REKLAMA

Zatrudniłem SI do robienia propagandy. Wyniki są przerażające

Obrazy tworzone przez sztuczną inteligencję dosłownie zalały media społecznościowe. To narzędzie wykorzystywane jest również do propagandy politycznej. Sprawdziłem, czy przy zerowych umiejętnościach w zakresie sztuk plastycznych, jestem w stanie tworzyć sugestywne treści graficzne z podtekstem politycznym. W trakcie eksperymentu okazało się, że równie ciekawym tematem jest nieskuteczność filtrów i blokad nałożonych na modele językowe sztucznej inteligencji. Wystarczyło odrobinę sprytu, żeby je obejść.

Zatrudniłem SI do tworzenia propagandy politycznej. Wyniki są przerażające
REKLAMA

Propaganda uwielbia grafikę, bo obraz mówi więcej niż tysiąc słów. W polskiej historii najbardziej znane są powojenne plakaty, które były jedną z form walki politycznej. Choćby te przedstawiające „olbrzyma” i „zaplutego karła reakcji” czy bumelanta, czyli „dezertera z frontu walki o pokój i silną Polskę”.

REKLAMA

Przed II wojną światową posługiwano się plakatami również w II RP. Za ich pośrednictwem reklamowano zbiórkę na Fundusz Obrony Narodowej, mający pomóc w dozbrojeniu Wojska Polskiego. Plakaty miały służyć też wywołaniu poczucia, że Polska jest bezpieczna i silna, a jeszcze wcześniej wzmocnić kult marszałka Józefa Piłsudskiego.

Za pomocą obrazu oddziaływały na masy reżimy w Związku Radzieckim, a po wojnie w całym bloku wschodnim. Także w III Rzeszy upodobano sobie tę formę propagandy. Niemcy zresztą poszli dalej i za sprawą Leni Riefenstahl tworzyli filmy, spośród których najbardziej znany jest obraz „Triumph des Willens” („Triumf woli”). Pokazuje on kongres NSDAP w Norymberdze z emocjonalnymi przemówieniami m.in. Adolfa Hitlera. Trwający prawie 2 godziny film miał pokazywać moc III Rzeszy, zjednoczenie mas pod narodowo-socjalistycznym sztandarem i gotowość do walki o wielkie Niemcy. Do dziś obraz Riefenstahl może służyć jako lekcja wywierania wpływu na opinię publiczną poprzez sugestywne ujęcia i eksponowanie siły i determinacji.

O ile niegdyś tworzenie tego typu treści wymagało środków i przede wszystkim – jakby na to nie patrzeć – utalentowanych grafików czy filmowców, dziś wystarczy umiejętność posługiwania się rodzimym językiem.

Co więcej, przykłady tzw. AI slopów pokazują, że obrazy nie muszą być doskonałe, mogą charakteryzować się sztucznością, kiczowatością i groteskowością, co nie przeszkodzi im w zdobyciu audytorium. Liczy się granie na emocjach i fakt, że odbiorcy często nie są w stanie stwierdzić, czy widziany obraz przedstawia rzeczywistość. Na Spider’s Web stworzyliśmy nawet poradnik, który ma na celu edukowanie odbiorców w rozróżnianiu AI slopów. Nie zawsze jest to oczywiste, bo część tych grafik jest fotorealistyczna.

Czytaj także:

Generatywna Sztuczna Inteligencja zrobi z ciebie nie tylko rysownika, ale i propagandzistę

Z racji wysypu tworów AI, w ostatnich miesiącach sporo piszemy na Spider’s Web o AI slopach i boomertrapach. Pod pierwszym określeniem kryją się niskiej jakości obrazy (ale nie tylko) tworzone przez sztuczną inteligencję. Z kolei boomertrapy to pułapki na boomerów, czyli osoby mniej biegłe w posługiwaniu się internetem. Takie osoby nie tylko są w stanie uznać AI slopy za prawdziwe (zarówno w warstwie formy jak i treści), ale i generują im widoczność, reagując na nie i udostępniając w mediach społecznościowych.

AI slopy nie muszą mieć charakteru politycznego, ale wystarczy popatrzeć na grupy im poświęcone, takie jak na przykład AI Boomertrap, by zauważyć, że często dotyczą problemów społecznych i politycznych. Przykładem może być zamach na Donalda Trumpa, po którym nastąpił wysyp obrazków przedstawiających byłego prezydenta jako niemal świętego i chronionego przez Jezusa. Na drugim biegunie znalazły się grafiki pokazujące Kamalę Harris zasiadającą na orle z amerykańskiego godła i ratującą swój kraj przed Trumpem.

Można śmiać się z tego typu treści, ale trafiają one na podatny grunt, zdobywając szerokie audytorium i po kilkadziesiąt tysięcy reakcji. W Polsce upodobał sobie takie obrazy Patryk Jaki. Na przykład poniższy post zdobył ponad 10 tys. polubień.

Żeby tworzyć AI slopy, nie potrzebujemy niczego poza dostępem do chatbota. Sam korzystałem z subskrypcji oprogramowania ChatGPT Plus, w ramach którego obrazy generuje DALL-E. Założenie było proste: wyprodukować treści, które miałyby wydźwięk polityczny.

Tworząc prompty, czyli instrukcje dla chatbota, które mają mu posłużyć do generowania treści, kierowałem się stereotypami dotyczącymi partii politycznych na rodzimej scenie. Starałem się więc, by obrazki (a w zasadzie same prompty) nie były przejawem moich poglądów. Korzystałem z typowych klisz obecnych w debacie publicznej.

Obrazki, które zamieszczam poniżej oznaczyłem znakiem wodnym, bo moją intencją nie jest uczestnictwo w bieżącej walce politycznej. Wręcz przeciwnie, chcę pokazać, że narzędzia AI mogą wpłynąć na jej zaostrzenie, bo niemal każdy może je wykorzystać w dowolnym celu.

Tak ChatGPT pokazuje polskich polityków

I tak, zaledwie kilkanaście minut zajęło mi przekonanie oprogramowania OpenAI, by stworzył obraz Donalda Tuska, który na warszawskiej ulicy mija żebrzące dziecko. O ile w przypadku innych polityków ChatGPT i DALL-E odmawiały współpracy, tak Donald Tusk jak malowany pokazał na stworzonej przez AI grafice pogardę dla głodnych dzieci. Choć obraz nie jest fotorealistyczny, mógłby pełnić rolę plakatu-symbolu skierowanego przeciwko aktualnej władzy.

Niemal fotorealistyczny okazał się twór, który ma pokazywać jednego z koalicjantów PO – czyli PSL. Oczywiście, gdy próbowałem wprost wymóc na oprogramowaniu przedstawienie kongresu PSL z clownami na widowni, ten odmówił. Musiałem odpolitycznić prompty, by to się w końcu udało.

Podobnie było w przypadku Konfederacji. ChatGPT niemal alergicznie reagował na wszelkie próby użycia nazwy partii. Za to prowadzony bez politycznych podtekstów, "wypluł" następujące dzieło.

Nie miał za to problemów z umieszczeniem nazwy poprzedniej partii rządzącej na obrazku przedstawiającym człowieka z głową kaczki.

Gdy już nauczyłem się obchodzić ograniczenia, prompty pokazujące polską lewicę w barwach partii Razem okazały się banalne. Nie mogło zabraknąć sojowej latte i oderwania od rzeczywistości, co DALL-E sportretował w sugestywny sposób.

Kpiny z partii politycznych to tylko jeden z przykładów wykorzystania AI do propagandy politycznej. Toporne obrazki ocierające się o groteskę można produkować również na inne tematy. Potrzebujemy martwego polskiego żołnierza - nie ma problemu.

I naprawdę nic nie szkodzi, że nie zgadzają się naszywki na mundurze (i nawet sam mundur), a nazwisko poległego wygląda, jakby było napisane alfabetem gruzińskim. Zasięgowe sukcesy podobnych tworów AI w internecie pokazują, że szczegóły nie mają żadnego znaczenia, a użytkownicy mediów społecznościowych bezrefleksyjnie przewijający Facebooka czy Instagrama, zwiększają zasięgi nawet najbardziej absurdalnym produktom ludzkiej wyobraźni sprzęgniętej z generatywną sztuczną inteligencją.

REKLAMA

Stworzenie groteskowych obrazków na potrzeby internetu może być w zasadzie darmowe. Zdjęcie główne do tego tekstu wyprodukował ten sam DALL-E, ale za pośrednictwem Copilota Microsoftu. ChatGPT zaprotestował bowiem przeciwko promptom z Kaczorem Donaldem, z którymi Copilot nie miał problemu.

Wnioski? Niemal każdy może produkować dowolne treści przy użyciu sztucznej inteligencji, co ma oczywiście dobre, jak i mroczne strony. Nie każdy rzecz jasna potrafi zalać nimi internet. Kolejne przykłady zza Oceanu, a także niektórych polskich polityków dowodzą, że śmieszno-groteskowe obrazki tworzone przez AI mogą być wykorzystywane do polaryzacji społeczeństwa, podsycania emocji czy wręcz szczucia na grupy społeczne, które akurat znajdą się na celowniku. Przerażające są przy tym dwie rzeczy: łatwość tworzenia tego typu treści i podatność na nie użytkowników internetu.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA