REKLAMA

Nie czekam na okulary VR/AR od Apple. Oto dlaczego

Apple nie kryje się już z tym, co ma być gwoździem programu najbliższego WWDC - będą to okulary VR/AR. Choć tę amerykańską firmę śledzę i opisuję już od prawie 20 lat, to nigdy wcześniej z taką obojętnością nie czekałem na jej debiut w nowej kategorii produktowej.

Nie czekam na okulary VR/AR od Apple. Oto dlaczego
REKLAMA

Nie czekam na okulary od Apple i już tłumaczę dlaczego.

REKLAMA

To będzie pierwsza wielka premiera produktu, który nie powstał w głowie ani w planach firmy za czasów Steve'a Jobsa. Apple Watch - pierwszy nowy produkt wydany przez nowego CEO firmy Tima Cooka - był dyskutowany jeszcze za czasów wielkiego poprzednika.

Apple iPhonem stoi. To wiemy nie od wczoraj. Patrząc w szerokim ujęciu, iPhone odpowiada za ponad 75 proc. wszystkich przychodów firmy - 54 proc. ze sprzedaży samych smartfonów oraz 22 proc. ze sprzedaży usług, głównie właśnie za pośrednictwem smartfonów. I choć to sukces ogromny - niektórzy analitycy nazywają nawet iPhone'a najbardziej kasowym produktem w historii ludzkości - to może się w końcu przeobrazić w spory problem, gdy smartfony przestaną być dominującym produktem technologicznym w rękach ludzi.

Apple potrzebuje nowego rodzaju computingu

Apple musi wykreować nową modę. Musi wymyśleć nowy sposób computingu - coś, co byłoby nowym akceleratorem technologicznym otwierającym nowe rynki, budującym nową ekonomię, na miarę ekonomii aplikacji mobilnych, którą zresztą Cupertino zbudowało.

Apple nie jest i nigdy nie był jednak dobry w produktach stricte software'owych. Kluczem sukcesu zawsze było nadzwyczajne połączenie hardware'u z oprogramowaniem - w tym Apple od lat był najlepszy na rynku: czy to z premierą pierwszych komputerów Mac, czy z odtwarzaczem multimedialnym iPodem, czy w końcu iPhonem, a nawet Apple Watchem, który w końcu przeobraża się w spory sukces społeczny.

To dlatego Apple jest słaby w najnowszy hit technologii konsumenckich, czyli AI. Sztuczna inteligencja to samo oprogramowanie, rodzaj usługi wykorzystywanej na urządzeniach tech. Ta usługa - choć Apple był jednym z jej pionierów z Siri - mocno w Cupertino kuleje. Nie widać zresztą żadnych oznak, by miało się to szybko zmienić.

Okulary VR/AR brzmią jak wczorajszy hit

Tim Cook od lat nie ukrywał, że jego firma pracuje nad okularami do wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości. Jeszcze rok temu, gdy wszyscy mówili o metaverse, a Facebook zmienił nawet nazwę swojej firmy na sugerującą potężny pivot w kierunku VR/AR, wydawało się, że Apple wybrał znakomicie - że rzeczywiście to nowy rodzaj computingu, który wyznaczy trendy na lata. Cytując słowa Zuckerberga - mieliśmy przecież mieszkać w wirtualnej rzeczywistości, spotykać się i pracować, chodzić na imprezy, poznawać ludzi. Dziś, gdy wszyscy dyskutują o AI, a narzędzia generatywnej SI zmieniają status nie tylko internetu i branży tech, lecz w zasadzie całego życia na Ziemi, okulary do wirtualnej i poszerzonej rzeczywistości wydają się być śmiesznym produktem z przeszłości.

No, bo już okulary mamy - te od Facebooka (via przejęty Oculus), czy te od Sony do grania w niektóre gry z PlayStation 5. Mamy i doskonale wiemy, czym są i czym na razie mogą być - zabawką, fanaberią bogatych ludzi (ceny tego sprzętu wciąż są bardzo wysokie, a Apple wywinduje je do niebotycznych wręcz wymiarów, mówi się bowiem o cenie 3 tys. dol za okulary Apple'a), rozrywką na chwilę. I choć nie mam wątpliwości, że produkt od Apple'a będzie najlepszy na rynku, z jakimiś cudownymi nowościami i efektem VOW, to nie mam także żadnych złudzeń, że ani nie będzie to ani natychmiastowy hit sprzedaży, ani nowy rodzaj computingu, który nagle spowoduje boom na rozwój tej kategorii, chociażby w postaci tysięcy zupełnie nowych aplikacji przygotowanych przez zachwyconych sprzętem deweloperów zewnętrznych.

Zatrzymajmy się na chwilę na prognozach sprzedaży

Nie wszyscy pamietają skromne początki iPhone'a. To nie był hit z miejsca - w pierwszym roku dostępności smartfonu Apple'a na rynku (2017) sprzedało się 1,39 mln jego sztuk, a w następnym 11,6 mln. Niewiele. Hitem iPhone stał się dopiero w 2011 r., gdy rozeszło się ponad 72 mln egzemplarzy. Od 2015 r. Apple sprzedaje ponad 200 mln sztuk iPhonów każdego roku.

Apple Watch, który zadebiutował na rynku w 2015 r., sprzedał się w pierwszym roku w 10 mln sztuk. W 2018 r. było to 22,5 mln sztuk, a w 2021 r. 60 mln. Wielki sukces, choć oczywiście dużo mniejszego kalibru niż iPhone.

Apple nie ma przesadnie wyśrubowanych planów odnośnie okularów VR/AR. Ponoć liczą na 300 tys. sprzedaży w pierwszym roku i 1 mln w kolejnym. Nawet jeśli te prognozy się spełnią, będziemy mieli do czynienia z produktem niezwykle niszowym, o niskiej bazie użytkowników. To na pewno nie będzie nowy rodzaj globalnego fenomenu, przynajmniej nie przez najbliższe lata. Tutaj sukcesem Apple'a będzie ułamkowa sprzedaż ilościowa względem nie tyle iPhone'a, co nawet Apple Watcha.

Czy okulary od Apple'a zmienią świat?

To najważniejsze pytanie. Czy Apple zaprezentuje coś, co zmieni postrzeganie funkcjonalne okularów VR/AR? Czy ich funkcjonalność wykroczy poza gaming i zabawę?

Bardzo chciałbym w to wierzyć, natomiast wszystkie aktualne przecieki wskazują na to, że tak się nie stanie. Apple ma wręcz czekać na to, co zaproponują deweloperzy pracujący nad aplikacjami dla okularów. Ponoć Cook nie chce popełnić błędu debiutu Apple Watcha - wg pierwotnych wizji projektantów, Watch miał być produktem modowym, łączącym styl życia z technologią. Dziś po kilku latach obecności tego produktu na rynku widzimy, że jest to głównie gadżet z kategorii fitness i wellness. Okulary natomiast kojarzą się li tylko z kategorią gier i rozrywki wokół-growej. Czekanie na to, aż inni wymyślą nowe ich zastosowanie może się skończyć tym, czym u Facebooka - infantylizacją projektu.

Koncept Google Glass był kapitalny

Mówiąc o wizji tego, co okulary VR/AR mogłyby zmienić, ciągle przypomina mi się premierowe demo pokazujące, czym potencjalnie miały być Google Glass - pierwszy tego typu koncept, który niestety nie był możliwy do zrealizowana na tamtym etapie rozwoju technologii.

Spójrzcie:

To jest właśnie pomysł na nowy rodzaj computingu - odejście od smartfonu jako głównego urządzenia w użyciu przez człowieka na rzecz zintegrowanego z ciałem urządzenia, który daje cyfrową nakładkę na realną rzeczywistość.

Niestety wiemy na pewno, że ani w 2013 r., gdy na rynku debiutowała pierwsza wersja Google Glass, ani dekadę później, gdy zadebiutują okulary Apple'a, technologia nie jest na tyle rozwinięta, by urealnić wizję pierwszych Google Glass. Okulary Apple'a zapowiadają się bardziej jako rozwinięcie konceptu Oculus Rift i PlayStation VR aniżeli coś zupełnie nowego w tej kategorii produktowej.

A co z wadą wzroku?

Jest też bardzo przyziemny, trywialny tylko na pozór problem, wad wzroku i okularów VR/AR. Żadne z aktualnych okularów dostępnych aktualnie na rynku nie biorą poprawki na okularników - aby skorzystać z tego sprzętu trzeba zdjąć własne okulary. Mam sporą wadę wzroku (po -3 dioptrie na każde oko), wiem więc o czym mówię - nie potrafię się cieszyć grami VR, bo po prostu niewiele widzę. Nie słychać, by Apple miał podejść do tematu wad wzroku jakoś przesadnie inaczej. Wyklucza więc z potencjalnych nabywców szeroką gamę konsumentów.

Nie czekam więc

REKLAMA

Oczywiście zasiądę przed monitorem 5 czerwca z dużym zaciekawieniem. To będzie zapewne jedna z najciekawszych technologicznych konferencji ostatnich lat. Może nawet zachwycę się tym, czy owym przy prezentacji okularów Apple'a, ale raczej moje myślenie pozostanie takie samo, jak podczas pisania tego tekstu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA