Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba znajdzie życie pozaziemskie. Ale możemy nawet o tym nie wiedzieć
Z każdym dniem zbliżamy się do osiągnięcia przez teleskop Jamesa Webba pełnej funkcjonalności. Po latach budowy, udanym starcie, udanym rozłożeniu całego teleskopu i po dotarciu do punktu docelowego, pozostały jedynie ostatnie przygotowania. Naukowcy aktualnie chłodzą wszystkie instrumenty sprzętu i na początku czerwca będą w stanie rozpocząć obserwacje naukowe.
Skoro to jest najważniejszy flagowy teleskop kosmiczny obecnego dziesięciolecia, to pojawia się pytanie, czy będzie on w stanie pomóc nam w rozwiązaniu zagadki życia we wszechświecie.
Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że nowe oko na wszechświat będzie w stanie - w przeciwieństwie do Kosmicznego Teleskopu Hubble’a - bezpośrednio obserwować planety krążące wokół gwiazd innych niż Słońce. Tym samym, teleskop Webba może się za jakiś czas okazać pierwszym teleskopem, który odkrył ślady/sygnały wskazujące na obecność życia poza Układem Słonecznym.
Trzeba jednak tutaj podkreślić, że poszukiwanie śladów życia we wszechświecie nie jest ograniczone jedynie przez zdolności obserwacyjne teleskopu, ale także przez naszą zaskakująco ograniczoną wiedzę co do tego, co może być jednoznacznym sygnałem wskazującym na obecność życia na innej planecie. Tutaj warto przypomnieć casus odkrycia fosforowodoru w atmosferze Wenus. Jakby nie patrzeć Wenus jest najbliższą Ziemi planetą, znajdującą się tuż pod naszym nosem. Mimo to odkrycie fosforowodoru w chmurach - wskazywane początkowo jako znaczący biomarker - do dzisiaj pozostaje niepotwierdzone. Co więcej, naukowcy mają także wątpliwości czy związek ten nie mógłby powstać na Wenus w procesach innych niż biologiczne.
Zobacz także:
Tak samo zapewne będzie w przypadku odkrycia biomarkerów w atmosferze jakiejkolwiek egzoplanety. Jakby nie patrzeć, odkrycie wody czy tlenu w atmosferze egzoplanety krążącej w ekosferze swojej gwiazdy macierzystej będzie jedynie wskazywało na istnienie warunków sprzyjających powstaniu życia, ale nie będzie automatycznie wskazywało na istnienie tego życia. Silnym biomarkerem mogłoby być odkrycie w atmosferze takiej planety np. metanu. Nie zmienia to jednak faktu, że choć większość metanu w atmosferze ziemskiej pochodzi z procesów biologicznych, część pochodzi z procesów geologicznych.
Z drugiej strony naukowcy zauważają, że Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, który będzie obserwował wszechświat w podczerwieni będzie mógł np. dostrzec roślinność na powierzchni egzoplanety. W jaki sposób? Chlorofil znajdujacy się w roślinach pochłania światło widzialne, ale jasno świeci się w podczerwieni, a tym samym planeta obficie pokryta roślinnością powinna wydawać się nieco bardziej czerwona niż planeta bez niej. Jest to jakiś pomysł, choć z pewnością nie stuprocentowo skuteczny.
A gdybyśmy chcieli znaleźć Webbem życie inteligentne?
Naukowcy sugerują, że warto najpierw spojrzeć na to, czym charakteryzuje się jedyna planeta, o której wiemy, że jest zamieszkana przez cywilizację. Mowa oczywiście o Ziemi. Fakt, w atmosferze Ziemi jest tlen, metan, ale one mogły powstać abiologicznie. Dużo lepszym wskaźnikiem życia na Ziemi są związki chemiczne, które paradoksalnie mogą to życie zniszczyć. Mowa tutaj o chlorofluorowęglowodorach (CFC), które jeszcze kilka dekad temu wyrżnęły nam dziurę w warstwie ozonowej.
Naukowcy są przekonani, że jeżeli uda nam się znaleźć w atmosferze jakiejkolwiek egzoplanety właśnie takie związki, niemal na pewno będą one wytworem cywilizacji, która niszczy swoją planetę dokładnie tak jak nasza.
Zobacz również:
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba według badaczy będzie w stanie wykryć obecność CFC na stosunkowo bliskich planetach, aczkolwiek tylko tych krążących wokół czerwonych karłów. W przypadku większych i jaśniejszych gwiazd, blask planety ukryłby przed JWST obecność CFC.
Tutaj naukowcy wskazują, że możemy pod tym kątem przyjrzeć się np. układowi TRAPPIST-1 oddalonemu od nas o 40 lat świetlnych. W tym przypadku mamy do czynienia z czerwonym karłem, wokół którego krąży co najmniej siedem planet, z czego kilka znajduje się w ekosferze gwiazdy.
To oczywiście jest pewne ograniczenie, wszak czerwone karły, ze względu na swoją tendencję do potężnych eksplozji nie są zbyt przyjazne dla życia. Z kolei, gdyby w miejscu układu TRAPPIST-1 znajdował się Układ Słoneczny, Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba też nie dostrzegłby życia na Ziemi, właśnie ze względu na blask gwiazdy. Jak pech to pech.
Nie zmienia to jednak faktu, że nowy teleskop znacząco zwiększa nasze szanse na odkrycie życia we wszechświecie. W końcu nie musimy się ograniczać do nasłuchiwania kosmosu w nadziei na odkrycie świadomie wysłanego sygnału, a możemy zacząć poszukiwanie typowych technosygnatur, które nie trwają zaledwie kilku sekund, a utrzymują się w atmosferze planet przez lata, dekady, stulecia.