Złoty Pociąg znów rozpala wyobraźnię. "Znalazłem go"
Legenda, która przez dekady balansowała na granicy mitu i obsesji, znów wraca na tapet. Tym razem z konkretną twarzą i nazwiskiem.

Po niemal dziesięciu latach milczenia Piotr Koper - jeden z najbardziej rozpoznawalnych poszukiwaczy Złotego Pociągu - ogłosił, że wreszcie go znalazł. Brzmi sensacyjnie? A i owszem. Tym niemniej historia nauczyła nas, że w tej sprawie warto zachować zdrowy dystans.
Złoty Pociąg: mit, który nie chce umrzeć
Zanim przejdziemy do najnowszych rewelacji, przypomnijmy, o co właściwie chodzi. Złoty Pociąg z Wałbrzycha to jedna z najbardziej znanych legend II wojny światowej. Według przekazów, w ostatnich dniach konfliktu Niemcy mieli załadować do opancerzonego składu ponad 300 ton złota, klejnotów, dzieł sztuki i broni. Pociąg miał wyruszyć z Breslau (dzisiejszy Wrocław), ale nigdy nie dotarł do Waldenburga (czyli Wałbrzycha).
Czytaj też:
Gdzie zatem zniknął? Teorie wskazują na tunele i szyby górnicze pod zamkiem Książ, będące częścią tajnego projektu Riese - gigantycznego przedsięwzięcia budowy podziemnych kompleksów wojskowych w Górach Sowich. Problem w tym, że historycy nie dysponują żadnymi dowodami na istnienie takiego pociągu. Ani PRL-owskie ekipy badawcze, ani współczesne technologie georadarowe nie potwierdziły jego obecności.

Wszystko zmieniło się w 2015 r., gdy Piotr Koper i Andreas Richter ogłosili, że odnaleźli ślady Złotego Pociągu. Ich deklaracja wywołała medialną burzę - od lokalnych dzienników po CNN. Władze zareagowały błyskawicznie. Wojsko, urzędnicy, prywatni sponsorzy - wszyscy zaangażowali się w ekspedycję. Finał? Rozczarowujący. Po rozpoczęciu prac okazało się, że georadar wykrył jedynie naturalną formację geologiczną. Złotego Pociągu nie było. Koper i Richter zniknęli z przestrzeni publicznej. Ale - jak się okazuje - Piotr Koper nigdy nie porzucił marzeń o odnalezieniu legendarnego składu.
Nowy trop, nowy lider
W kwietniu do Urzędu Miasta Wałbrzycha wpłynęło zgłoszenie: odkryto ukryty tunel kolejowy oraz trzy wagony z czasów II wojny światowej. Tym razem twarzą projektu nie jest Koper, lecz Krzysztof Motak. Ten twierdzi, że lokalizacja została wyznaczona z dokładnością co do centymetra, a tunel był doskonale zamaskowany przez więźniów w czasach niemieckiej okupacji.
Na razie czeka na zgodę konserwatora zabytków, by przeprowadzić badania georadarem. Prace mają ruszyć jeszcze przed świętami. Problem? Motak nie chce ujawniać szczegółów przed uzyskaniem zgody. Zrozumiałe - ale to oznacza, że na razie nie da się niezależnie zweryfikować jego twierdzeń.
Radiestezja w grze. Pseudonauka czy intuicja?
Jeden z liderów poszukiwań przyznał, że jest radiestetą. Radiestezja - czyli poszukiwanie obiektów za pomocą różdżek lub wahadełka - to metoda uznawana za pseudonaukową. Nie ma potwierdzenia w badaniach, nie jest uznawana przez środowiska akademickie. Jedno jest pewne: Złoty Pociąg wciąż żyje. Nie tylko w wyobraźni, ale w realnych działaniach, zgłoszeniach, profilach, deklaracjach.
Czy to będzie przełom? Czy kolejne rozczarowanie? Czas pokaże. Ale dopóki temat nie zostanie ostatecznie wyjaśniony to polska obsesja na punkcie tego skarbu nie zniknie. A my - jak zawsze - będziemy obserwować każdy ruch na tym polu.







































