Lotnisko w Krakowie może zostać zamknięte na trzy miesiące. Pas startowy nie daje już rady
Kraków Airport pęka w szwach. Liczba pasażerów rośnie szybciej niż infrastruktura. Lotnisko znalazło się w punkcie krytycznym.

Krakowskie lotnisko to dziś prawdziwy fenomen na mapie europejskiego lotnictwa. Podczas gdy inne porty wciąż liżą rany po pandemii, Balice biją rekord za rekordem, stając się turystycznym i biznesowym oknem na świat dla całej południowej Polski.
Jednak pod tą błyszczącą fasadą sukcesu kryje się problem, który może doprowadzić do wizerunkowej i logistycznej katastrofy. Nad portem zawisło widmo całkowitego wstrzymania operacji lotniczych na bite trzy miesiące.
Powód jest prozaiczny, a zarazem frustrujący: stan techniczny jedynej drogi startowej, której remontu nie da się już odkładać w nieskończoność.
Liczby nie kłamią. Kraków Airport pędzi do przodu z prędkością odrzutowca. Szacuje się, że w tym roku port obsłuży aż 13 mln pasażerów. To wynik imponujący, ale jednocześnie alarmujący, gdy spojrzymy na infrastrukturę lotniska.
Obecny terminal pasażerski został bowiem zaprojektowany z myślą o obsłudze 8 mln osób rocznie. Tymczasem już w zeszłym roku przez bramki przewinęło się ponad 11 mln podróżnych. Prezes portu, Łukasz Strutyński, przyznaje otwarcie, że eksploatacja infrastruktury powyżej jej zaplanowanej wydajności to prosta droga do obniżenia komfortu podróży.
Pasażerowie czują to w kolejkach do kontroli bezpieczeństwa czy przy gateach, ale zarząd już planuje modyfikację inwestycji, by do 2031 r. powstał terminal gotowy na przyjęcie 12 mln ludzi. To jednak pieśń przyszłości, a palącym problemem tu i teraz pozostaje to, po czym samoloty kołują i na czym lądują.
Dziewięć lat walki o kawałek betonu
Największym hamulcem rozwoju Balic nie jest brak chętnych do latania, ale trwająca od blisko dekady batalia o budowę nowej drogi startowej. Obecny pas wymaga kapitalnego remontu, ale lotnisko nie może sobie pozwolić na jego wyłączenie bez posiadania alternatywy.
Od dziewięciu lat zarząd portu próbuje przebić się przez gąszcz biurokracji i uzyskać zgodę na budowę drugiego pasa. Monika Chylaszek, rzeczniczka prasowa Kraków Airport, w rozmowie z Gazetą Wyborczą nie ukrywa rozczarowania tą sytuacją. Brak nowej drogi startowej stawia lotnisko pod ścianą.
Jeśli nowa konstrukcja nie powstanie w porę, stary pas będzie musiał przejść gruntowną modernizację, co w najczarniejszym scenariuszu oznacza zamknięcie nieba nad Krakowem na kwartał.
Scenariusz kryzysowy, którego nikt nie chce
Zamykanie lotniska, które jest kluczowym węzłem komunikacyjnym w tej części Europy, to rozwiązanie ostateczne i jak podkreślają przedstawiciele portu "rozważane wyłącznie jako wyjście awaryjne". Trudno sobie wyobrazić chaos, jaki wywołałoby odcięcie Krakowa od siatki połączeń na trzy miesiące.
Ucierpieliby nie tylko turyści, ale przede wszystkim biznes i renoma regionu. Obecnie piłka jest po stronie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Kielcach, gdzie toczy się procedura dotycząca wydania decyzji środowiskowej dla nowej drogi startowej.
Zarząd lotniska wierzy w pozytywne rozstrzygnięcie, ale jednocześnie musi być gotowy na najgorsze. To swoista gra w szachy z czasem i urzędniczymi procedurami, w której stawką jest stabilność małopolskiego nieba.
Więcej na Spider's Web:
Aspekt militarny i apel o spokój
W całej dyskusji o komforcie pasażerów i nowych terminalach często zapominamy, że Balice to nie tylko tanie linie lotnicze i wakacyjne czartery. Z krakowskiej infrastruktury na co dzień korzysta 8. Baza Lotnictwa Transportowego oraz wojska sojusznicze.
W obecnej sytuacji geopolitycznej pełna sprawność tego obiektu to kwestia bezpieczeństwa narodowego.
To właśnie ten argument sprawia, że całkowite zamknięcie portu wydaje się mało prawdopodobne z punktu widzenia strategicznego. Biuro prasowe lotniska, kończąc swój komunikat, apeluje o rozwagę i unikanie dezinformacji.
Zapewniają, że o jakichkolwiek radykalnych ruchach media i pasażerowie zostaną poinformowani z dużym wyprzedzeniem. Na razie pozostaje nam trzymać kciuki, by biurokratyczny węzeł został wreszcie przecięty, zanim stary pas startowy po prostu powie: dość.







































