Chiński łazik na niewidocznej stronie Księżyca wciąż działa. Od lądowania minęło już 1000 dni
To było pierwsze takie osiągnięcie inżynierów stojących za chińskim programem kosmicznym. Po raz pierwszy w historii Chińczycy zrobili coś, czego nie zrobili wcześniej ani Rosjanie, ani Amerykanie. Po niemal trzech latach misja Chang’e 4 wciąż trwa.
2 stycznia 2019 r. sonda Chang’e 4 jako pierwsza w historii dostarczyła łazik na powierzchnię niewidocznej z Ziemi strony Księżyca. O ile wiele wcześniejszych misji wysyłało zdjęcia niewidocznej strony Księżyca wykonane z orbity, o tyle nikt nie próbował tam niczym wylądować.
Co do zasady problem z lądowaniem polega na tym, że lądownik czy łazik znajdujący się na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca nie ma możliwości kontaktowania się bezpośrednio z centrum kontroli lotów znajdującym się na Ziemi, bowiem… wiadomo, Ziemia znajduje się tam pod horyzontem i jest zasłonięta przez Księżyc.
Zanim sonda Chang’e 4 dotarła na Księżyc, Chińczycy umieścili za Księżycem sondę Queqiao. Sonda znajduje się w takim punkcie, w którym jednocześnie widzi Ziemię oraz łazik Yutu 2 znajdujący się na niewidocznej stronie Księżyca. Dzięki temu Queqiao może działać jako pośrednik w przekazywaniu danych z łazika na Ziemię i odwrotnie.
Okrągły 1000 dni pracy na Księżycu
Dostarczony 1000 dni temu na powierzchnię Księżyca łazik Yutu 2 już dawno temu pobił rekord długości pracy na powierzchni naszego naturalnego satelity. Poprzednim rekordzistą był Łunochod 1, który przemierzał księżycowe pustkowia przez 321 dni.
Po 1000 dni na Księżycu - jak donoszą przedstawiciele chińskiego programu kosmicznego - łazik Yutu 2 oraz lądownik Chang’e 4 działają tak dobrze jak pierwszego dnia. Wszystkie instrumenty naukowe na ich pokładzie także sprawują się doskonale.