Nie powinno dziwić, że bardzo często pracę emocjonalną, szczególnie tę powiązaną z wychowaniem dzieci i życiem rodzinnym, biorą na siebie kobiety. Choć pewnie dziś jest pod tym względem lepiej niż jeszcze 40 lat temu, gdy Hochschild wprowadziła to pojęcie, nierówności wciąż są widoczne. Dlatego zdecydowana większość przykładów podawanych w "Pracy emocjonalnej" dotyczy kobiet. Najłatwiej zrzucić pracę emocjonalną właśnie na nie, bo to one są stereotypowo dobre w empatię. Choć – jak dowodzi Hackman – mężczyźni mają taki sam potencjał empatyczny jak kobiety, po prostu rzadziej uczy się ich, jak go wykorzystywać.