REKLAMA

Gothic 2 na Switchu to moja świąteczna wstydliwa przyjemność. Niby drewno, ale magiczne - recenzja

Gothic 2 Complete Classic trafił na konsolę Nintendo. Kultowa produkcja została dopasowana do sterowania z użyciem przycisków i analogów, ale wszystko inne zostało po staremu. Jest tak samo sztywno, archaicznie i cudownie.

Gothic 2 na Switchu to moja świąteczna wstydliwa przyjemność - recenzja
REKLAMA

Gdy w piątek wracam z imprezowej ulicy Mariackiej w Katowicach, nogi nie zawsze pracują jak powinny. To samo zjawisko dokładnie odwzorowali twórcy portu Gothic 2 dla platformy Nintendo Switch. To pierwszy raz, kiedy kultowa seria została dopasowana do konsolowego sterowania i pierwszy raz od lat, gdy mam trudności z trafieniem w drzwi, ogrywając grę cRPG.

REKLAMA

Fatalne sterowanie. Archaiczna grafika. Dialogi tak suche, że szkolą na nich w Teatrze Telewizji. Gothic 2 powinien sprawiać, że po kilku minutach odkładam Switcha w kąt i nigdy do tego portu nie wracam. Przygody Bezimiennego wyparły jednak inne produkcje do wieczornego ogrywania przy lampkach choinki. Ten dziwny fenomen, na który polscy gracze łapali się jak ryby na haczyk, wciąż kryje się w starym kodzie, nawet po ponad dwóch dekadach.

Gothic 2 Complete Classic zachwycił mnie tym, jak dawniej traktowano graczy. Twórcy nie mieli nas za idiotów.

Żadnych zielonych strzałek do celu. Żadnego kompasu z ciekawymi miejscami w pobliżu. Żadnego samouczka o walce i ekwipunku. Gothic 2 na Switchu od razu wypuścił mnie w objęcia dzikiego świata, nasyłając na mnie młode wilki, bandytów i gobliny. Wystarczy skręcić w niewłaściwą ścieżkę i koniec gry, bestie silniejsze o kilka poziomów rozszarpują mnie na kawałki.

Chociaż od premiery Gothica 2 minęły ponad dwie dekady, gra wciąż zachwyca naturalnością podczas interakcji z otoczeniem. Przechodzisz przez bramę miasta bez zgody strażników? Kosa w plecy. Mieszkaniec prosi cię o opuszczenie domu, a ty go nie słuchasz? Jest bójka. Niby klasyka gatunku, ale sposób, w jaki Gothic 2 prowadzi interakcje NPC zachwyca spójnością.

Stanąłem na środku miasta i obserwowałem, jak kowal po skończonej robocie odkłada narzędzia, wraca do chałupy, je kolację i idzie spać. Prosta rutyna NPC daje światowi Gothica więcej autentyczności niż zalanie go bezimiennymi postaciami robiącymi za spacerujące tło. W G2 takich NPC ze swoimi rutynami jest prawie 500, co potrafi zachwycić nawet w 2023 roku. Ostatnią nową grą z podobnym bogactwem działań NPC była rewelacyjna Zelda.

Cudowne jest to, że Gothic 2 Complete Classic otrzymał pełną polską wersję językową. Aż czuć te wióry w gardle.

Dialogi prosto z zakładu stolarskiego powracają, ponownie wsparte bardzo prostą (w stawach) animacją Bezimiennego. Mamy do czynienia z tym samym kultowym dubbingiem, w którym aktor podkładający głos pod NPC potrafi zmienić się w środku rozmowy, a napisy nie zawsze pokrywają się z wypowiadanymi kwestiami, marzącymi o odrębnej tożsamości.

Najśmieszniejsze jest to, że ten napompowany, teatralny, oderwany od klimatu na ekranie dubbing smakuje mi lepiej niż polonizacje współczesnych gier AAA. Może to kwestia sentymentalizmu ograbiającego mnie ze zdolności obiektywnej oceny, ale to drewniane sterowanie, ta drewniana walka, te drewniane dialogi i drewniane animacje - wszystko zlewa się w jedną, spójną, wyjątkową całość.

Możecie nie wierzyć, ale momentami Gothic 2 Complete Classic na małym ekranie OLED wygląda naprawdę nieźle.

Gra wciąż potrafi zaserwować uroczy kadr, chociaż to nie remaster, a zwykły port. Duża w tym zasługa małego ekranu Nintendo Switcha, doskonale maskującego surową oprawę oraz wizualne niedogodności. Pewnym problemem mogą się wydać tylko nowe proporcje ekranu. Rozciągnięty Gothic 2 jeszcze silniej atakuje efektem rybiego oka. Albo się przyzwyczaisz. Albo zwymiotujesz. Twoja sprawa.

Ekran OLED sprawia też, że mogę spojrzeć na G2 z zupełnie nowej perspektywy. Mroczne wnętrza wież i domów wyglądają znacznie ciekawiej niż gdy odkrywałem je po raz pierwszy, jeszcze na monitorze CRT, z szarościami nawet nie silącymi się na udawanie czerni. Mrok OLED-a połączony z wyższą rozdzielczością (w porównaniu do monitorów graczy z 2001 roku) sprawia, że Gothic 2 Complete Classic naprawdę nie straszy oprawą, przynajmniej w aspekcie krajobrazu. Modele postaci to inna sprawa. Ich nic nie ratuje.

Jestem wręcz zdziwiony, jak akceptowalna wizualnie jest ta produkcja, chociaż twórcy portu nie dodali nowej zawartości w wyższej rozdzielczości. Może to kwestia tego, że w oryginalnego Gothica grałem na ziemniaku. Faktem jest jednak, że G2 znosi próbę czasu w aspekcie oprawy, o ile nasze oczekiwania są racjonalne i o ile pamiętamy jak wyglądał Gothic na naszych żółtawych, głośnych komputerach z komunii.

Spodziewałem się, że uruchomię grę z ciekawości i o niej zapomnę, ale Gothic 2 Complete Classic okazał się moją świąteczną perełką.

Leżę sobie na sofie, patrzę co jakiś czas na choinkę i staram się wkraść w łaski mieszkańców Khorinis. Aspekt kast, warstw społecznych oraz awansu charakterystyczny dla serii Gothic wciąż jest aktualny, wciąż angażuje i wciąż motywuje do zabawy. Za dzieciaka tego nie doceniałem, ale teraz widzę, jak dobrze system progresji został połączony z dostępnym ekwipunkiem, możliwościami oraz opcjami dialogowymi. Sprytna, zgrabna pajęczyna społecznych powiązań.

Podoba mi się także nieskrępowana prostota w sposobie rozwiązywania problemów i zadań. Gothic 2 to jedna z tych gier, w których nie musisz robić przysługi postaci niezależnej, by dostać od niej ważny przedmiot. Możesz ją po prostu stłuc na kwaśne jabłko, po czym zabrać artefakt siłą. Po premierze rewelacyjnego Baldur's Gate 3 taka możliwość może nie wydawać się czymś szczególnym, ale przed trzecimi Wrotami mało która produkcja RPG oferowała podobną elastyczność rozwiązywania problemów.

Bardzo trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy Gothic 2 Complete Classic jest warte tych 129 złotych.

Obiektywnie, na chłodno i bez emocji: nie. Mamy do czynienia z portem gry sprzed dwóch dekad, lekko poprawionym i dopasowanym do konsolowego sterowania. Serce mówi jednak: tak. Kompletna Edycja to podstawowa wersja gry i dodatek Noc Kruka, czyli sentymentalna przygoda na dobre 40 - 60 godzin, którą można wziąć wszędzie ze sobą.

Niestety, poza sentymentalną wycieczką w czasy beztroskiej młodości, Gothic 2 przypomina graczowi o czymś jeszcze: chociaż minęły ponad dwie dekady, postęp w grach RPG na pewnych obszarach jakby stanął w miejscu. Jasne, światy we współczesnych produkcjach z tego gatunku są znacznie większe, piękniejsze i bogatsze w detale. Czy są jednak bardziej żywe? Spędzając kilka dni w Khorinis niestety śmiem wątpić. Dziesiątka przechodniów na Nowej Atlantydzie ze Starfield nie ma w sobie tyle życia co jeden sprzedawca z Gothica 2.

REKLAMA

Sprawdź moje inne recenzje gier i sprzętu do gier:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA