REKLAMA

Czy to już koniec miasta-linii na pustyni? Książę musi podjąć ważną decyzję

The Line miało być dowodem na to, że wszystko jest możliwe – o ile ma się mnóstwo pieniędzy. Wygląda jednak na to, że nawet Saudyjczykom może ich nie wystarczyć, by zrealizować swoją szaloną wizję.

Czy to już koniec miasta-linii na pustyni? Książę musi podjąć ważną decyzję
REKLAMA

Według Financial Times, książę Muhammad ibn Salman ma przed sobą trudne rozmowy nt. tego, które ambitne projekty wchodzące w skład Vision 2030 należy kontynuować, a z którymi można poczekać.

REKLAMA

Vision 2030 to ambitna idea, w ramach której Arabia Saudyjska ma przejść wielką przemianę i stać się symbolem nowoczesności. Jednym z szykowanych przykładów postępu jest The Line, nowoczesna kreska pośrodku piachu. W ciągnącej się przez pustynię sieci wieżowców zamieszkać miałoby 9 mln ludzi.

The Line od razu jawi się jako projekt, obok którego można zaznaczyć wielki znak zapytania, najlepiej czerwonym flamastrem

Ponoć nawet w Arabii Saudyjskiej trzeba mierzyć się z tak przyziemnym problemem, jakim jest "brak wystarczających środków". W lutym pisaliśmy, że Saudyjczycy zmuszeni są po raz pierwszy od wielu lat zaciągać pożyczki. Do 2030 r. Arabia Saudyjska może potrzebować aż 270 mld dol., by móc sfinansować przedsięwzięcia.

Miesiąc temu Bloomberg pisał o opóźnieniach związanych z budową The Line. Według szacunków do 2030 r. miasto doczeka się raptem 300 tys. osadników – to skromna garstka z planowanych w tym okresie 1,5 mln mieszkańców.

Do tego czasu nitka będzie mieć tylko 2,4 km – a przypomnijmy, że docelowa długość to 170 km, więc nawet na koniec dekady miasto wciąż będzie na początku swej drogi. Co więcej, budowa tego niewielkiego – jak na skalę projektu – kawałka i tak może okazać się znacznie droższa niż zakładano. The Wall Street Journal powołując się na swoje źródła, pisał, że tylko na tym etapie Saudyjczycy będą musieli wyłożyć 100 mld dol. więcej. Ostatecznie łączny koszt miasta może wynieść 2 biliony dol. Rzeczywistość już rozjeżdża się z szacunkami. I to bardzo poważnie.

Kto odważy się powiedzieć księciu, że to się nie zepnie?

Już na tym etapie The Line wydaje się być studnią bez dna. Kiedy więc mowa o weryfikacji projektów, pustynne miasto przyszłości wygląda na pierwszego faworyta do odłożenia na półkę z napisem "w teorii zapowiadało się fajnie, może kiedyś (ale pewnie nie)".

Fiasko byłoby w tym przypadku olbrzymią katastrofą wizerunkową, a Arabii Saudyjskiej szczególnie zależy, aby dbać o swój PR. Zobaczymy, czy Saudyjczycy znają typowo polskie powiedzonko „zastaw, a postaw się”.

Chora ambicja może być szczególnie tragiczna dla mieszkańców. Media już donosiły o przypadkach mordowania ludzi, którzy opierali się eksmisji z terenów szykowanych pod budowę The Line. Niestety może okazać się, że stracili życie przez megalomańską ideę niemającą prawa się ziścić.

Nie chodzi nawet o finanse czy samo miejsce, w którym The Line było szykowane. "Idealne miasto przyszłości" w samych założeniach wydawało się utopią. Czymś, co może dobrze wypada na wizualizacjach i reklamowych hasłach, ale na pewno nie miejscem do życia. Prosty przykład: zagraniczni eksperci wyliczali, że 47 proc. populacji The Line dojazd do pracy zająłby dłużej niż 60 minut. Nawet dla mieszkańców zakorkowanej Łodzi to za wiele, a mówimy tu o mieście, które miałoby wyznaczać nowe standardy.

REKLAMA

Więcej o ambitnych projektach piszemy na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA