REKLAMA

W 2025 nie kupiłem Switcha 2. Niczego nie żałuję

Już dwa razy miałem go w koszyku i dwa razy udało mi się wygrać z FOMO. Switch 2 to super sprzęt, no ale Nintendo schrzaniło jedną rzecz.

nintendo-switch-2-oled-2026
REKLAMA

Switch 2 był jedną z najbardziej oczekiwanych gamingowych premier tego roku. Pierwsza edycja tej konsoli, wraz z mniejszym Switchem Lite i upgrade’em w postaci Switcha OLED, sprzedała się na pniu (i w zasadzie to nadal się sprzedaje świetnie pomimo premiery następcy!). Jej ostatnią wersję mam do dziś, a chociaż nie gram na nim zbyt wiele, to złapałem na niej tysiące Pokemonów i przejechałem setki kilometrów w Mario Kart 8. No ale przyszła nowsza, piękniejsza…

Czytaj inne nasze teksty o Nintendo Switch 2:

REKLAMA

Byłem pewien, że gdy tylko Nintendo zaprezentuje Switcha 2, to pierwszy ustawię się w kolejce. Niestety japońska firma skrewiła kompletnie jedną podstawową rzecz - nowa konsola nie jest, przynajmniej na papierze, pod każdym możliwym względem lepsza od swojego poprzednika. Niby ma te super-duper magnetyczne Joy-Cony i znacznie mocniejsze podzespoły, no ale ten najważniejszy podzespół w konsoli przenośnej musiałem najpierw zobaczyć na własne oczy.

Nintendo Switch 2 z akcesoriami

Switch 2 bez ekranu typu OLED to granda.

Skoro mówimy tutaj o konsoli przenośnej, z której aż chce się korzystać poza domem - w autokarze, na pokładzie samolotu, w kawiarni - to właśnie ekran jest kluczowy. W końcu w takich scenariuszach nie mamy kontroli nad oświetleniem, a ja mam PTSD, bo w przypadku Switcha 1. generacji bywało to niezwykle problematyczne. Jego lichy panel LCD świecił tak słabo, że często musiałem rezygnować z zabawy, jeśli trafiło mi się latem miejsce przy samym oknie.

Switch OLED rozwiązał te problemy - w tej wersji nie zmieniło się niby praktycznie nic poza ekranem, ale i tak zdecydowałem się na zakup, nie żałując z perspektywy czasu ani złotówki. Jedna z dwóch największych bolączek Switcha została rozwiązana! Niestety na drugą, czyli niedomagające podzespoły już w dniu premiery, nie było już rady, a tutaj trzeba było czekać na Switcha 2. No i masz graczu placek - procesor w Switchu 2 mamy szybszy, ale ekran to krok wstecz.

Co prawda chciałem wierzyć, że LCD nowej generacji będzie w stanie przynajmniej się równać ze starszym OLED-em, no ale ograniczenia technologii to ograniczenia technologii, a cuda w tym zakresie przecież zdarzają się rzadko. Zdecydowałem się nie zamawiać konsoli w preorderze, tylko poczekać, aż zobaczę ją na żywo. Problem w tym, że hype tym samym opadł, zrobiłem rachunek sumienia i uznałem, że skoro i tak nie kupiłem sprzętu na premierę, to poczekam na promocję.

Nintendo padło ofiarą własnej chciwości.

W rezultacie zaś promocji na nową konsolę Nintendo było już kilka, a jego cena spadała nawet już poniżej 2 tys. zł, ale już dwukrotnie uznałem na ostatniej prostej, mają konsolę w koszyku, iż w sumie to ja naprawdę mogę z tym zakupem poczekać. Widziałem już ten ekran LCD co prawda na żywo nie jest zły, ale jestem przekonany, że trafił on do Switcha 2 tylko dlatego, żeby Nintendo mogło wydać po roku albo dwóch Switcha 2 OLED, tak jak zrobiło to w poprzedniej generacji. 

Różnica jest jednak taka, że Switch OLED był pierwszą konsolą Nintendo z ekranem tego typu. Skoro zaś już raz wymieniłem sprzęt Japończyków tylko po to, żeby mieć lepszy ekran, to naprawdę nie chciałbym tego robić ponownie. Jakbym teraz kupił Switcha 2, a Nintendo wydałoby odświeżoną wersję po kwartale, to plułbym sobie w brodę. W tej sytuacji uznałem, że poczekam na Switcha 2 OLED, a potem na jakąś promocję na niego (a kto wie, może i doczekam się dzięki temu Switcha 3).

Swoją cegiełkę dołożyły tutaj te cholerne Pokemony.

W podjęciu decyzji o zakupie nowej konsoli Nintendo nie pomaga też fakt, iż studio Game Freak totalnie upuściło nie piłeczkę, tylko cały ich zestaw w kwestii Pokemonów. Ostatnia odsłona, w którą grałem na Switcha OLED, czyli Pokemon Scarlet, to był potworek - bo może i wyglądała beznadziejnie, ale przynajmniej modele na drugim planie odświeżały się w 5 FPS-ach. Do tego stałem się antyfanem tych nowych odsłon w trójwymiarze.

Zdecydowanie preferowałem te starsze tytuły z serii Pokemon z widokiem w z góry, które skończyły się u mnie na Pokemon Sword. Bieganie po otwartym świecie, w którym modele stworków materializują się w powietrzu, to już niestety nie to samo. Do tego najnowsza odsłona, czyli Pokemon Legends Z-A, to nie jest pełnoprawna nowa odsłona serii, tylko kolejny spin-off, wydany w dodatku nie tylko na Switcha 2, ale też na Switcha 1. generacji.

REKLAMA

Mając cały czas w pamięci fatalne Pokemon Scarlett i kiepsko spędzony czas przy poprzedniej części z podserii Pokemon Legends uznałem, że to żadna zachęta dla mnie do zakupu nowego sprzętu. Jeśli więc Nintendo chciałoby mnie przekonać do zmiany zdania i wysupłania kasy na sprzęt, którego specyfikacja w pełni mnie nie satysfakcjonuje, to niech pogoni deweloperów z Game Freak, żeby zrobili nowe Poksy już tylko na Switcha 2. No i się tym razem dla odmiany od nich przyłożyli.

Oczywiście zdaję sobie przy tym oczywiście sprawę, że jestem w mniejszości, a Switch 2 sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Swojego postanowienia jednak nie zmieniam.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-27T08:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-26T16:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-26T16:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-26T10:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-25T08:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-25T08:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-25T08:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-25T08:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T21:19:44+01:00
Aktualizacja: 2025-12-23T19:08:49+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA