Mówią, że Saturn straci swoje pierścienie. Naukowcy tłumaczą, co stanie się w 2025 r.
Nawet ci, którzy nie interesują się za bardzo astronomią, znają planetę Saturn za sprawą jej niezwykłych pierścieni. Aczkolwiek ci, których astronomia ciekawi bardziej niż przeciętnego człowieka, mogą nie wiedzieć, że pierścienie Saturna… znikają!
Wszyscy wielbiciele niezwykłej urody gazowego giganta, mogą jednak odetchnąć z ulgę. Saturn traci pierścienie jedynie na jakiś czas i tylko z naszej ziemskiej perspektywy.
O co chodzi?
Obecnie Saturn jest wyraźnie widoczny na naszym niebie, a jego maksimum, czyli największa jasność przypada na czas tuż po zachodzie Słońca. By zobaczyć Saturna i jego pierścienie, wystarczy naprawdę niewiele: amatorski teleskop lub lornetka. Można więc łatwo sprawdzić - Saturn i jego pierścienie są na swoim miejscu. Jednak od jakiegoś czasu w internecie można natknąć się na informacje, że pierścienie Saturna znikają w szybkim tempie i jeśli się to utrzyma, znikną do 2025 r.!
Więcej o astronomii przeczytasz tutaj:
Bez obaw, w Układzie Słonecznym nie szykuje się żadna rewolucja. Co więcej, wszystko przebiega zgodnie z nieubłaganymi prawami fizyki. W 2025 r. pierścienie Saturna „znikną” bowiem jedynie z oczu tym, którzy będą na nie patrzeć z Ziemi.
By zrozumieć, dlaczego nasz widok na Saturna nie jest zawsze taki sam, trzeba wiedzieć, że oś obrotu Ziemi jest nachylona względem pionu (90 st.), wyznaczonego względem płaszczyzny jej orbity, o 23,5 st. To właśnie to nachylenie jest przyczyną istnienia pór roku. Innym następstwem tego faktu jest to, że gdy Ziemia wędruje wokół Słońca po swojej orbicie, raz w jego kierunku bardziej wychylona jest półkula północna, raz południowa.
Jaki ma to związek z naszym postrzeganiem Saturna? Szósta planeta od Słońca również obraca się wokół swojej osi, która jest odchylona od pionu pod kątem 26,7 st. Pierścienie Saturna wyglądają majestatycznie, jednak tak naprawdę są one bardzo cienkie. Zwłaszcza w porównaniu z rozmiarami globu, który okalają. Ich grubość wynosi zresztą niewiele nawet według naszych ziemskich kryteriów i jest równa średnio kilkudziesięciu metrom. Pierścienie Saturna to dysk składający się z fragmentów lodu, pyłu i skał, które na pewnym etapie istnienia planety zostały ściągnięte z przestrzeni kosmicznej przez oddziaływanie grawitacyjne Saturna.
Teraz tworzą rozciągający się dokładnie nad jego równikiem dysk, który znajduje się na wysokości ponad 280 tys. km od powierzchni planety. W związku z tym, że pierścienie Saturna znajdują się nad jego równikiem, one również są nachylone względem pionu, pod tym samym kątem - 26,7 st.
Pierścienie są tak cienkie, że widziane z daleka, wydają się znikać, gdy znajdą się na krawędzi. Gdy Saturn i Ziemia poruszają się wokół Słońca, zmienia się ich wzajemne położenie a razem z nim nasz punkt widzenia na gazowego giganta. Przez połowę drogi wzdłuż swojej orbity (czyli, innymi słowy, przez pół saturniańskiego roku) Saturn jest do nas nachylony swoją północną półkulą. Przez drugie pół - południową. Jest jednak moment, w którym Saturn „chybocząc” się na swojej orbicie, jest ustawiony względem niej „pionowo”, czyli pod kątem
Saturn i jego pierscienie jako kosmiczne frisbee
Najlepszym sposobem na zilustrowanie tego jest wyobrażenie sobie zabawy w rzucanie bardzo cienkim frisbee. W odpowiednim momencie może się zdarzyć, że wirujący dysk lecący na wysokości naszych oczu ułoży się w ten sposób, że właściwie zniknie nam z oczu. Nie oznacza to oczywiście, że faktycznie zniknął. W takim wypadku jego położenie pokrywa się z płaszczyzną naszego wzroku i dlatego przez chwilkę go nie widzimy. Dokładnie w taki sam sposób „znikną” pierścienie Saturna.
To właśnie wydarzy się w 2025 r. Pierścienie Saturna pozornie znikną, bo będziemy patrzeć na nie od strony ich krawędzi. Jak pisałem, wszystko dzieje się od bardzo dawna w zgodzie z prawami natury i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.
Zdarza się to regularnie. Ostatni raz takie zjawisko miało miejsce w 2009 r. W ciągu kilku miesięcy po tym, pierścienie stopniowo znowu stały się widoczne w ciągu kilku miesięcy. Tym razem będzie tak samo, więc wszyscy obserwatorzy nocnego nieba i Saturna nie muszą się martwić. Okazji do podziwiania jednego z najniezwyklejszych widoków w kosmosie nie zabraknie.