REKLAMA

Siedzisz przy dziurze w samolocie, co się dzieje potem? Historia i nauka pokazują, co się z tobą stanie

Lot 1282 linii Alaska Airlines to tylko jeden z wielu przykładów obrazujących, dlaczego powinniśmy zapinać pasy. Jednak historia brutalnie uczy, że zależnie od okoliczności nawet zapięte pasy nie ochronią przed dziurą w oknie.

Siedzisz przy dziurze w samolocie, co się dzieje potem? Historia i nauka pokazują, co się z tobą stanie
REKLAMA

Niemalże tydzień temu pasażerowie lotu Alaska Airlines przeżyli chwilę grozy po tym, jak w samolocie pojawiła się dziura. A nie była ona mała, bo z samolotu wypadł panel, który może być wykorzystywany jako drzwi. Mimo skali wydarzenia, nikt nie zginął ani nie został ranny, a z samolotu wypadły jedynie liczne przedmioty wzięte na pokład w ramach bagażu podręcznego – w tym iPhone.

Co ciekawe, telefon przeżył upadek z samolotu. Zdarzenia jednak nie przetrwał T-shirt jednego z pasażerów, który podczas dekompresji kabiny pasażerskiej został dosłownie zerwany z ciała chłopca siedzącego w rzędzie 25 – zaledwie rząd dalej od rzędu siedzeń będącego bezpośrednio obok dziury w samolocie. Co jednak gdyby lot potoczył się inaczej? Zapraszam na emocjonującą jazdę (lot?) po katastroficznych scenariuszach.

REKLAMA

Co by się stało, gdybyś siedział tuż obok dziury? Gdybyś nie stosował się do poleceń załogi, wywiałoby cię

Lot 1282 linii Alaska Airlines wystartował z lotniska w Portland w stanie Oregon o 17:07 czasu lokalnego, a według zeznań świadków i załogi oderwanie się panelu nastąpiło około 6 minut po starcie. Według zapisu lotu w serwisie Flightradar24 oznacza to, że w chwili zdarzenia samolot był ok. 16300 stóp (ok. 4,968 km) nad ziemią.

Jak wiemy z dotychczasowych ustaleń ekspertów pracujących na zlecenie amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), gdyby bezpośrednio przy feralnym wyjściu – na siedzeniach A i B w rzędzie 26 – siedziałby osoby z niezapiętymi pasami, po prostu wypadłyby z samolotu, nie mogąc się utrzymać przy ogromnej dziurze i prędkości maszyny wynoszącej w chwili zdarzenia ok. 711 km/h.

Załóżmy jednak, że nie mieliśmy tyle szczęścia. Zignorowaliśmy stewardessy, które instruowały, jak zapiąć pasy, a ze względu na obłożenie samolotu usiedliśmy na miejscu 26A lub 26B. Wywiewa nas z samolotu. Co się dzieje?

3333 m/min

Oczywista myśl: śmierć. Bowiem w historii znamy tysiące historii upadków z kilkudziesięciu czy kilkuset metrów, w których osoba spadająca ponosiła śmierć na miejscu. Jednak i w tych przypadkach mamy wyjątki.

Przykładem wyjątku, który jest prawdziwym ewenementem w lotnictwie, jest historia Vesny Vulović, stewardessy linii lotniczych Jat Airways (obecne Air Serbia). Podczas rutynowego lotu pasażerskiego z Belgradu do Sztokholmu na pokładzie wybuchła bomba, a Vesna – bez jakiegokolwiek zabezpieczenia –spadła z wysokości 10 060 m. Bezpośrednio po wypadku zapadła ona w 27-dniową śpiączkę, by później przejść przez długą rekonwalescencję z paraliżu doznanego wskutek zmiażdżonego kręgu. Mimo to kobieta przeżyła, dożywając wieku 66 lat. Po dziś dzień pozostaje właścicielką rekordu Guinessa w kategorii "Upadek z najwyższej wysokości bez zabezpieczenia". Aczkolwiek stewardessa swoje życie zawdzięcza zakleszczeniu się w kadłubie, który zamortyzował upadek i ochronił ją przed śmiercią.

W przypadku lotu Alaska Airlines, wypadłbyś z samolotu przy temperaturze na zewnątrz wynoszącej około -31 stopni Celsjusza i ciśnieniu około 540 hPa. W przypadku typowej wysokości przelotowej (czyli jak w przypadku Vesny Vulović – 10 km nad ziemią), wypadłbyś z samolotu w powietrze o temperaturze -48 stopni i ciśnieniu ok. 280 hPa. Według wcześniej wspomnianego FAA, w tym drugim przypadku miałbyś zaledwie 30 sek., zanim straciłbyś przytomność. W czasie tych 30 sek. nadal możesz racjonalnie reagować na otoczenie – aż do momentu utraty tlenu. Po tym czasie będziesz oszołomiony i zdezorientowany, by w końcu zemdleć. Ale nie udusisz się.

Zanim stracisz przytomność, pamiętaj, że twoje ciało (zakładając, że jesteś sam – bez bagażu, nieprzypięty do siedzenia, które z tobą wypadło) spada z prędkością około 200 km/h. Co przekłada się na około 3 minuty swobodnego spadania. A potem prawdopodobnie kończy się śmiercią, bo lotnictwo ani historia świata nie znają przypadku innego niż Vesna Vulović, w którym ktoś przeżył upadek z takiej wysokości.

Panie pilocie, dziura w samolocie

Istnieje także inny, mniej katastroficzny scenariusz. Lot 1282 Alaska Airlines miał o tyle szczęście, że do incydentu wyrwania panelu doszło 6 minut po starcie – wciąż utrzymany był kontakt z obsługą naziemną lotniska początkowego – na ledwie połowie wysokości przelotowej, z działającymi silnikami i pod pełną kontrolą maszyny. Tak więc z tą dziurą dało się szybko wylądować.

Jednak w historii mamy dwa loty, które pokazują, co może się stać przy locie dłuższym niż 1282 Alaska Airlines.

Pierwszy z nich to lot 5390 linii British Airways, który odbył się 10 czerwca 1990 r. z Birmingham (Wielka Brytania) do Malagi (Hiszpania). Około 20 minut po starcie doszło do niekontrolowanej dekompresji w kabinie pilotów, która spowodowana była niepoprawną instalacją przedniej szyby – która po prostu wypadła.

Z kabiny pilotów wypadła nie tylko dokumentacja i przedmioty osobiste, ale i... pilot.

Kapitan lotu, Timothy Lancaster został wypchnięty z fotela przez pęd powietrza z dekompresji i wypchnięty głową w dół z kabiny pilotów, na wysokości ok. 5300 m. Jego kolana zaczepiły się o elementy sterowania samolotem, a górna część tułowia pozostała na zewnątrz samolotu, narażona na ekstremalny wiatr i zimno. Lancaster w momencie zdarzenia nie miał zapiętych pasów.

Biorąc pod uwagę okoliczności, załoga samolotu była pewna, że trzyma ona ciało zmarłego pilota, które przez 22 minuty bezwiednie było poza samolotem. Jednak nie mogli oni go puścić, gdyż lecące swobodnie ciało mogłoby stworzyć zagrożenie dla silników. Przez 22 minuty za kostki dramatycznie trzymał Lancastera steward Nigel Ogden, sam doznając odmrożeń twarzy oraz zwichnięcia barku. Cierpiał także z powodu zespołu stresu pourazowego.

Jednak Lancasterowi udało się przeżyć – personel pokładowy zdołał uwolnić kostki Lancastera z zakleszczenia w sterach, jednocześnie wciąż go trzymając. Lancaster przeżył z odmrożeniami, siniakami, szokiem i złamaniami prawej ręki, lewego kciuka i prawego nadgarstka.

 class="wp-image-4303037"
Yaroslav Astakhov / Shutterstock

Przypięcie pasami też niekoniecznie uratuje przed dziurą w samolocie

Podobna historia miała miejsce podczas lotu 8633 linii Sichuan Airlines w 2018 r., gdzie także doszło do oderwania się części przedniej szyby i w konsekwencji częściowego wyssania pilota z kadłuba. Pomimo zapiętych pasów, pierwszy oficer Xu Ruichen został częściowo wyssany z samolotu, lecz doznał jedynie otarć twarzy, urazu oka i skręcenia nadgarstka. Jedna ze stewardes w samolocie, Zhou Yanwen, również doznała urazu nadgarstka. Co ciekawe, pomimo relatywnie długiego czasu dekompresji – 1 godzina i 17 minut – (a to ze względu na fakt, że lot odbywał się nad terenem górskim, na którym nie można było natychmiast wylądować) pasażerowie ani załoga nie ucierpieli ze względu na hipoksję (niedobór tlenu w tkankach; jeden z typowych skutków dekompresji kadłuba) ani odmrożenia. Nie doszło także do utraty przytomności.

Ostatnią historią, która pobudza wyobraźnię, kiedy myślmy o "dziurze w samolocie", jest wypadek, jaki miał miejsce podczas lotu 1830 linii Southwest Airlines w 2018 r. Incydent miał dwa etapy: w pierwszym, na wysokości 9800 m doszło do awarii i wybuchu silnika.

W drugim, jak pewnie niektórzy się domyślają, odpadające elementy silnika uderzyły w okno Boeinga 737-7H4, rozbijając je i doprowadzając do dekompresji w maszynie. Incydent zebrał żniwo natychmiast, bowiem kobieta, Jennifer Riorda, siedząca bezpośrednio przy oknie, w które uderzyły szczątki, została częściowo wyssana z samolotu. Częściowo, gdyż nadal przypięta pasami do fotela – głowa, tułowie i ramię Riordy bezwiednie powiewały poza samolotem.

"[Stewardessa] Rachel Fernheimer chwyciła jedną z nóg kobiety, podczas gdy stewardesa Seanique Mallory chwyciła jej dolną część ciała. Stewardessy opowiadały, że nie były w stanie wciągnąć kobiety z powrotem do samolotu, dopóki dwóch pasażerów płci męskiej nie wkroczyło z pomocą."

- czytamy w archiwalnej relacji stacji ABC 13.

Pasażerom i załodze udało się wciągnąć ją z powrotem na pokład, położyć w przejściu i rozpocząć pierwszą pomoc. Jak opisywali pasażerowie w rozmowie z prasą, od razu po wciągnięciu kobiety z powrotem do maszyny, na jej twarzy i szyi było widać liczne obrażenia. Riorda od razu po awaryjnym lądowaniu została przetransportowana do szpitala, gdzie zmarła. Jak ówcześnie przekazał rzecznik Departamentu Zdrowia Publicznego w Filadelfii, kobieta zmarła w wyniku tępego urazu głowy, szyi i tułowia.

Oczywiście to tylko przykłady tego co może się stać z ludzkim ciałem przy dziurze w samolocie. Tego typu zdarzenia są niezwykle rzadkie i zależnie od okoliczności, mogą się skończyć naprawdę różnie. Dlatego nie sposób przewidzieć, co mogłoby się stać w locie 1282 Alaska Airlines, gdyby ktoś siedział w feralnym rzędzie 26. Jednak gdyby ktoś w ramach większej swobody nie zapiął pasów, z pewnością byłby to jego ostatni lot.

REKLAMA

Więcej na temat wypadków lotniczych:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA