Wenus może się bać. Ziemianie planują nalot dywanowy na tę planetę
Zaniedbana przez tyle lat, porzucana na rzecz modniejszego Marsa, Wenus doczekała się w końcu odpowiedniej uwagi ze strony mrówek chodzących po powierzchni trzeciej planety od Słońca. Właśnie ogłoszono kolejną misję, w ramach której sonda kosmiczna poleci na Wenus.
Rosjanie chyba wpadną we wściekłość. Podczas pierwszego wyścigu kosmicznego na Ziemi były dwie potęgi: Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Stany Zjednoczone upatrzyły sobie Marsa jako szczególnie ciekawy obiekt Układu Słonecznego, a Związek Radziecki rzucił wszystkie moce na front eksplorowania Wenery, piekielnej, drugiej planety od Słońca. To tylko dzięki ZSRR otrzymaliśmy jedyne zdjęcia wykonane z powierzchni planety.
Czas mijał i świat się zmieniał. Pierwszy wyścig kosmiczny zasadniczo wygasł gdy Amerykanie jako pierwsi wylądowali na Księżycu. Lata później w ślady wyścigu kosmicznego poszedł Związek Radziecki, który razem ze swoim przemysłem kosmicznym przeszedł do historii. I tak od tego czasu Wenus w większości była zaniedbana. Ostatnią sondą na orbicie wokół Wenus jest sonda Akatsuki, która o mały włos zakończyłaby się całkowitym niepowodzeniem.
Wtem na białym koniu wjeżdża 2021 rok
Drugiego czerwca, NASA ogłosiła, że spośród czterech propozycji misji kosmicznych ostatecznie agencja zdecydowała się zrealizować dwie misje do Wenus: DAVINCI+ oraz VERITAS. Taki wybór był sporym zaskoczeniem, bowiem rywalami tych dwóch misji były równie ciekawe sondy do Trytona, księżyca Neptuna (misja Trident) oraz Io Volcano Observer, czyli misja do najbardziej wulkanicznego obiektu w Układzie Słonecznym. NASA postanowiła postawić jednak tym razem na Wenus. Start obu misji planowany jest na lata 2028-2030.
Zaraz! Co to? Drugi biały koń??
Dziesiątego czerwca Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) ogłosiła, że jej kolejną misją średniej klasy będzie EnVision. Czym jest EnVision już możecie się spodziewać. Będzie to sonda, której zadaniem będzie wykonywanie szczegółowych obserwacji Wenus i poznawanie procesów zachodzących między gęstą atmosferą planetą a procesami geologicznymi. Jednym z ważniejszych instrumentów sondy będzie VenSAR, radar przeznaczony do mapowania powierzchni planety i przygotowany przez NASA.
Dzięki temu, że sonda będzie dużo dokładniejsza od instrumentów zainstalowanych w latach dziewięćdziesiątych XX wieku na pokładzie sondy Magellan, naukowcy będą mogli w zupełnie nowy sposób badać zmiany wulkaniczne i tektoniczne zachodzące na powierzchni planety.
Można się zatem spodziewać, że w ciągu najbliższej dekady nasza wiedza o drugiej planecie od Słońca ulegnie diametralnej zmianie. Trzy sondy pracujące wspólnie na orbicie będą w stanie wykonać pomiary niemalże każdego istotnego aspektu planety.
Lata trzydzieste XXI wieku będą istną dekadą weneryczną wenusjańską i nie mogę się tego doczekać.