Górale tak walczyli z masztem, że osiągnęli odwrotny skutek. Takiego efektu się nie spodziewali
Elektryczne pastuchy zostaną rozwinięte, a górale znowu nie prześpią kilku nocy? Po ubiegłorocznych przepychankach w Zakopanem wyznaczono nową lokalizację na maszt. W ciągu roku zdążył urosnąć.
Rok temu górale zablokowali drogę, elektrycznymi pastuchami ogrodzili teren, a żeby mieć pewność, że inwestycja nie powstanie, monitorowali okolicę w dzień i w nocy. Skutecznie: 27 m maszt ostatecznie nie został postawiony. Momentami było jednak gorąco, bo doszło do przepychanek pomiędzy pracownikiem firmy konstruktorskiej a protestującymi.
Na nic zdały się tłumaczenia firmy T-Mobile, że maszt nie zagraża zdrowiu ani nie odstraszy turystów
Ba, wyjaśniono, że dla okolicznych mieszkańców i spacerujących po górach wsparcie technologii jest potrzebne, wszak „możliwość natychmiastowego wezwania służb ratowniczych jest kluczowa dla bezpieczeństwa nie tylko mieszkańców, ale także dla tysięcy turystów odwiedzających te regiony przez cały rok”. Górale byli głusi na argumenty i niezadowoleni, że nie przedstawiono im „żadnej ekspertyzy dotyczącej szkodliwości masztu”. Z góry założyli, że technologia jest zła i oczekiwali przedstawienia dowodu. Specyficzne podejście.
Operator nie zamierzał się poddawać. Pod koniec 2023 r. złożył wniosek do starostwa tatrzańskiego o pozwolenie na budowę masztu na tym samym spornym terenie. Jak informuje „Gazeta Krakowska” firma po odmowie starostwa odwołała się do wojewody małopolskiego. Termin rozpatrzenia sprawy wyznaczono na 19 sierpnia 2024 r.
T-Mobile znalazł nowy teren
„Gazeta Krakowska” donosi, że nową lokalizację wyznaczono na Ustupie, za budynkiem stacji benzynowej. Co ciekawe postawiony tam maszt ma mieć do 45 m – czyli będzie prawie dwa razy większy niż wcześniej planowana konstrukcja, która miała mierzyć 27 m. Całość zająć ma 100-120 m2 terenu. Gorący kartofel przerzucony, niech ktoś inny martwi się tym, że przez zamieszanie konstrukcja w innym miejscu będzie większa.
Mimo protestów Zakopane i tak będzie miało nowy maszt, ale za to większy. Chyba że ponownie „nie” powiedzą mieszkańcy lub władze. Najpierw trzeba uzyskać decyzję od urzędu miasta, a dopiero potem operator będzie mógł wystąpić do starostwa o pozwolenie na budowę.
Być może maszt próbowano by postawić tak czy siak, bez względu na ubiegłoroczne i w sumie wciąż trwające zamieszanie. Nie zmienia to jednak faktu, że tego typu historie pokazują, jak przez protesty przeciągane są inwestycje operatorów. Na nic badania czy opracowania, że wartość działek nie spadnie przez maszt w okolicy – niektórzy wiedzą swoje i krzykiem są w stanie osiągnąć wiele. Trzeba kombinować, szukać nowych lokalizacji, ponownie czekać na kolejne decyzje – a przecież zarówno mieszkańcom jak i turystom zależy na lepszym zasięgu.
Więcej o problemach z budową masztów możecie przeczytać na Spider's Web: