REKLAMA

Przywieziemy na Ziemię próbki skał z Marsa. Tak może wyglądać początek końca ludzkości

To by była prawdziwa ironia losu (i nie mówię tutaj o rosyjskim filmie z 1975 r.), gdyby ludzkość osiągnęła w końcu poziom cywilizacji międzyplanetarnej i tym samym doprowadziła do swojej zagłady. Niemożliwe?

death
REKLAMA

Wyobraźmy sobie, że jeżdżący po powierzchni Marsa łazik Perseverance odkryje na dnie krateru Jezero ślady dawnego życia marsjańskiego. Nie mówię tu o szkieletach, ale nawet o mikroorganizmach. Już? Wyobraźmy sobie, że szczegółowa analiza miejsca odkrycia prowadzi do szokujących wniosków: życie nie tylko było w tym miejscu na Marsie, ale także tam jest. W danych widoczne są mikroorganizmy, które wciąż żyją na Marsie. NASA natychmiast trafia na nagłówki gazet na całym świecie, a naukowcy gorączkowo porzucają wszystkie inne projekty i zabierają się za budowę kolejnego łazika, tym razem wyposażonego w instrumenty, które pozwolą nam się dowiedzieć o tych mikroorganizmach jak najwięcej. Budowa urządzenia trwa zaledwie dwa lata - odkrycie wszak dodało naukowcom skrzydeł i dopalaczy - i już trzy lata później obok łazika Perseverance ląduje kolejny łazik, nazwijmy go Alien Finder. Alien Finder natychmiast zabiera się do pracy i w miejscu, gdzie trzy lata wcześniej były obce mikroorganizmy odkrywa… zupełnie zwyczajne mikroorganizmy ziemskie. W centrum kontroli lotów konsternacja.

REKLAMA

Mijają miesiące, naukowcy szczegółowo analizują zdjęcia wykonywane przez łazik Perseverance od momentu przełomowego odkrycia. Okazuje się, że na pierwszych zdjęciach faktycznie są nietypowe organizmy. Wraz z upływem czasu wśród nich pojawia się coraz więcej organizmów przypominających ziemskie, aż w końcu całkowicie przejmują one miejsce odkrycia.

Łazik Perseverance nie był tak sterylny jak się wydawał, gdy wylatywał z Ziemi w 2020 roku.

W podróż na Marsa zabrało się także całkiem sporo mikroorganizmów z Ziemi. Wystawione na ich działanie mikroorganizmy marsjańskie poległy. W miejscu odkrycia ich już nie ma. Brzmi dramatycznie? Tak. Realnie? Jak najbardziej. Pomijając pierwsze lądowniki marsjańskie, które były naprawdę sterylne, wszystkie późniejsze sondy wysyłane na Marsa nie spełniały już tak rygorystycznych wymogów sterylności, a więc coś tam z Ziemi mogło się z nimi zabrać.

Ten sam scenariusz można sobie wyobrazić w przypadku sond, które w najbliższych latach polecą do chmur Wenus, na powierzchnię Tytana czy w końcu w otoczenie Europy. Wszystkie te trzy globy teoretycznie mogą posiadać warunki sprzyjające powstaniu życia. Tym samym możemy temu życiu zagrażać, jeżeli nie przyłożymy się do oczyszczenia wysyłanych tam aparatów z jakiegokolwiek życia ziemskiego.

A teraz na odwrót

Naukowcy wskazują, że skoro bez większego wysiłku jesteśmy w stanie zagrozić życiu nieprzygotowanemu na spotkanie życia ziemskiego, to… ta droga jest dwukierunkowa.

W grudniu 2020 r. Chiny przywiozły na Ziemię próbki gruntu z powierzchni Księżyca. OK, Księżyc nie posiada warunków sprzyjających powstaniu życia, więc owe próbki są względnie bezpiecznie. W najbliższych latach jednak sytuacja się zmieni: jakby nie patrzeć Amerykanie, ale także Chińczycy planują przywiezienie pierwszych próbek gruntu z powierzchni Marsa. Patrząc dalej w przyszłość, za kilka dekad być może ludzkość będzie oczekiwała już próbek z Europy, z Tytana czy z Ganimedesa.

REKLAMA

Zanim się tym zajmiemy powinniśmy się upewnić, że potrafimy te próbki przywieźć na Ziemię na tyle szczelnie, aby w żadnym wypadku nie wydostały się one z lądownika, a następnie z laboratorium. Istnieje wszak możliwość, że przywiezione na takich próbkach organizmy z powierzchni innego globu skutecznie będą się rozprzestrzeniały w atmosferze ziemskiej napotykając na swojej drodze organizmy zupełnie nieprzygotowane do walki z nimi. Jakąż ironią byłoby wyewoluowanie na przestrzeni setek milionów lat do poziomu zaawansowanej cywilizacji zdolnej do podróży międzyplanetarnych tylko po to, aby ulec mikroorganizmom przywiezionym z niemalże martwego globu.

Naukowcy zajmujący się szacowaniem ryzyka „inwazji” obcych mikroorganizmów na Ziemi wskazują, że póki co przepisy i procedury bezpieczeństwa są wciąż niewystarczające, aby uchronić nas przed takim małoprawdopodobnym, ale jednocześnie nieniemożliwym scenariuszem końca ludzkości. Może zatem nie powinniśmy się spieszyć tak z przywożeniem tych próbek na Ziemię? Jeszcze sobie przypadkiem zrobimy kuku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA