REKLAMA

Zbudowali super system do wykrywania pożarów. Testy zakończone sukcesem!

Wielkie pożary lasów w USA stały się codziennością. Zagrażają coraz większej ilości ludzi i pojawiają się w coraz większej ilości miejsc. W samych tylko Stanach Zjednoczonych wybucha rocznie ponad 60 000 pożarów. A w Ameryce Północnej są jeszcze ogromne połacie lasów w Kanadzie, które również nie są bezpieczne od katastrofalnych pożarów.

Zbudowali wielki nochal do wykrywania pożarów. Testy zakończone sukcesem, będzie niuchać lasy
REKLAMA

Nawet najlepiej przygotowane i zaopatrzone oddziały strażaków nie są w stanie zwalczyć wszystkich, choćby ze względu na ich rozmiar. Jednak jak w przypadku chorób, co wie każdy lekarz, lepiej zapobiegać niż leczyć, tak w kwestii pożarów lasów sprawdza się jedna prawda: lepiej zapobiegać niż…gasić.

REKLAMA

Temu właśnie ma służyć nowy system, który wprowadza do użytku Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego Stanów Zjednoczonych (DHS) wspólnie z Federalną Agencją Zarządzania Kryzysowego (FEMA). Polega on na sieci małych czujników o nazwie N5 (od nazwy producenta, firmy N5 Systems), które mają wejść do użytku po kończącym się właśnie sukcesem, pięcioletnim okresie testów.

Czytaj także:
- Coś niesamowitego działo się z czasem po Wielkim Wybuchu. Einstein to przewidział i teraz okazało się, że miał rację
- Ten robot dostał od ludzkości bardzo ważną misję. Musi odpowiedzieć tylko na jedno pytanie
- To tutaj powstanie wyjątkowa na skalę światową dzielnica. Będzie cała z drewna

Czujnik wielkości grubej książki, który „wywącha" pożar

Czujniki, o których mowa mają rozmiar tostera albo bardzo grubej książki i można je montować praktycznie wszędzie - na drzewach, słupach elektrycznych itd. Są one również „skrajnie różne od typowych czujników", które są optyczne i zwykle rozmieszczane na wieży przeciwpożarowej, samolocie lub satelicie, jak przekonuje Jeff Booth, który kieruje Centrum Technologii Czujników i Platform w Dyrekcji Nauki i Technologii DHS.

Oczywiście, według niego, tradycyjne czujniki również są bardzo przydatne w wykrywaniu ognia, ale one przydają się jedynie w sytuacji, w której pożar już się zaczął i można go zobaczyć. Nowe czujniki dosłownie „wyczuwają" chemiczne składniki ognia w powietrzu jeszcze przed wybuchem pożaru. To coś, czego nie potrafi żaden dron, satelita, czy jakikolwiek system oparty na danych wizualnych.

Jak dodaje Booth:

Czujniki stale przesyłają informacje „węchowe” i wysyłają ostrzeżenie, gdy wyczują coś złego.
Przyglądamy się lotnym związkom organicznym i gazom. Chodzi tu o dwutlenek węgla i podtlenek azotu, dwutlenki siarki, cząstki stałe. Te czujniki są dosłownie 1000 razy bardziej czułe niż czujnik dymu, który masz teraz w domu! W czasie testów, gdy pewnej nocy doszło do nieoczekiwanego wybuchu ognia, okazało się, że czujniki wykryły problem i powiadomiły straż pożarną na 37 minut przed pierwszym wezwaniem pogotowia. Jeśli uda nam się powiadomić władze w tak krótkim czasie, jak to tylko możliwe, możemy mieć nadzieję, że uda nam się zapobiec niektórym katastrofalnym pożarom w przyszłości.

Jednym z producentów czujników jest firma N5 Sensors. Jednym z miejsc, gdzie ich działanie się sprawdziło, jest hrabstwo Santa Clara w Kalifornii, które właśnie zdecydowało się na podpisanie umowy na pełnowymiarowe ich wdrożenie. Innym miastem, w wyjątkowo narażonej na pożary lasów Kalifornii, gdzie czujniki N5 będą testowane przez najbliższe dwa lata, jest Oakland.

Wśród innych klientów zainteresowanych technologią są przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, samorządy lokalne, rolnicy i hodowcy czy słynne kalifornijskie winnice. Koszt czujników jest konkurencyjny w branży i wynosi od 2 do 2,5 tys. dolarów. Trzeba jednak przyznać, że ich użytkownicy muszą również płacić za proces bieżącego monitorowania.

Próby trwają, a na horyzoncie są już nowe zastosowania

Jednym z celów programu jest przetestowanie czujników we wszystkich, najbardziej różniących się od siebie warunkach pogodowych. Liczy się też to, by system został sprawdzony w jak największej liczbie lokalizacji. Jak mówi Abhishek Motayed, dyrektor generalny N5 Sensors:

REKLAMA

Czujniki poszukują szeregu substancji chemicznych, dymu i cząstek stałych w powietrzu oraz innych warunków. Łączymy wszystkie te dane, aby dokładnie przewidzieć możliwość wybuchu pożaru. Po jego wykryciu czujnik wysyła wiadomość e-mail lub powiadomienie tekstowe do wcześniej zaprogramowanego odbiorcy, którym jest lokalna straż pożarna i inne służby. Ostrzegani mogą być również mieszkańcy zagrożonych terenów i ich władze.

Plany N5 Sensors są ambitne. Jak dodaje dyrektor firmy, wszystko musi pójść o krok dalej, tak by dzięki zebranym danym z maksymalnie wielu czujników można było również śledzić, w jaki sposób pożar może się poruszać. To może pomóc w modelowaniu tego, jak rozwijają się wielkie pożary, co dodatkowo może usprawnić walkę z nimi w przyszłości. Jednocześnie, firma pracuje nad czujnikami zdolnymi do wykrywania zagrożeń chemicznych. Jeśli np. gdzieś dojdzie do wycieku chemikaliów, przy ich pomocy będzie można wykryć, gdzie nastąpił wyciek.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-02-21T16:35:05+01:00
Aktualizacja: 2025-02-20T19:35:47+01:00
Aktualizacja: 2025-02-20T19:01:13+01:00
Aktualizacja: 2025-02-20T18:21:32+01:00
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA