Opinia o Nintendo Switch 2 po dniu z konsolą: Nintendo wydygane
Po 24 godzinach z konsolą jestem… rozdarty i nieco rozczarowany. Z jednej strony Nintendo Switch 2 spełnia wszystkie moje podstawowe oczekiwania. Z drugiej sprzętowi brakuje unikalnej egzotyki, jaka zazwyczaj wyróżnia z tłumu produkty Wielkiego N. Japończycy grają tak zachowawczo, że aż nudno.

Chyba nigdy wcześniej nie odświeżałem Facebooka tak często, co w ostatnią środę. Było już po 17:00, a ja czekałem, aż konto lokalnego śląskiego sklepu z grami poinformuje: jest dostawa. Gdy w końcu zobaczyłem post ze zdjęciem pełnym czerwonych kartonów, rzuciłem się w kierunku wyjścia z mieszkania. Godzinę później Nintendo Switch 2 już leżał na mojej kanapie. Ładny. Aż szkoda otwierać.
Konsola nie pozwalała na wiele, Japończycy zablokowali ją na poziomie oprogramowania, a ja musiałem czekać na klucz do tej cyfrowej kłódki, w formie premierowej aktualizacji. Dlatego, gdy tylko wybiła północ, rzuciłem się w wir pobierania gier oraz przenoszenia kont. Nieco później już jeździłem po torze w Mario Kart World i odkrywałem na nowo otwarty świat Zeldy.
Pierwsze wrażenie to mocne wow. Byłem zachwycony dużym ekranem i oprawą w nowych oraz ulepszonych grach.


Wspomniane The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom zyskało zupełnie nową głębię, dzięki ulepszającej aktualizacji. Ostrość, klarowność, dynamizm – wszystko podkręcono. Z kolei Mario Kart World, chociaż nie powala grafiką, imponuje otwartym światem oraz aż 16 graczami jednocześnie biorącymi udział w wyścigu. No i nasz polski Cyberpunk 2077! Fakt, że gra działa na Switchu 2 z ulepszeniami otwartego świata, policji oraz pościgów to mały cud technologiczny.
Mijały kolejne godziny, a ja wciąż gram jak oczarowany. Kiedy jednak zacząłem testować gry inne niż Zelda, Mario i Cyberpunk, zachwyt zaczął powoli znikać. Kapitalne kooperacyjne Split Fiction od EA mocno odstaje wizualnie od wersji dla PS5. Remaster Bravely Default wygląda jak produkcja z Nintendo 3DS. Civilization 7 brakuje ostrości na mapie świata, co szczególnie rzuca się w oczy na ekranie TV.
Niby banał, ale warty podkreślenia: produkcje zewnętrznych producentów, może za wyjątkiem Cyberpunka 2077, odgrzewanej Yakuzy 0 oraz Street Fightera 6, niczego nie urywają. To nie tak, że Nintendo doszlusowało do poziomu oprawy współczesnych konsol stacjonarnych. Mamy raczej do czynienia z wydajnością PS4. Co prawda na papierze urządzeniu znacznie bliżej pod względem mocy do PS4 Pro, ale nie czuć tego w wielu grach. Zwłaszcza w trybie telewizyjnym.
Dwa największe rozczarowania po dniu z Nintendo Switch 2 to czas działania na baterii oraz sterowanie i przyciski.


To dziwne uczucie, gdy Nintendo Switch 2 pada odczuwalnie szybciej od mojego poczciwego Switcha OLED. Rozumiem, że nowa konsola ma do zasilenia większy ekran oraz bardziej żarłoczne podzespoły, lecz czas działania na jednym ładowaniu, ogrywając rozbudowane produkcje 3D, jest po prostu średni. Nie tak krótki jak na handheldach z Windows 11, ale nieco ponad 2,5 godziny to przeciętny wynik.
Boli mnie też, jak okropny jest feeling podczas wciskania bumperów i triggerów. Spusty oraz zderzaki są płytkie, bez charakterystycznego kliku i bez wyraźnego sprzężenia zwrotnego. Wyraźnie czuć, że Nintendo osiadło tutaj na laurach. Producenci tacy jak Razer oferują znacznie lepsze miniaturowe kontrolery do urządzeń mobilnych, z głębszym skokiem i przyjemniejszymi przyciskami akcji.
No i te analogi. Krótkie. Niskie. Działające w wąskim zakresie. Mało precyzyjne. Nintendo miało osiem lat, by coś tutaj wyczarować. Zamiast tego nieznacznie powiększyło rozmiar grzybków i uznało, że pora na rundkę w CS-a Splatoon 3. Uważam za zbrodnię, iż analogi w konsoli z 2025 r. są pozbawione efektu Halla. Zgłoszenia o dryfujących padach drugiego Switcha nadchodzą za 3, 2, 1…
Jestem też szczerze zaskoczony lenistwem Japończyków pod względem oprogramowania.


Wielkie N korzysta z dokładnie tego samego układu menu, zakładek ustawień oraz opcji systemowych, co w pierwszym Switchu. Nowe są ikonki oraz dźwięki, ale na tym z grubsza koniec, nie licząc kilku ustawień dotyczących HDR, rozdzielczości oraz Bluetooth. Z tej perspektywy najciekawszą nowością systemową jest GameChat pozwalający rozmawiać ze znajomymi oraz emulator GameCube’a. Problem polega na tym, że obie te usługi znajdują się za paywallem abonamentu Nintendo Switch Online.
Nintendo nie zadało sobie nawet trudu, by wprowadzić chociaż jeden nowy motyw systemowy. Cyfrowy sklep także jest z grubsza ten sam, działając jako przeglądarka udająca element systemu. Przynajmniej ładuje się szybciej i nie łapie już takich zwiech jak na pierwszym Switchu. Mimo tego jestem zdumiony, jak wiele zostało po staremu.
Pod pewnymi względami nowy Switch 2 jest wręcz krokiem wstecz. Przykładowo, na konsoli nie pobierzecie aplikacji YouTube czy Crunchyroll, obecnych na starszej platformie. To świadoma decyzja Nintendo, którą niezbyt rozumiem. Zawsze lepiej, gdy funkcji jest więcej, niż mniej. Do tego Switch 2 ma większy ekran 1080p, na którym filmy oraz seriale wyglądałyby naprawdę nieźle. Jasne, nie po to kupuje się Switcha, żeby oglądać na nim Makłowicza, ale jestem zwolennikiem posiadania możliwości, niż ich braku.
Nintendo Switch 2 to ofiara sukcesu poprzednika. Nie czuć w nim egzotyki oraz niebanalności Nintendo.


Japończycy najwyraźniej mieli dosyć filozofii hit-or-miss, zgodnie z którą wydają konsole tak odmienne od konkurencji, że albo okazują się gigantycznymi sukcesami, albo spektakularnymi klapami. Nigdy nic pośrodku. Wysoka sprzedaż pierwszego Switcha tak się spodobała kierownictwu japońskiej korporacji, iż woleli nie ryzykować. Zagrali bezpiecznie, postawili na powtórkę z rozrywki i liczą, że jakoś to będzie. Mam wręcz wrażenie, że Nintendo jest wydygane współczesnym światem i tym, jak powoli zaciska się pętla wokół rynku konsol. Stąd strach przed odważnymi decyzjami.
Problem polega na tym, że właśnie przez ten strach Nintendo Switch 2 jest bardzo podobny do Steam Decka czy Lenovo Legion Go z zainstalowanym SteamOS. Tam z kolei ceny gier są niższe, ich biblioteka znacznie większa, a promocje regularne i kuszące. Gdy pierwszy Switch debiutował na rynku, nikt jeszcze nie słyszał o Steam Decku, a handheldy kojarzyły się głównie z produktami Sony oraz Nintendo. Jednak w 2025 r. rzeczywistość wygląda kompletnie inaczej.
W tej nowej rzeczywistości Nintendo Switch 2 nie ma świeżego hardware’owego lewara, na miarę Joy-Conów i stacji telewizyjnej, za sprawą którego powiedziałbym wow. Takim lewarem na pewno nie jest funkcja myszki komputerowej, pozwalająca nawigować padem w trybie poziomym, jak mało precyzyjnym gryzoniem.
Po pierwszym dniu z Nintendo Switch 2 wygrywają gry, ale nie sama konsola.


Mario Kart World dosłownie ciągnie tę platformę. Pali się guma opon, ale ciągnie. Fakt, że nie można pobrać tego tytułu ze Steam albo PS Store, to tak naprawdę największy argument za kupnem Nintendo Switcha 2. Japończycy są tego doskonale świadomi, nie bez powodu ich legion prawników stale organizuje pokazowe egzekucje twórców emulatorów.
Gdy pierwszy Switch debiutował w 2017 r., zachwycał mnie na poziomie gier oraz sprzętu. W przypadku drugiego Switcha magiczne są już wyłącznie gry. Wszystko rozbija się o garść produkcji na wyłączność, którą Nintendo musi powiększać w niesamowitym tempie, by Switch 2 utrzymał się na powierzchni. Teraz jest niesiony sukcesem poprzednika, ale ta fala za jakiś czas się skończy. Kolejną musi napędzać nowa Zelda, Mario, Metroid i Pokemony.
Największe zalety:
- Duży ekran ze świetnymi barwami. Nie jest to OLED, ale jest nieźle
- Mario Kart World jest cudowne
- Cudny mechanizm odczepiania/wyskakujących Joy-Conów
- Cyberpunk 2077, Yakuza 0, Street Fighter 6 działają jak złoto
- Świetny system migracji z pierwszego Switcha
- Dwa USB-C to zmiana jakościowa. Ładowanie i adapter 2,4 Ghz <3
- W końcu systemowy czat. Szkoda, że za paywallem
- eShop nareszcie działa bez zacięć i lagów
- System wirtualnych kart (też na Switch 1) to sztos
- Karty microSD Express zacierają różnicę względem SSD
Największe wady:
- Przeciętny czas działania na jednym ładowaniu
- Rozczarowujące triggery, analogi i bumpery Joy-Conów
- Pad bez efektu Halla? W 2025 r. tak nie przystoi
- Nie ma efektu amazingu i świeżości. Powtórka z rozrywki
- Zaciera się różnica między Nintendo, Steam Deckiem i innymi
- Brak aplikacji multimedialnych, trofeów i wiadomości
Nintendo Switch 2 w jednym zdaniu, po 24 godzinach? Powtórka z rozrywki.