REKLAMA

Oto najlepsze samochody studyjne, które bardzo chciałbym zobaczyć na drodze

Projekty samochodów studyjnych zawsze kojarzą mi się z podglądaniem przyszłości motoryzacji przez dziurkę od klucza. Poniżej znajdziecie moje ulubione projekty, zaprezentowane na przestrzeni ostatniego roku.

samochody koncepcyjne
REKLAMA

Jeśli chodzi o kryteria wyboru, kierowałem się wyłącznie własnym gustem. Jeśli waszym zdaniem brakuje na tej liście jakiegoś wyjątkowego projektu, nie krępujcie się wspomnieć o tym w komentarzach. A teraz do dzieła.

REKLAMA

Zazwyczaj nie przepadam za SUV-ami, ale Q8 Concept ma nadzwyczajnie piękną linię nadwozia. I zwróćcie uwagę na te piękne drzwi bez klamek. To kolejny pomysł zaczerpnięty bezpośrednio ze środowiska tuningowego, który zawsze mi się podobał. Jeśli chodzi o napęd, Q8 to oczywiście konstrukcja hybrydowa o mocy 449 KM i 700 Nm z napędem Quattro. Od 0 do 100 nowy SUV Audi ma rozpędzać się w 5,4 s. Wrażenie robi również pneumatyczne zawieszenie, które można podnieść aż o 9 cm. Napęd na 4 koła, duży prześwit - brzmi, jak luksusowa terenówka. Więcej takich SUV-ów poproszę.

Aicon powstał w jednym celu: ma pokazać autonomiczną i elektryczną przyszłość marki. I jeśli wydawało wam się, że nowe A8 jest ogromne, to ten studyjny projekt jest jeszcze większy. W dodatku stoi na 26-calowych kołach. Miejsce przednich reflektorów zajęły wyświetlacze, składające się z ponad 600 osobnych pikseli. Brzmi ciekawie, ale nie dowiecie się, jak jeździ się z takim oświetleniem. Aicon nie ma nawet kierownicy. W środku wygląda jak przestronny, pięknie urządzony salon. I tak według Audi mają prezentować się luksusowe, autonomiczne samochody.

Nie ukrywam, że zawsze marzyłem o Ogórku. Koszt odbudowy takiego klasyka jednak zawsze mnie przerażał. I chyba nie tylko mnie. Ludzie napisali do Volkswagena tyle listów z prośbą, żeby koncern zrobił nowego mikrobusa, że Niemcy stwierdzili w końcu, że to całkiem niezły pomysł. I.D Buzz ma być sprzedawany z w pełni elektrycznym napędem. Jego zasięg to 600 km, a naładowanie rozładowanych akumulatorów do pełna ma nie trwać dłużej, niż 30 min. Prędzej, czy później na pewno sobie takiego kupię.

Lexus UX Concept

UX to zupełnie nowa linia SUV-ów od japońskiego producenta. Jego kosmiczna stylizacja ma zdaniem Lexusa zainteresować młodszych klientów, którzy nie chcą kupować dostępnych obecnie NX-ów. Bardzo prawdopodobnym jest, że UX będzie sprzedawany z tą samą gamą jednostek napędowych, co NX. Oznacza to, że w podstawowej opcji będzie oferowany z 2-litrowym, turbodoładowanym

Bardzo prawdopodobna jest koncepcja, że UX przejmie silniki z większego modelu NX, co oznacza, że podstawową opcję będzie stanowił dwulitrowy turbodoładowany silnik, oczywiście benzynowy. W tym roku prawdopodobnie trafi do produkcji. I dobrze, bo bardzo mi się podoba.

Jedyne, co możemy jak na razie podziwiać to sama sylwetka nowej serii 8. Prezentując model koncepcyjny, BMW zdecydowało się na nie ujawnianie żadnych danych technicznych dotyczących ich najnowszej wyścigówki. Na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z luksusowym i sportowym BMW. Charakterystyczne elementy dla tej marki, takie jak dwuczęściowy grill zostały tutaj należycie wyeksponowane. Sama sylwetka sprawia wrażenie agresywnej i, no cóż, szybkiej. Strach pomyśleć o tym, ile będzie kosztować. Z niecierpliwością czekam też, żeby dowiedzieć się, co ten potworek będzie miał pod maską.

Mówcie, co chcecie, ale to jeden z moich ulubionych studyjnych projektów. Elektryczny Urban nawiązuje do wyglądu pierwszej generacji Hondy Civic, co samo w sobie jest już wspaniałe. A przez to, że jego sylwetka została lekko "nadmuchana", kojarzy się również z drugą generacją niemieckich Golfów. Oba modele (Civica i Golfa) uwielbiam, więc siłą rzeczy ślinię się do monitora i nie mogę się doczekać, aż Urban pojawi się w salonach.

Renault Symbioz

Symbiozem jeździł Piotrek i stwierdził, że prawie zasnął za kółkiem auta, które kosztuje kilka mln euro. I dokładnie o to chodziło. Symbioz to luksusowy model Renault (jak na razie wyprodukowano pojedynczy egzemplarz), w którym jeśli znudzi nam się prowadzenie, możemy aktywować autonomiczny system jazdy, a samemu przenieść się do wirtualnej rzeczywistości. I tak trzeba żyć. Wyobrażam sobie długie, wakacyjne podróże w przyszłości, podczas których można się po prostu wygodnie wyspać. Coś wspaniałego.

Bawarczycy planują wprowadzić ten model do produkcji w przyszłym roku, czyli na 60. urodziny marki Mini. Czekam z niecierpliwością i mam nadzieję, że wersja produkcyjna nie będzie różnić się zbyt wiele od projektu studyjnego. Elektryczny Mini wygląda bowiem cudownie i nie wstydzi się swojego sportowo-gokartowego charakteru. W zeszłym roku miałem okazję pojeździć przez chwilę wersją John Cooper Works i powiem tak: jeśli elektryczna jednostka będzie jeszcze szybsza, to wiele osób się w nim po prostu zakocha. Widzę też jeden minus: elektryczny Mini nie będzie potrafił strzelać z wydechu.

To jedyny model w tym zestawieniu, który w ogóle nie podoba mi się z zewnątrz. Za to wnętrze... No bajka po prostu. Tradycyjna sztuka łączenia drewna wkomponowana w najnowsze technologie to pomysł, który mógł powstać tylko i wyłącznie w Japonii. Tutaj nawet wirtualny asystent SI przybrał formę ryby Koi. Obawiam się jednak, że wnętrze w tej formie nigdy nie trafi do seryjnej produkcji. Jest chyba zbyt skomplikowane, żeby można je było poskładać na taśmie produkcyjnej. Szkoda, wielka szkoda.

Na koniec hybrydowa wyścigówka wyjęta z Formuły 1. 1000 KM z turbodoładowanej jednostki V6 o pojemności 1,6 l? Takie cuda tylko u Mercedesa. Project One dostarczy właścicielom bardzo dużo radości. I adrenaliny. W niecałe 6 sekund rozpędza się on bowiem do 200 km/h. Sercem jednostki będzie turbodoładowany silnik spalinowy V6 o pojemności 1,6 litra. Do tego dochodzą cztery silniki elektryczne. Większość rozwiązań (silnik, karoseria z włókna węglowego) jest żywcem wyjęta z Formuły 1, co miało chyba udowodnić, że hybrydy potrafią być sexy. Rzeczywiście, potrafią.

Co najciekawsze, Project One nie jest wyłącznie modelem studyjnym. Powstało 275 egzemplarzy tego samochodu, jednak wszystkie znalazły nabywców jeszcze przed premierą. Cena? Około 10 mln zł.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA