REKLAMA

Nowe kontenery niewiele pomogą. Ekspert wprost: musimy płacić więcej

Pojemniki na odzież to plaster, ale na prawdziwe lekarstwo musimy poczekać, aby poradzić sobie z problemem nikomu niepotrzebnej odzieży.

problem z ubraniami
REKLAMA

Nowe przepisy wprowadziły sporo zamieszania, ale nawet one nie tłumaczą nieodpowiedzialnych ludzkich zachowań w postaci pozostawiania odpadów w kontenerach czy przekazywania potrzebującym ubrań, które do niczego się nie nadają.

REKLAMA

Polacy w różny sposób postanowili poradzić sobie z tematem odzieży, której w szafach nikt już trzymać nie chce. Dla wielu organizacji był to cios. PCK zauważało, że w kontenerowych zbiórkach odzieży używanej aż 60 proc. zaczęły stanowić odpady. Pozbawiało to organizacje charytatywne źródła finansowania. Wiele z nich zostało zmuszonych do ograniczenia działalności.

Branża zwróciła się z apelem do rządu. W rozmowie z "Portalem Samorządowym" Michał Mikołajczyk, członek zarządu głównego Polskiego Czerwonego Krzyża, zdradził, że jak do tej pory przedstawiciele nie doczekali się odpowiedzi. A sytuacja, mówiąc delikatnie, jest niewesoła.

Niepokoi również rosnąca skala porzucania odzieży na ulicach i w lasach, a także niekontrolowany napływ tekstyliów nadających się do ponownego użycia do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych – mogliśmy przeczytać w apelu udostępnionym na stronie PCK.

Coraz więcej miast zaczęło jednak reagować. Pojawiły się nowe sposoby na odbiór tekstyliów, stawiane są kontenery. Efekty widać. Rodzi się jednak pytanie, co dalej. Jeżeli odzież ma szansę wrócić do obiegu, to jest to dobra wiadomość. A jeśli nie? I właśnie na ten czarny scenariusz zwraca uwagę Mikołajczyk.

- Nie każda odzież nadaje się do recyklingu - i trzeba to jasno powiedzieć. W przeciwieństwie do szkła czy aluminium, tekstyliów nie da się przetwarzać w nieskończoność. Dlatego konieczne jest poszukiwanie alternatywnych form zagospodarowania, a to wymaga rozwoju branży, która w Europie jest na bardzo niskim poziomie – wyjaśnia.

Członek zarządu PCK postuluje, by Polska stała się "wręcz hubem koncepcyjnym i przetwórczym, wykorzystując tradycje Łodzi i lokalnych firm tekstylnych".

Problem dotyczy jednak nie tylko Polski, ale też całego świata. Mikołajczyk szukając odpowiedzialnych zerka m.in. w stronę Azji.

Istotnym czynnikiem destabilizującym rynek jest zalew słabej, taniej odzieży - zarówno pierwszego, jak i drugiego użycia - szczególnie z Chin. To właśnie Chiny w dużej mierze zalały rynki afrykańskie, co wpływa na globalny obieg tekstyliów. Lepsze regulacje jakościowe w Unii Europejskiej mogą ograniczyć skalę tego napływu. Im więcej odzieży wysokiej jakości - czy zreperowanej tutaj na miejscu, czy wykorzystanej ponownie - będzie pozostawać i krążyć w Europie, tym mniej trafi do Afryki, a później… wróci do nas jako odrzut. To także realna korzyść środowiskowa – przekonuje.

Tyle że lepsza odzież to automatycznie większy wydatek dla konsumentów. Ekspert zgadza się, że trzeba będzie płacić więcej, ale wcale ludzie nie muszą na tym tracić, jeżeli ubrania wytrzymają kilka sezonów.

Anita Sowińska, wiceministra klimatu i środowiska, mówiła wcześniej:

Oczywiście każda i każdy z nas może coś zrobić, by zminimalizować ten negatywny wpływ na środowisko, np. rezygnując z kupowania ubrań słabej jakości, które po kilku praniach nadają się już tylko do wyrzucenia. Stawiajmy na takie, które przetrwają latami i którymi będziemy mogli podzielić się z innymi w ramach drugiego obiegu - przekonywała.

Potrzebujemy prawdziwej rewolucji

I nie chodzi tutaj wyłącznie o recykling czy sposoby na odbiór ubrań, ale podejście kupujących. Kupujmy mniej, naprawiajmy, przerabiajmy, nośmy długo. Sięgajmy po rzeczy z drugiej ręki, tak by ubrania mogły krążyć, a nie trafiać prędko do spalarni.

REKLAMA

Tylko to trudne, skoro z jednej strony platformy kuszą niskimi cenami, a internetowi celebryci napędzają konsumpcjonizm. Coś, co przed chwilą było krzykiem mody, przestaje robić wrażenie, a króluje nowy hit – w równie niskiej cenie. Owszem, można mieć jedną kurtkę i przechodzić w niej kilka zim, ale chińskie – choć nie tylko – molochy mówią: spójrz, w tej samej cenie dostaniesz dziesięć ubrań. Mózg, otrzymując tyle prezentów, zwariuje.

Taka zmiana jest jednak potrzebna. Co z tego, że Unia Europejska powstrzyma zalew chińskiej odzieży, skoro inni modowi giganci nie zmienią swoich praktyk i również będą kusić niedrogimi koszulkami, bluzami czy spodniami, produkowanymi gdzieś daleko niskim kosztem, wykorzystując przy tym tanią siłę roboczą. Nie chodzi wyłącznie o zrzucanie odpowiedzialności na kupujących, ale my także musimy pamiętać, że też przykładamy rękę do tego, jak wygląda rynek.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-05T19:00:34+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T17:53:08+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T17:25:21+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T17:24:58+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T16:15:17+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T15:55:01+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T15:32:42+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T14:52:12+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T13:35:11+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T11:48:55+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T11:17:19+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T10:25:24+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T09:01:01+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T08:44:08+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T08:34:55+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T08:05:55+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T07:50:09+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T07:23:56+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T06:09:45+01:00
Aktualizacja: 2025-12-05T06:09:15+01:00
Aktualizacja: 2025-12-04T21:34:07+01:00
Aktualizacja: 2025-12-04T21:10:51+01:00
Aktualizacja: 2025-12-04T20:37:21+01:00
Aktualizacja: 2025-12-04T20:10:27+01:00
Aktualizacja: 2025-12-04T19:54:18+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA