Nie byłoby taniego mięsa, gdyby nie eksploatacja Ziemi na masową skalę. Przytaczane przez autorów dane szokują, chociaż wcale nie są nowe. 14,5 proc. antropogenicznych emisji dwutlenku węgla (CO2) pochodzi z hodowli bydła. Do wyprodukowania raptem ok. 0,5 kg wołowiny zużywa się aż 6810 l wody i 3 kg paszy. Dzienna porcja białka - 50 g - pozyskiwana ze 190 g wołowiny kosztuje, jak wyliczał w książce "Sorry, taki mamy ślad węglowy" Mike Berners-Lee, 25 kg emisji CO2. Niby w Polsce wołowiny się je mało, stanowi ok. 2 proc. konsumowanego mięsa, ale to żadna pociecha, skoro 180 g kurczaka potrzebne do przyjęcia dziennej porcji białka to 2,8 kg CO2 emisji, a 200 g wieprzowiny: 3,8 kg CO2. Nawet w wyliczeniach Bernersa-Lee widać efekt potaniania: pod względem emisyjności najwydajniejsze jest mięso kurczaków, bo szybko rosną i nie tracą energii, gdy są zamknięte w niewielkich klatkach.