Gigantyczna dziura w ziemi zamieni się w najgłębsze jezioro w Polsce. Tak żegnamy węgiel
W przyszłym roku zakończy się trwające od 50 lat lat wydobycie węgla brunatnego w Polu Bełchatów. Zamiast kopalni pojawi się najgłębsze jezioro w Polsce, a być może także elektrownia atomowa.

Wszystko zaczęło się od przypadku, który na zawsze zmienił mapę Polski. W 1960 r., podczas poszukiwań gazu ziemnego, geolodzy natknęli się na coś zupełnie innego: potężne, płytko zalegające złoża węgla brunatnego. To odkrycie stało się fundamentem pod budowę energetycznego serca kraju.
Dziś, po 45 latach intensywnej eksploatacji, historia zatacza koło. Nadchodzący rok będzie momentem granicznym: wydobycie w Polu Bełchatów, czyli w miejscu, od którego wszystko się zaczęło, dobiegnie końca.
To nie jest tylko lokalne wydarzenie techniczne, ale symboliczny moment, w którym polska transformacja energetyczna przestaje być teoretycznym zapisem w dokumentach, a staje się namacalną rzeczywistością.
Miliardy ton węgla i maszyny wielkości bloków
Skala działalności w Bełchatowie od zawsze wymykała się wyobraźni. Przez dekady z Pola Bełchatów wydobyto łącznie około 1,1 mld t węgla brunatnego. Aby uzmysłowić sobie tę masę, wystarczy wyobrazić sobie niekończący się sznur wagonów, który kilkakrotnie opasuje kulę ziemską.
Obecnie na dnie wyrobiska pozostały już tylko resztki, około 0,7 mln t surowca, które zostaną wybrane w ciągu najbliższych miesięcy. W tym kluczowym momencie na miejscu pracują jeszcze dwie ogromne koparki, podczas gdy ich dziesięć potężnych sióstr operuje już w sąsiednim Polu Szczerców. To właśnie tam przenosi się środek ciężkości kopalni, by kontynuować wydobycie do około 2036 r.
Zakończenie pracy w głównym polu nie oznacza jednak, że krajobraz opustoszeje. Zwałowarki, zamiast wydobywać surowiec, zajmą się teraz precyzyjnym formowaniem terenu. Ich zadaniem będzie przygotowanie gigantycznego wyrobiska do procesu rekultywacji, który ma być jednym z najbardziej ambitnych projektów środowiskowych w Europie. To etap, w którym inżynieria górnicza ustępuje miejsca ekologii, a przemysłowy krajobraz zaczyna powoli wracać do natury.
Turystyczny hit przyszłości zamiast księżycowego krajobrazu
To, co dziś wygląda jak surowy, księżycowy krajobraz, za kilka dekad stanie się największą atrakcją turystyczną centralnej Polski. Plan jest ambitny: po zakończeniu eksploatacji obu pól, Bełchatów doczeka się własnego "morza".
Powstanie tam zbiornik wodny o powierzchni lustra wody wynoszącej około 3,8 tys. ha. Co najważniejsze, nie będzie to zwykły staw, ale najgłębsze jezioro w Polsce, które swoją głębokością przyćmi legendarne Hańczę.
Proces ten już trwa, do tej pory udało się zalesić ponad dwa tysiące hektarów terenów pogórniczych, a kolejne pół tysiąca hektarów jest właśnie w trakcie zazieleniania. To dowód na to, że transformacja to nie tylko zamykanie starego, ale przede wszystkim kreowanie nowej wartości dla regionu.
Więcej na Spider's Web:
Atomowa szansa dla energetycznego serca Polski
Zamknięcie Pola Bełchatów i perspektywa wygaszenia wydobycia w Szczercowie za kilkanaście lat stawiają fundamentalne pytanie: co dalej z polskim systemem energetycznym? Prezes PGE GiEK Jacek Kaczorowski nie ma wątpliwości, że odpowiedzią jest atom.
Bełchatów wyrasta na jednego z najpoważniejszych kandydatów do lokalizacji drugiej elektrowni jądrowej w kraju. Argumenty są miażdżące. Region dysponuje już gotową infrastrukturą do wyprowadzenia mocy na poziomie 5,5 GW, co jest unikalne w skali kraju.
Budowa nowej elektrowni w miejscu starej to ogromna oszczędność czasu i pieniędzy, które inaczej musiałyby zostać wydane na budowę setek kilometrów nowych linii wysokiego napięcia.
Dodatkowo Bełchatów posiada to, czego brakuje w wielu innych lokalizacjach: precyzyjną dokumentację geologiczną, dostęp do zasobów wodnych niezbędnych do chłodzenia reaktorów oraz, co być może najważniejsze, wykwalifikowaną kadrę.
Transformacja energetyczna to przecież przede wszystkim ludzie. Obecnie w kopalni i elektrowni pracuje łącznie 6,4 tys. osób. Wykorzystanie ich inżynierskiego doświadczenia przy projekcie jądrowym pozwoliłoby na płynne przejście z "czarnej" na czystą energię bez drastycznego wstrząsu dla lokalnego rynku pracy.
Ewolucja zamiast rewolucji
Transformacja w Bełchatowie odbywa się w sposób ewolucyjny, co ma kluczowe znaczenie dla stabilności systemu energetycznego kraju. Choć symboliczne pożegnanie z pierwszym polem wydobywczym budzi sentyment, jest ono koniecznym krokiem w przyszłość.
Bełchatów udowadnia, że przemysł ciężki może się zmieniać, a koniec węgla nie musi oznaczać końca regionu. Wręcz przeciwnie, może być początkiem ery najnowocześniejszych technologii i wielkich inwestycji, które zabezpieczą energetycznie Polskę na kolejne dziesięciolecia.







































