Dyson Zone z oczyszczaczem powietrza wchodzą do sprzedaży. To idealne słuchawki na polską zimę
Zaczął się sezon palenia w piecach w czym popadnie. Wskaźniki natężenia smogu w Polsce nie napawają optymizmem i raczej nie należy się spodziewać zmiany na lepsze. Słuchawki Dyson Zone nie mogły trafić do sprzedaży w lepszym momencie.
Trudno mieć żal do mniej zamożnych Polaków - zwłaszcza w kontekście skomplikowanej bieżącej sytuacji geopolitycznej i wysokich cen energii - o to, że próbując ogrzać swoje domy stosują metody i opał, których jako ekologiczne określić się nie da.
Sprawdź recenzję: Od trzech tygodni nie dotknąłem AirPodsów. Dyson OnTrac - recenzja Spider’s Web
Faktem jest jednak to, że smog w Polsce to ogromny problem. Pod koniec listopada według pomiarów World Air Quality, Kraków był trzecim najbardziej zanieczyszczonym miastem... na świecie. Wyprzedziły go tylko Pekin i Delhi. Szykuje się zdrowotna, w szczególności onkologiczna, katastrofa.
Czytaj też:
Dyson Zone to produkt, który ma być jedną z wielu możliwych form ochrony. Zapowiadane od wielu miesięcy słuchawki bezprzewodowe wysokiej klasy z wbudowanym filtrem powietrza sprawiają, że ich posiadacz wygląda nieco jak wyrwany z cyberpunkowej opowieści. Miejska moda jest jednak coraz bardziej różnorodna - a korzyści, jakie zapewnia ten niestety dość drogi produkt, mogą być warte mimowolnej ekstrawagancji.
Jak działają Dyson Zone?
Filtr powietrza jest częścią zestawu, ale jest też elementem opcjonalnym. Jeżeli użytkownik chce korzystać z samych słuchawek, ów filtr można odczepić. Kompresory umieszczone w każdym z nauszników zestawu zasysają powietrze przez dwuwarstwowe filtry, a oczyszczone powietrze za pośrednictwem bezdotykowej przyłbicy kierowane jest w kierunku nosa i ust użytkownika.
Ujemnie naładowane elektrostatyczne materiały filtrujące wychwytują bardzo drobne cząstki, takie jak alergeny czy cząstki pyłu hamulcowego, spalin przemysłowych, czy pochodzące z placów budowy, zaś wzbogacona potasem warstwa węglowa pochłania emitowane w mieście gazy, takie jak NO2 czy SO2.
W samych słuchawkach znajduje się neodymowy system elektroakustyczny, umieszczony w każdym z nauszników. System pasywnego tłumienia szumów i redukcja szumów, w połączeniu z unikalnym zestawem mikrofonów, redukują niepożądane dźwięki otoczenia i odgłosy ruchu drogowego, co zapewnić ma bezbłędne działanie systemu ANC. Duże, wyprofilowane poduszki słuchawek Dyson Zone dobrze dopasowują się do ucha użytkownika, a grubość gąbki i siła zacisku opaski słuchawek zostały opracowane, jak zapewnia producent, z myślą o wygodzie i optymalnej redukcji szumów.
System ANC działa w trzech trybach: Izolacja, Rozmowa i Przejrzystość. Pierwszy to aktywna redukcja szumów na najwyższym poziomie. Drugi uruchamia się, kiedy użytkownik opuści przyłbicę i automatycznie wyłącza system oczyszczania powietrza, aby oszczędzać akumulator i ułatwiać prowadzenie rozmowy. Trzeci służy do tego, by użytkownik dobrze słyszał, co dzieje się wokół, a dźwięki sygnałów alarmowych i ogłoszeń głosowych są dodatkowo wzmocnione.
Oczyszczacz powietrza działa w czterech trybach: niskim, średnim, wysokim i automatycznym. Wbudowane przyspieszeniomierze śledzą aktywność użytkownika i w trybie automatycznym w miarę potrzeby przełączają się między niską, średnią i wysoką szybkością działania systemu oczyszczania powietrza.
Dyson Zone zapewniają do 50 godzin odtwarzania muzyki. System ANC działa ze skutecznością do 38 dB. Głośniki w słuchawkach odtwarzają dźwięk w częstotliwościach 6 Hz–21 kHz, zaś dźwięk z przetwornika podlega dodatkowej korekcie przez wbudowany procesor. Jest to więc sprzęt klasy premium. Co niestety ma swoje odzwierciedlenie w cenie.
Dyson Zone - cena i dostępność.
Słuchawki Dyson Zone będą dostępne w krajach europejskich w dalszej części 2023 roku. Cena na polski rynek nie jest jeszcze znana, ale w Stanach Zjednoczonych można je zamówić za 950 dol., są więc droższe nawet od AirPods Max. Choć, rzecz jasna, oferują funkcjonalność dosłownie bezkonkurencyjną.