Próbowałem kupić starter prepaid - tragikomiczna historia prawdziwa
Ponoć sprzedaż kart SIM prepaid leci na łeb na szyję. Ponoć operatorzy drapią się w głowę, bo do tej pory ten segment odpowiadał za 25 proc. ich przychodów. Ponoć trudno jest kupić i zarejestrować nowy numer. Sprawdziłem to.
Dojrzałem do decyzji, aby oddzielić numer prywatny od służbowego. Do tej pory korzystałem tylko z jednej karty SIM (kilkunastu testowych, które walają się w szufladzie nie liczę), więc chciałem obecny numer przerobić na służbowy oraz kupić nowy starter, który będzie moim prywatnym numerem.
Rejestracja numeru? Można pomyśleć, że to proste zadanie
Przełożyłem dotychczasowy numer do testowanego przeze mnie smartfona KM Live 4S - swoją drogą to bardzo tani i całkiem udany sprzęt. Prywatna Moto X Style została bez SIM-a. Dlatego poszedłem na zakupy.
Zanim udałem się do sklepu musiałem przeanalizować ofertę. Oczywiście nie jest to łatwe zadanie, bo wiele taryf prepaid nie da się porównać 1:1, bo różnią się wieloma kruczkami i smaczkami. Po krótkim namyśle wybrałem nju mobile, bo dają dużo gigabajtów. Nie zastanawiałem się też długo, bo to przecież tylko oferta na kartę, którą mogę w każdej chwili zmienić, przenosząc numer do dowolnie wybranej sieci.
Gdy wchodziła w życie ustawa antyterrorystyczna, zrobiłem test i sprawdziłem, jak poradzili sobie z nią operatorzy. Wyniki nie były najlepsze i dobrze zapamiętałem, że próba rejestracji numeru w Orange nie zakończyła się sukcesem, bo w salonach tej sieci były takie kolejki klientów, że się poddałem.
No nic, teraz nie mam wyboru. Zdecydowałem się na nju, więc będę miał jeszcze jedną okazję, aby przetestować, jak działa rejestracja numeru w Orange - pomyślałem.
Muszę tutaj zaznaczyć, że od czasu moich testów Orange poprawił trochę sytuację dramatycznie zwiększając liczbę punktów partnerskich, w których można rejestrować SIM-ki. Teraz można to zrobić nie tylko w salonach Orange, ale również w kioskach Ruchu, sklepach MediaExpert, Saturn, MediaMarkt, Neonet, ABFoto, na stacjach Statoil i salonikach prasowych inmedio, Relay, Świata Prasy oraz na Poczcie Polskiej.
Będąc na zakupach w centrum handlowym, w którym znajduje się salon Orange, sklep MediaExpert, punkt Poczty Polskiej oraz jakiś salonik prasowy pomyślałem: to jest ten moment.
Podchodzę do salonu Orange i pytam obsługi, czy kupię tu starter nju i zarejestruję numer. Oczywiście - odpowiedziała konsultantka. Stanąłem w kolejce i stałem w bezruchu około 10 minut. Kolejka nawet nie drgnęła, a była tak długa, że wystawała za salon.
Dobra, idę do MediaExpert - pomyślałem. Poszedłem. Wchodzę. Pytam. Dowiaduję się, że numery Orange można rejestrować w wybranych punktach MediaExpert, a ten, do którego przyszedłem nie jest wybrany. No nic. Idę dalej.
Spróbuję w punkcie Poczty Polskiej - pomyślałem. Idę. Wchodzę. Staję przed drzwiami. Czytam: “przerwa 30 minut”. Klnę pod nosem. Odchodzę.
Dobra, idę do tego saloniku prasowego - pomyślałem. Idę. Wchodzę. Pytam. Dowiaduję się, że ten salonik, w którym jestem nie należy ani do sieci inmedio, ani do Relay, ani do Świata Prasy, ani nie jest kioskiem Ruchu. Klnę pod nosem. Odchodzę.
Nie liczyłem czasu, jaki poświęciłem na próbę zakupu i rejestracji startera, ale trwało to zdecydowanie za długo i nie zakończyło się powodzeniem.
Nowy numer udało mi się kupić i zarejestrować dopiero podczas kolejnych zakupów w innym centrum handlowym. Kosztowało mnie to 15 minut stania w kolejce i trochę biegania, bo okazało się, że w tym salonie Orange nie było starterów nju i musiałem kupić go w kiosku, wrócić do salonu i dopiero wtedy zarejestrować.
Dlaczego opowiadam moją tragikomiczną historię?
Bo przeczytałem dzisiaj na Telko.in, że Rzeczpospolita napisała, że “sprzedaż kart pre-paid się załamuje”.
I wcale mnie to nie dziwi. Operatorzy są nieprzygotowani na ogromne zainteresowanie kupujących. Do tego zbliża się termin, kiedy obecni posiadacze kart SIM prepaid będa musieli je zarejestrować, aby utrzymać możliwość korzystania z nich.
Nawet nie chcę myśleć, jaki będzie wtedy sajgon i jak długie będą kolejki pod salonami. Zapewne gorsze niż w Urzędach Skarbowych na kilka godzin przed upływem terminu składania corocznych deklaracji podatkowych.
Wiecie, komu za to podziękować?