Łazik Perseverance przygotował przesyłkę. Teraz musi poczekać na kuriera
Na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy łazik Perseverance przemierzał dno krateru Jezero na Marsie, zbierając próbki skał i regolitu, które w przyszłości mają trafić na Ziemię. Teraz będzie wkładał je do skrytki pocztowej, na której będą oczekiwały na kuriera.
Na spodniej części „korpusu łazika”, niecałe 90 cm nad powierzchnią gruntu znajduje się zasobnik, w którym znajduje się aktualnie dziesięć metalowych fiolek zawierających próbki zebrane z różnych miejsc znajdujących się na dotychczasowej trasie łazika. Teraz w punkcie zwanym „Three Forks” już w najbliższych dniach łazik upuści pierwszą, a w ciągu najbliższych 30 dni pozostałe 9 fiolek. Będą one tam oczekiwały na przybycie kuriera, który zabierze próbki w drogę na Ziemię.
Warto zauważyć, że Three Forks to swoisty punkt zapasowy. W każdym z miejsc, w którym Perseverance pobierał próbki, wykonywano tę procedurę dwukrotnie. Dlatego też teraz łazik pozostawi 10 próbek w jednym miejscu, a dziesięć takich samych będzie miał wciąż na swoim pokładzie. Plan jest bowiem taki, że to sam łazik przekaże próbki kurierowi. Nigdy jednak nie wiadomo jak potoczy się jego misja, więc zaplanowano zapas awaryjny.
Budowanie magazynu nie będzie łatwe
Inżynierowie muszą teraz znaleźć w miarę równe, pozbawione skał miejsce w okolicy. Na którym będą mogli zaplanować aż 11 miejsc lądowania. Po co aż tyle? Cóż na jednym z nich będzie musiał wylądować kurier, który przyleci na Marsa z Ziemi. Na jego pokładzie znajdą się najprawdopodobniej niewielkie drony, których zadaniem będzie zebranie z pozostałych dziesięciu miejsc oddalonych od siebie o 5-15 metrów kolejnych fiolek z próbkami, a następnie przetransportowanie ich na pokład lądownika.
Warto tutaj wspomnieć, że fiolki pozostawione w styczniu na powierzchni Marsa będą czekały na odbiór przez dobrych kilka lat Na razie nawet nie rozpoczęto prac nad przygotowaniem misji, która miałaby je odebrać. Jakby nie patrzeć nie tylko trzeba przygotować lądownik i drony, ale przede wszystkim - co znacznie trudniejsze - trzeba przygotować rakietę, która wyniesie próbki z powrotem na orbitę wokół Marsa.
Tam z kolei musi znaleźć się europejski orbiter, który znajdzie próbki na orbicie wokół Marsa, przechwyci je i wyśle w kierunku Ziemi. Nic zatem dziwnego, że przesyłki możemy się spodziewać na Ziemi najwcześniej na początku lat trzydziestych.
Czytaj więcej:
- NASA szykuje sondę. Przywiezie na Ziemię próbki regolitu z Marsa
- Przepraszamy, ale pańskie próbki z Marsa będą opóźnione. Dostawa gdzieś za 11 lat
- Przywieziemy na Ziemię próbki skał z Marsa. Tak może wyglądać początek końca ludzkości
- W nich może kryć się tajemnica życia na Marsie. Łazik pobrał dwie próbki gruntu na Marsie