Sztuczne odchody śledziły partyzantów. Skutecznie
Wojna w Wietnamie była jednym z najbardziej brutalnych i kontrowersyjnych konfliktów zbrojnych XX wieku. Amerykanie musieli zmierzyć się nie tylko z silnym i zdecydowanym przeciwnikiem, ale także z trudnym i nieprzyjaznym terenem, na którym panowały tropikalne warunki. W gęstej dżungli nawet wypatrzenie przeciwnika było problemem. Tak powstał jeden z najbardziej niekonwencjonalnych programów w historii wojen - sztuczne odchody tygrysów, które śledziły partyzantów.
Wojna w Wietnamie była długotrwałym konfliktem między komunistycznym rządem Wietnamu Północnego a rządem Wietnamu Południowego, który trwał od 1955 do 1975 r. Była ona uważana za jeden z epizodów zimnej wojny, ponieważ armia Wietnamu Północnego i partyzanci Vietcongu byli wspierani przez sojuszników komunistycznych, takich jak Związek Radziecki i Chiny, podczas gdy armia Wietnamu Południowego była wspierana przez Stany Zjednoczone, Koreę Południową, Australię i inne kraje antykomunistyczne.
Walka z dżunglą
Jednym z głównych problemów, przed którymi stanęli Amerykanie walczący po stronie Wietnamu Południowego, było zlokalizowanie przeciwnika i jego baz. W gęstej dżungli było to prawdziwym wyzwaniem, a walka z dżunglą była niemal równie zaciekła co walka z komunistami. Wśród różnych rozwiązań pojawił się m.in. niesławny Agent Orange (Czynnik Pomarańczowy), który pozbawiał drzewa liści.
Więcej technologicznych ciekawostek z wojny w Wietnamie znajdziesz na Spider`s Web:
- Samolot z polskim godłem walczył w Wietnamie. Oto niezwykła historia Donalda Kutyny
- Niesamowity manewr z wojny w Wietnamie. Pchał kolegę samolotem, żeby go uratować
- Ciężarówki M35 i M54 siały postrach. Amerykanie uzbroili je po zęby, żeby chronić konwoje
- Tak Amerykanie straszyli duchami w Wietnamie. Te nagrania były naprawdę upiorne
- Wielki i ociężały bombowiec kontra mały i zwinny myśliwiec. Ta historia zakończyła się inaczej niż myślisz
Amerykanie potrzebowali także sposobu na monitorowanie lokalizacji i ruchu przeciwnika, co było utrudnione na rozległych, niezamieszkanych terenach Wietnamu Południowego oraz Laosu i Kambodży, gdzie komuniści mieli swoje szlaki transportowe (szlak Ho Chi Minha) i bazy logistyczne Tu właśnie pojawiły się tygrysy.
Sztuczne odchody były idealne
Technicy CIA skonstruowali urządzenie, które nazwano sejsmicznym detektorem intruzów. Mogło ono być umieszczone przy strategicznych szlakach, aby monitorować ruchy w promieniu do 300 m. Wszystko za pomocą odczytywania drgań gruntu.
Naukowcy musieli najpierw jednak zamaskować urządzenie tak, aby wtapiało się w środowisko, a jednocześnie odstraszał potencjalnych zainteresowanych ludzi. Po kilku naradach pojawił się idealny kandydat - tygrys, a właściwie jego odchody. Ponieważ 50 lat temu tygrysy występowały w Wietnamie w dużych ilościach, zapewniały one idealną "przykrywkę" dla akcji CIA.
Detektor został zaprojektowany dokładnie tak, aby wyglądał jak tygrysie odchody. Zasilane przez małe baterie i zawierający wbudowaną antenę, urządzenie miało tylko 10,3 cm długości i 2 cm średnicy. Śledziło ruch poprzez wykrywanie i liczenie wibracji wywołanych przez przechodzących ludzi, pojazdy i zwierzęta. Nadajniki następnie przekazywały dane z urządzenia za pomocą zakodowanych impulsów. Sztuczne odchody były zrzucane z samolotów. Dane wywiadowcze zbierano również podczas przelotów samolotów.
Szlak Ho Chi Minha
Szlak Ho Chi Minha to nazwa nadana przez Amerykanów skomplikowanemu systemowi tajnych tras komunikacyjnych, które łączyły Wietnam Północny z Wietnamem Południowym w czasie wojny wietnamskiej. Szlak ten omijał silnie obsadzoną strefę zdemilitaryzowaną i przebiegał przez terytoria Laosu i Kambodży. Jego celem było dostarczanie zaopatrzenia, ludzi i uzbrojenia siłom Wietkongu i Ludowej Armii Wietnamu, które walczyły przeciwko rządowi Południa i jego sojusznikom, głównie Stanom Zjednoczonym.
Szlak Ho Chi Minha nie był jednolitym szlakiem, lecz gęstą siecią dróg gruntowych, ścieżek pieszych i rowerowych, a także szlaków wodnych na niektórych rzekach. Był on stale rozbudowywany i ulepszany przez specjalne jednostki transportowe i inżynieryjne, które musiały zmagać się z trudnym terenem, zmiennymi warunkami pogodowymi i atakami lotnictwa i sił specjalnych przeciwnika. Szlak był także broniony przez oddziały partyzanckie i antylotnicze, które stawiały zasadzki i ostrzał. Szacuje się, że przez szlak Ho Chi Minha przepłynęło ponad milion ton zaopatrzenia i ponad 200 tys. żołnierzy.