REKLAMA

Nowy Jork znajdzie się pod wodą już w 2050 roku. Nowy raport amerykańskiej agencji alarmuje

Czy słynne nowojorskie żółte taksówki da się szybko przerobić na amfibie? Takie pytanie brzmi absurdalnie. Najnowszy raport opublikowanym przez Narodową Służbę Oceaniczną i Atmosferyczną (NOAA) wskazuje jednak, że nie jest ono pozbawione sensu.

17.02.2022 05.44
powodz
REKLAMA

Skutki postępujących na całym świecie zmian klimatycznych trudno oszacować, chociażby ze względu na ogromną liczbę czynników, które mają na nie wpływ. Co więcej, wiele mechanizmów klimatycznych działa jak naczynia połączone, wzajemnie się wzmacniając.

REKLAMA

W opublikowanym właśnie przez NOAA raporcie badacze wskazują, że poziom mórz u wybrzeży Stanów Zjednoczonych w ciągu najbliższych trzydziestu lat może wzrosnąć nawet o 30-50 centymetrów. Dla porównania jest to wzrost, z którym mieliśmy do czynienia na przestrzeni ostatnich stu lat.

2050: Powodzie? Co kilka tygodni

Naukowcy przekonują, że w rozległym pasie amerykańskiego wybrzeża już w 2050 roku powodzie będą zdarzały się nawet dziesięć razy częściej niż obecnie. W pesymistycznym scenariuszu podtopienia będą się zdarzały w Miami czy w Nowym Jorku nawet w zwykłe, pogodne dni.

Jak na razie podtopienia zdarzające się podczas przypływów stanowią jedynie niedogodność. Oceanograf William Sweet, który jest jednocześnie głównym autorem raportu przekonuje, że już za 30 lat zamienią się one w zjawisko powodujące realne zniszczenia w rejonach przybrzeżnych, a warto zauważyć, że jest tu mowa jedynie o podtopieniach związanych z normalną pogodą. Tymczasem silne huragany i związane z nimi znaczące powodzie także będą nawiedzały wybrzeże USA częściej.

Jest jednak jedno pozytywne „ale”

REKLAMA

Raport NOAA wskazuje co się stanie, jeżeli przez najbliższe trzydzieści lat ludzie nie zmienią podejścia do zmian klimatycznych i utrzymają obecny poziom emisji gazów cieplarnianych takich jak dwutlenek węgla czy metan.

Teoretycznie zatem jesteśmy jeszcze w stanie się uchronić przed tak katastroficznymi wizjami. Problem jednak w tym, że deklaracje ograniczenia emisji składane są od lat, ale nie przekładają się na rzeczywistość. Najnowsze, niezwykle ambitne plany ograniczenia emisji ustalone podczas szczytu klimatycznego w Glasgow, gdyby zostały zrealizowane, mogłyby uchronić świat przed katastrofą klimatyczną. Najbliższe lata jednak dopiero pokażą, czy ktoś zacznie wcielać je w życie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA