REKLAMA

Ograłem nowe Prince of Persia: The Lost Crown. Nie dajcie się zwieść 2D, jest szokująco dobre

Nowy Prince of Persia: The Lost Crown nie jest tym, na co może wyglądać. Spodziewacie się prostej platformówki akcji. Tymczasem produkcja Ubisoftu to rasowa metroidvania z nielinearną eksploracją oraz świetnie wyreżyserowanymi starciami z bossami. Jest duża, ciekawa i bardzo wciąga.

Ograłem nowe Prince of Persia: The Lost Crown - opinia i wrażenia
REKLAMA

Czasem robię coś, bo po prostu tak wypada. Tak było z zaproszeniem Ubisoftu do przedpremierowego ogrania nowego Prince of Persia. Grę widziałem na kilku promocyjnych materiałach. Później spoglądałem przez ramię, jak inni testowali ją na targach Gamescom. Ani razu jednak nie poczułem silnej ochoty, by samemu wcielić się w perskiego wojownika uwięzionego w dwóch wymiarach.

REKLAMA

Dlatego, siadając do przedpremierowej wersji The Lost Crown ogrywanej na PC, nie było na mojej twarzy ekscytacji. Uwielbiam Księcia, a Warriors Within to jedna z moich najukochańszych gier. Nowe Prince of Persia pachniało mi jednak eksperymentalnym projektem mniejszego studia, tak odległym od głównej osi serii, że aż nieciekawym. Kilkugodzinna sesja z grą kompletnie zmieniła moje podejście.

Prince of Persia: The Lost Crown to Metroid z mieczami. Gra jest trudna, stawia na eksplorację, sekrety i rozwój postaci.

Powrót do korzeni. Książę zaczął się od 2D, wraca do 2D
Zrzuty ekranu osadzane na mapie to świetne rozwiązanie w grach typu metroidvania

Gdy zobaczyłem jak wielki jest starożytny pałac (oczywiście z ogrodami, kanałami, rozmaitymi dzielnicami) goszczący bohaterów przygody, brwi same uniosły się w geście zdziwienia. Wzorem kultowego Metroida, Ori czy mrocznego Blasphemousa, również nowy Prince of Persia posiada dwuwymiarowy nielinearny świat, odkrywający swoje tajemnice wraz z postępami gracza oraz rozwojem umiejętności bohatera.

Fani metroidvanii od razu poczują się jak w domu. Zobaczą balkony na które (chwilowo!) nie mogą doskoczyć, magiczne ściany nie do obejścia oraz drzwi zamknięte na głucho. Dwa kroki do przodu, jeden w tył: klasyczny model przechodzenia takich gier działa również w Prince of Persia, ale Ubisoft nie ograniczył się do zwykłego naśladownictwa.

Bardzo mi się spodobało, że gracze mogą wykonywać zrzuty ekranu bezpośrednio z poziomu programu, automatycznie trafiające na mapę świata. Dzięki temu rozwiązaniu, funkcjonującego obok klasycznych dla gatunku znaczników, skrupulatni eksploratorzy będą wiedzieli nie tylko, że zostawili za sobą COŚ nieodkrytego, ale podejrzą, co to dokładnie było. To powinien być nowy standard w metroidvanii.

W ciągu kilkugodzinnej przygody odblokowałem kilka umiejętności pozwalających dotrzeć w nowe miejsca, w tym do bólu klasyczny podwójny skok, łuk z magicznymi strzałami oraz coś na kształt okrągłych dysków Xeny pozdrawiającej z Polsatu. Czułem przy tym, że zaledwie ślizgam się po powierzchni możliwości, a w grze na 150 proc. pojawi się między innymi stawianie świata do góry nogami. Silnie sugeruje to architektura lokacji.

Filarem Prince of Persia: The Lost Crown jest dobra walka. Początkowo trudna, z bardzo małymi oknami na blok i unik.

Ten przerośnięty więzień nauczy was wślizgów. Nauczy przemocą
Jahandar to pierwszy "poważny" boss w Prince of Persia: The Lost Crown

Zostałem zaskoczony tym, jak łatwo jest zginąć w nowym PoP. Nawet granie defensywne nie jest proste. Blok trwa bowiem konkretny, bardzo krótki odcinek czasu, po którym bohater opuszcza dzierżony oręż i wraca do neutralnej pozycji. Przez to gracz zawsze musi być skupiony i czujny, jednoczenie znając paletę ruchów przeciwnika. Nie wystarczy trzymać wciśnięty przycisk odpowiedzialny za defensywę.

Dobra metroidvania nie może się obejść bez unikalnych walk z bossami, a Ubisoft zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego starcie z mantikorą Jahandarem to prawdziwy spektakl, mimo rozgrywki w dwóch wymiarach. Bitwa jest podzielona na fazy, w każdej kolejnej przeciwnik zaskakuje nowymi atakami, a ślepe machanie mieczem na lewo i prawo to pewna śmierć gracza. Bloki. Uniki. Skoki. Kontry. Strzały we wrażliwe elementy - starcie z wielką bestią wykorzystuje pełne spektrum możliwości bohatera i to jest świetne. Gracz musi obserwować rywala, uczyć się go i eksperymentować z nowymi środkami zaradczymi.

W moim przypadku mantikora padła za jakimś 4 - 5 razem. Z każdą kolejną porażką rosła we mnie satysfakcja zamiast frustracji. Wyrywałem bowiem potworowi coraz dłuższe fragmenty paska życia. Gdy popełniałem błędy, wiedziałem co robiłem nie tak i jak mogę je naprawić. Chociaż Prince of Persia: The Lost Crown bywa trudne, nie jest niesprawiedliwe, a to najważniejsze w przypadku takich gier.

Prince of Persia: The Lost Crown zapowiada się na nieoczekiwany hit 2024 r. Nie mogę się doczekać, aż odpalę go na handheldzie.

Gdyby nie pokaz dla mediów, w nowego Księcia pewnie zagrałbym długo po premierze, albo wcale. Nie spodziewałem się bowiem, że otrzymam produkcję tak dopracowaną, wszechstronną oraz dużą, mimo zamknięcia wizji producentów w perspektywie dwóch wymiarów. Prince of Persia: The Lost Crown to jedna z tych rzadkich gier, w których eksperymenty gatunkowe kończą się wielkim sukcesem, nie sromotną porażką.

Gdy siadałem przed nowym Prince of Persia, pod nosem narzekałem sam do siebie, że Księciowi należy się większa i lepsza gra niż jakaś platformówka 2D. Gdy odchodziłem od The Lost Crown, wpisałem datę premiery tej gry do osobistego kalendarza. Tak nie mogę się jej doczekać. Produkcja wydaje się stworzona dla Switcha, Decka, ROG Ally i Legiona Go. Chciałbym ją też póżniej zobaczyć na smartfonach, w duecie z bezprzewodowym kontrolerem.

Dzięki prostej, ale miłej dla oka oprawie nowy PoP płynnie zadziała nawet na Switchu
Sekwencje platformowe to ważny element The Lost Crown

Co najlepiej rokuje:

  • Zaskakująco duża, rozbudowana, wszechstronna produkcja w dwóch wymiarach
  • Świetny przedstawiciel metroidvanii. Nielinearna eksploracja i masa sekretów
  • Ciągle jest co robić: jak nie główny wątek, do wyzwania i zadania poboczne
  • Świetna, wymagająca walka zmuszająca do doskonalenia umiejętności
  • Idealna produkcja na handhelda
  • Masa jakościowych ulepszeń, czuć solidny proces deweloperski
  • Banalna historia o porwaniu, a jednak ciekawi zwrotami akcji

O co mam obawy:

REKLAMA
  • Obawiam się, że przez 2D gra nie dostanie tylko uwagi, na ile zasługuje
  • Dyskusyjny balans trudności: niektóre ulepszenia postaci są przepotężne

Zapamiętajcie moje słowa: Prince of Persia: The Lost Crown będzie jednym z największych pozytywnych zaskoczeń całego 2024 roku. Gra jest większa niż na to wygląda, trudniejsza niż ci się wydaje, ciekawsza niż pokazują to zwiastuny i bardziej satysfakcjonująca niż zakładasz.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA