Samolot kosmiczny z nadmuchiwanym balonem dla załogi. Tak będziemy latać na orbitę
Jeszcze nie w 2023 roku, ale już za dwa, trzy lata ludzie zaczną powoli i nieśmiało zasiedlać orbitę okołoziemską. Tak przynajmniej myślą szefowie Blue Origin i Sierra Space, firm obecnie rozwijających zarówno pierwszą prywatną stację kosmiczną, jak i hipersoniczny samolot kosmiczny.
Owszem, można powiedzieć, że ludzie są już na orbicie od dziesięcioleci. Tak, mieliśmy już stację SkyLab, potem Mir, a od końca XX wieku mamy Międzynarodową Stację Kosmiczną. Ostatnio dołączyła do tego panteonu także stacja Tiangong. Ich mieszkańcami jednak są "zawodowi astronauci" oraz od czasu do czasu milionerzy, którym znudziły się już Ferrari i Lamborghini i postanowili wydać kilka-kilkadziesiąt milionów dolarów na kilka dni w przestrzeni kosmicznej. To jednak wciąż są pojedyncze wyjątki potwierdzające regułę.
Można zatem zapytać, kiedy na orbitę będzie w stanie polecieć przeciętny człowiek nienależący do kategorii astronautów ani milionerów. Odpowiedzi na to pytanie jak na razie nikt nie zna (choć jakby spytać o to Elona Muska zapewne powiedziałby, że za 4-5 lat). Nie zmienia to jednak faktu, że aby kiedykolwiek do tego doszło, ktoś musi zacząć stawiać pierwsze kroki w tym kierunku.
Orbitalna Rafa i Space Chaser
W październiku 2021 roku Blue Origin, firma należąca do Jeffa Bezosa, przedstawiła wizualizację przedstawiającą projekt pierwszej prywatnej stacji kosmicznej. Koncepcja nazwana Orbitalną Rafą została opracowana we współpracy z takimi firmami jak Sierra Space, Boeing, Redwire Space czy Genesis Engineering Solutions.
Dwa miesiące później, w grudniu 2021 roku, NASA przyznała temu konsorcjum (i dwóm innym)finansowanie na przygotowanie dokładnego projektu stacji. Od tego czasu Blue Origin konstruuje i testuje kolejne komponenty stacji kosmicznej, która miałaby trafić na orbitę jeszcze przed końcem tej dekady.
Ostatnio nawet mogliśmy oglądać "wybuchowy test" jednego z elastycznych habitatów, które mają trafić na pokład Orbitalnej Rafy.
Docelowo na pokładzie stacji, która swoją kubaturą ma dorównywać Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, ma się znaleźć miejsce dla dziesięciu osób, które będą mogły skorzystać na orbicie z hotelu, restauracji i pomieszczeń badawczych.
Ten swoisty "kosmiczny biznespark" będzie obsługiwany przez naddźwiękowy samolot kosmiczny Dream Chaser, za którego rozwój odpowiada z kolei Sierra Space. Według planów samolot będzie w stanie zabrać na pokład 12 pasażerów lub ładunek o masie 5500 kg. Każdy Dream Chaser będzie w stanie wykonać do 15 lotów. Warto tutaj przypomnieć, że samolot będzie realizował także dostawy na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Pierwsze załogowe loty Dream Chasera obecnie planowane są na 2026 rok.
A co to wystaje temu Dream Chaseru?
Sam samolot kosmiczny w niczym nie przypomina gigantycznych, nieodżałowanych promów kosmicznych. To raczej skromna maszyna o długości około 10 metrów. Nie zmienia to jednak faktu, że dla swojej załogi samolot ma coś w zanadrzu.
Otóż po dotarciu na orbitę z tylnej części kadłuba rozkładany będzie elastyczny habitat LIFE o średnicy 9 metrów. Zważając na fakt, że dotarcie z Ziemi do Orbitalnej Rafy będzie zajmowało około trzech dni, dodatkowe miejsce dla załogi z pewnością się przyda.