REKLAMA

Apple Vision Pro to nie nowy iPhone. To telefon na korbkę, z którego śmieje się świat

Im więcej przyglądam się praktycznym zastosowaniom Apple Vision Pro, tym bardziej marzę o ich następcy - takim w formie okularów AR. Z tych wszystkich aplikacji i niesamowitych funkcji będę z chęcią korzystał, gdy już nie będą wymagały zakładania garnka na głowę. A jest na co czekać.

apple-vision-pro-tansza-wersja - 2
REKLAMA

Co prawda oglądałem gogle od Apple’a z bliska zaraz po WWDC 2023, ale na głowę ich nie zakładałem - to produkt jak na razie wyłącznie na rynek amerykański i tylko amerykańskim mediom go udostępniono do testów. Vision Pro zadebiutowało jednak w Stanach Zjednoczonych w ubiegły piątek w astronomicznej cenie i od tego czasu internet zalewają dwa rodzaje materiałów wideo: jedne wyśmiewają użytkowników wyciągających te zestawy w przestrzeni publicznej, a inne pokazują niesamowite możliwości systemu VisionOS oraz oprogramowania dostępnego na start.

REKLAMA
Podobno tak mieszkańcy rezerwatu widzą w goglach ludzi z Androidem

Najpierw się z Vision Pro śmieją

Obejrzałem masę takich klipów i sam uśmiecham pod nosem, gdy widzę gościa jadącego na deskorolce, metrem albo cybertruckiem z Vision Pro na głowie. Zawsze jednak po premierze nowego jabłka ludzie je obśmiewają, zwłaszcza przy pierwszej generacji, a po kilku iteracjach sprzęt staje się ono normą (podobnie było przecież z iPhone’ami, które nie miały sklepu z aplikacjami i modemu 3G). W przypadku nowej kategorii może być podobnie, jeśli… Apple zmieni gogle na okulary.

Z kolei z tymi filmami, których autorzy zachwalają nowy produkt oraz uruchamiane na nim aplikacje, mam dwa zgrzyty. Po pierwsze: często podpis Vision Pro widnieje przy materiałach, które są konceptami lub pochodzą z… innych gogli VR, które to od lat są dostępne w sprzedaży - tylko mało kto o tym wie. Jeśli jednak odsiać ziarna od plew, to trafiam na propozycje bardzo użytecznych aplikacji i rozwiązań, które limitowane są poprzez ten niezwykle imponujący, ale nadal niewystarczający hardware.

Przykład, jak można urządzić sobie mieszkanie z Vision Pro

Vision Pro nie wygląda jak gotowy produkt

Oczywiście mamy tutaj ekrany o ultrawysokiej rozdzielczości i ogromnej jasności, a obraz z kamer jest w stanie udawać na nim ten prawdziwy świat wzbogacony o treści cyfrowe. Do tego dochodzi ogromny zapas mocy obliczeniowej i procesor rodem z komputerów i pierdyliard czujników, a zestaw przetwarza ogromne ilości danych i to w czasie rzeczywistym - i to jest „wow”. Na start jest też kilkaset aplikacji pisanych od początku z myślą o Vision Pro i bazylion pochodzących z iPada, które można odpalić w trybie kompatybilności.

Problem w tym, że Vision Pro ma czas pracy szacowany na ok. dwie godziny i wymaga noszenia w kieszeni powerbanka i to z jakimś niestandardowym kablem. Do tego gogle są, tak po prostu, ciężkie - a z tyłu na pasku nie ma przeciwwagi dla reszty tego „przestrzennego komputera”, co wydaje się kiepskim pomysłem. To wszystko sprawia, że trudno mi patrzeć na pierwsze urządzenie z Vision OS jak na produkt, który powinien trafić do konsumentów, bo liczba kompromisów, na które musiała pójść firma, jest wyższa niż przy jakimkolwiek innym w przeszłości.

Nie wszystkie pomysły mają sens, bo kto będzie machał głową lewo-prawo cały dzień, ale wrażenie robi to niezłe

Vision Pro niczym devkit dla okularów AR.

W dużym uproszczeniu devkity to urządzenia służące do opracowywania oprogramowania z myślą o produkcie, który dopiero jest projektowany. Tego typu narzędzia rzadko kiedy przypominają pod względem wyglądu urządzenie, które mają za zadanie symulować. Od dawna docierały do nas zaś nieoficjalne informacje o wewnętrznych utarczkach w Apple’u, w których rzekomo brały udział dwie frakcje - a w tym kontekście można domniemywać, że w określaniu Vision Pro mianem takiej platformy przejściowej może kryć się nawet więcej niż ziarno prawdy.

Wedle tych brzmiących wiarygodnie doniesień część inżynierów chciała czekać z debiutem do momentu, aż będzie w stanie stworzyć okulary AR. W takim produkcje cyfrowe obiekty byłyby generowane na przezroczystym ekranie bez konieczności transferowania na wyświetlacz obrazu prawdziwego świata - jak w HoloLens od Microsoftu. Z drugiej strony miał być jednak Tim Cook, który zdecydował, iż firma pokaże gogle podobne do zestawu Oculus Quest, które złośliwie można byłoby określić jako „kawał świetnej, nikomu niepotrzebnej roboty”.

Ten zaawansowany sprzęt uznaję za produkt przejściowy przed czymś w rodzaju Apple Glasses

Sprzęt sprzętem, ale jestem oczarowany oprogramowaniem i możliwościami Vision Pro.

Wirtualny monitor do MacBooka o wielkości Studio Display, którego nie trzeba fizycznie stawiać na biurku? Cyfrowy i zawsze aktualny kalendarz na ścianie? Przyklejanie timerów do konkretnych garnków w kuchni? Możliwość wrzucenia na do sypialni ogromnego stosu wirtualnych płyt? To już nie wizja przyszłości, bo to wszystko już działa, a w ramach kolejnych wersji będzie dopieszczane. Dodajmy do tego wirtualny tor formuły F1 podczas oglądania wyścigu, statystyki na temat aktualnie oglądanego meczu w powietrzu obok ekranu… A będzie tylko lepiej.

Ze względu na to, że mam niedosłuch, moje serce skradła też zapowiedź Navi, gdyż ta aplikacja ma wykorzystywać w czasie rzeczywistym sztuczną inteligencję do generowania napisów w prawdziwym świecie (i to nawet z opcją tłumaczenia). Nie mogę się też doczekać wirtualnego meblowania mieszkania, wskazówek nawigacyjnych nakładanych na prawdziwe ulice oraz marzy mi się opcja łapania Pokemonów, które faktycznie można zobaczyć inaczej niż poprzez okno w postaci telefonu (iPhone’y całkiem nieźle radzą sobie z AR, a z tego dorobku VisionOS teraz korzysta).

Dla tej jednej aplikacji kupiłbym okulary AR

Brakującym ogniwem jest już „tylko” odpowiedni sprzęt.

Odpowiedni, czyli taki, który pozwoli wchodzić w interakcję z treściami po założeniu okularów (czy tam, puszczając wodze wyobraźni, soczewki). Vision Pro są imponujące, ale to nadal za mało, by wejść do mainstreamu. To produkt dla geeków i to najlepiej samotnych, a nie dla Kowalskiego, który z powodzeniem używa iPhone’a, Apple Watcha i AirPodsów. W rozwoju AR, jeśli porównać go do rynku telekomunikacyjnego, nadal jesteśmy na etapie telefonów na korbkę i nie wiadomo, kiedy (i czy!) kiedykolwiek przeskoczymy w erę smartfonów.

Sprawdź inne nasze teksty na temat gogli Apple Vision Pro:

Oczywiście użytkownicy zidentyfikowali też już parę rzeczy, które warto poprawić, jak np. konieczność używania kursora podczas obsługiwania w goglach komputera Mac lub wizyty w sklepie (tudzież zakupu paska z USB-C przeznaczonego w teorii dla deweloperów) w celu odblokowania urządzenia, gdy zapomnimy hasła. Nie da się też obecnie tworzyć wspólnej cyfrowej przestrzeni przez kilka osób naraz, a Apple po macoszemu potraktował gry. To wszystko jednak tylko detale i problemy wieku dziecięcego, o których za parę lat nie będziemy pamiętać.

REKLAMA
„Simpsonowie” jak zwykle nie zawiedli (to klip z 2016 r.)

Z ogromną ekscytacją będę rozwój VisionOS obserwował. Z kolei gdy już pokaże się sprzęt, który z perspektywy użytkownika będzie na tyle nomen omen przezroczysty, że korzystanie z niego nie będzie wiązać się z całym rytuałem skutkującym przy okazji popsutą fryzurą, to na start dostanie on tonę super softu. Mam jednak cały czas z tyłu głowy, że możliwe, iż się go… nie doczekam. Otwartym pozostaje pytanie, czy inżynierom Apple’a uda się kiedykolwiek zaprojektować tak miniaturowe komputery, by okulary, które będą w stanie uruchamiać VisionOS, mogły powstać.

No i mam nadzieję, że w tym całym zachłyśnięciu się przyszłością, taką niczym z cyberpunka, nie skończymy z wyskakującymi przed samym snem reklamami, których nie da się pominąć, w formie gadających do nas wirtualnych obcych ludzi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA