy kilkuset milionerów, którzy następnie spojrzą na Ziemię z dużej wysokości i po powrocie będą mówili, jaka jest delikatna i krucha. O ironio!
Jeff Bezos także mierzy się z krytyką
Od razu na początku należy wspomnieć o całkowicie błędnej informacji, która już rozprzestrzeniła się po internecie. Wbrew temu co piszą aktualnie setki osób.
Dzisiejszy lot Jeffa Bezosa w kosmos nie wyemitował 75 ton CO2. Rakieta New Shepard jest napędzana silnikiem BE-3, dla którego paliwem jest ciekły wodór i ciekły tlen. W efekcie podczas wznoszenia rakieta emituje głównie… wodę. Dwutlenku węgla jest tam marginalna ilość (w przeciwieństwie do lotu samolotu rakietowego Bransona). Powyższy fake news jest zatem ewidentną bzdurą.
Także i podczas tego lotu pojawiały się głosy, że oto dzisiaj w kosmos leci najbogatsza osoba na świecie, która do takiego poziomu bogactwa doszła na wyzysku. Pracownicy firmy Amazon od lat przekazują informacje o skrajnie złych warunkach panujących w magazynach firmy. Dopiero co przycichła afera o tym, że wydajność pracowników maksymalizuje się do takiego poziomu, że przerwa na toaletę staje się w miejscu pracy luksusem.
Bezos dziękuje pracownikom Amazonu, że sfinansowali jego lot
W tym kontekście wprost katastrofalną wpadką ze strony Jeffa Bezosa jest podziękowanie, jakie na konferencji po locie złożył na ręce pracowników i klientów Amazona mówiąc „bowiem to wy za to zapłaciliście - poważnie, z całego serca wam dziękuję”.
Wierzę, że ocieplenie klimatu obserwowane w dniu dzisiejszym jest spowodowane wrzeniem krwi w żyłach pracowników Amazona, którzy muszą pracować na stojąco i nie mają zapewnionego nawet dostępu do wody pitnej. Z pewnością mają szczęście wypisane na ustach.
Ale przecież to rozwój technologiczny
I tak i nie. Jakby nie patrzeć, człowiek poleciał na Księżyc już w 1969 r., ponad pół wieku temu. Księżyc znajduje się co najmniej 340 000 km od Ziemi. Minęło pół wieku, a tylko dzięki temu, że mówimy o prywatnych przedsiębiorstwach, ekscytujemy się lotami suborbitalnymi na wysokość 80-100 km.
Ważnym aspektem całego zagadnienia jest cel tychże lotów, tychże wydanych na prace rozwojowe milionów i miliardów dolarów. O ile w przypadku misji realizowanych przez agencje kosmiczne chodzi o rozwój nauki, o rozwój wiedzy o kosmosie, ale także i o Ziemi, to w przypadku Virgin Galactic i Blue Origin chodzi tak naprawdę o biznes, rozrywkę i dreszczyk adrenaliny. W mojej osobistej opinii taki cel nie uzasadnia kosztu środowiskowego. Więcej, wbrew temu co mówią twórcy obu firm, nie znaleźliśmy się w lipcu 2021 r. u progu jakiejś nowej ery kosmicznej. Obstawiam, że obie firmy będą przez najbliższe lata realizowały po kilka, kilkanaście lotów tego typu rocznie, zabierając na chwilę na granicę kosmosu coraz to nowe grupy miliarderów, a z czasem milionerów. Dla przeciętnych ludzi jedyną korzyścią z tego będzie marginalny, ale jednak koszt środowiskowy.
W dzisiejszym wydaniu dziennika The Guardian prof. Eloise Marais z University College w Londynie zwróciła uwagę, że o ile jeden samolot długodystansowy emituje od jednej do trzech ton dwutlenku węgla na pasażera, to podczas lotu rakietowego, czterech pasażerów emituje od 200 do 300 ton dwutlenku węgla, w czasie zaledwie kilkudziesięciu minut. Jeżeli uzasadnieniem jest jedynie doświadczenie w celach rozrywkowych stanu mikrograwitacji przez kilka minut, to ten koszt jest naprawdę duży. Oczywiście, dopóki loty rakietowe będą realizowane kilkanaście razy w roku, nie będzie to przekładało się na jakieś realne zagrożenie. Gdyby jednak samoloty rakietowe stały się z czasem tak popularne jak loty samolotami, to mielibyśmy potężny ból głowy.
Nie należy tutaj zapominać o trzecim, najważniejszym prywatnym graczu sektora kosmicznego, Elonie Musku. Warto jednak tutaj zaznaczyć, że większość lotów realizowanych przez SpaceX ma na celu wynoszenie astronautów na orbitę okołoziemską, dostarczanie instrumentów naukowych i satelitów na orbitę. Można zatem powiedzieć, że są to misje warte kosztu środowiskowego. Na wiedzy pozyskanej przez satelity czy instrumenty naukowe zyskuje cała ludzkość, a nie tylko garstka miliarderów, którym potrzebny jest chwilowy zastrzyk adrenaliny.
Rozwój sektora kosmicznego? Jak najbardziej. Turystyka kosmiczna? Powinniśmy to zostawić na kiedy indziej.