REKLAMA

Za szybkie błyski radiowe mogą odpowiadać rozszarpywane planety

Odkąd w 2007 roku po raz pierwszy astronomowie dostrzegli szybkie błyski radiowe, naukowcy bezustannie starają się rozwikłać tajemnicę ich pochodzenia. Dominujące teorie mówią o tym, że za większość błysków radiowych odpowiadają gwiazdy neutronowe, niezwykle gęste pozostałości po gwiazdach, które eksplodowały jako supernowe. Teraz jednak pojawia się jeszcze jedna interesująca opcja.

gwiazda-neutronowa
REKLAMA

Głównym problemem w rozwikłaniu problemu pochodzenia szybkich błysków radiowych (FRB, ang. fast radio bursts) jest fakt, że pojawiają się one na niebie w losowych lokalizacjach, trwają zaledwie kilka milisekund, po czym albo się powtarzają, albo nie. Stąd i przygotowanie się na obserwacje konkretnego rozbłysku nie jest możliwe. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że nowo zaobserwowany błysk za jakiś czas powtórzy się w tym samym miejscu, kiedy akurat teleskopy będą skierowane w kierunku tego samego źródła.

REKLAMA

W najnowszej pracy opublikowanej pod koniec marca w periodyku naukowym Astrophysical Journal astronomowie wskazują, że za powtarzalne szybkie błyski radiowe mogą odpowiadać planety krążące po wydłużonych orbitach wokół gwiazd neutronowych.

Rozszarpywane planety

Teoretyczne planety podczas maksymalnego zbliżenia do swojej gwiazdy dziennej miałyby przelatywać w bardzo małej odległości od niej. W tym właśnie momencie grawitacja gwiazdy neutronowej oddziałująca na planetę jest na tyle silna, że planeta ulega odkształceniu, a w końcu niewielkie fragmenty planety rzędu kilku kilometrów i o masie milion razy mniejszej od masy planety odrywają się od niej.

Silny strumień promieniowania i wysokoenergetycznych cząstek emitowany przez gwiazdę neutronową uderza właśnie w taki fragment i prowokuje emisję silnego sygnału radiowego. Jeżeli akurat ten najbliższy punkt orbity planety wokół gwiazdy neutronowej znajduje się między gwiazdą a Ziemią, na Ziemi możemy odbierać go jako… szybki błysk radiowy.

Naukowcy zwracają uwagę, że wiele powtarzających się szybkich błysków radiowych może pasować do właśnie takiego scenariusza, w którym za każdym okrążeniem wokół gwiazdy neutronowej, planeta ulega częściowemu rozerwaniu.

REKLAMA

Trzeba przyznać, że sam pomysł jest dość oryginalny. Pojawia się jednak jeden problem. Jeżeli faktycznie za każdym okrążeniem od planety odrywał się jakiś fragment, to z czasem jej orbita wokół gwiazdy neutronowej szybko by się kurczyła. To z kolei oznacza, że czas życia takiej planety nie byłby zbyt długi, szczególnie w skali kosmicznej. Szansa na to, abyśmy akurat trafiali tak często na takie przejściowe zjawisko, jest niewielka. Z drugiej strony, jeżeli orbita powinna się kurczyć, to czas obiegu planety wokół gwiazdy powinien się skracać. Z tego też powodu naukowcy mogą teraz sprawdzić, czy faktycznie okresy między powtarzającymi się błyskami z czasem się skracają i potwierdzić lub zaprzeczyć powyższej teorii.

Tak czy inaczej, do czasu potwierdzenia lub zaprzeczenia temu modelowi, przynajmniej przez chwilę mamy potencjalne wyjaśnienie tej nieznośnej kosmicznej zagadki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA