REKLAMA

Bogacz wypowiedział wojnę starzeniu. Chce spowolnić, zatrzymać i odwrócić ten "szkodliwy proces"

W naszym przypadku, ludzi biednych, sprawa jest prosta – większość nie ma oszczędności, a ewentualne zaskórniaki można szybko przehulać i bez problemu w proch się obrócić. Tym z miliardami na koncie dosłownie życia nie wystarczy, aby wydać majątek. Wie o tym Jeff Bezos, zrozumiał to także Brian Armstrong.

powstrzymanie starzenia
REKLAMA

Brian Armstrong jest szefem giełdy kryptowalut Coinbase. Według Forbesa jego majątek wynosi 13 mld dol. Armstrong musi zdawać sobie sprawę z tego, że taka kupa forsy nie jest możliwa do „przejedzenia” przez zwykłego człowieka w tak krótkim czasie, jakim jest ludzkie życie. Miliarder pomyślał logicznie: a co, gdyby powstrzymać starzenie?

REKLAMA

Na myśleniu się nie skończyło - bogacz wypowiada wojnę starzeniu

W tym celu powołał firmę NewLimit. Jej zadaniem będzie zbadanie przyczyn starzenia, znalezienie odpowiedzialnych za to czynników i opracowanie terapii, która spowolni, zatrzyma lub nawet odwróci szkodliwy proces. W tym wszystkim pomoże uczenie maszynowe. Prawda, że proste?

Oczywiście NewLimit zdaje sobie sprawę, że cel jest ambitny, a jego realizacja może zająć lata. Właśnie dlatego problem trzeba zacząć rozwiązywać już dziś. W komunikacie prasowym czytamy, że firmie może udać się niemożliwe, bowiem stoją za nią ludzie, którzy już odnieśli sukces w biznesie. A NewLimit ma być traktowane jak kolejny genialny start-up, więc jego twórcy są przyzwyczajeni do przekraczania granic. Cóż…

Wcale nie dziwi mnie, że NewLimit podkreśla to w swoim komunikacie prasowym. Można odnieść wrażenie, że wbrew pochwałom jakie płyną z niemal każdej części świata, miliarderzy zdali sobie sprawę, że nie są tak doskonali. Pewnych rzeczy nie przeskoczą. OK, możesz polecieć w kosmos, ale co z tego, skoro w końcu umrzesz?

Nie przez przypadek za Altos Labs stoją niezwykle bogaci ludzie. To kolejna firma, której celem jest wydłużenie ludzkiego życia.

W powstanie spółki zaangażowani są mianowicie m.in. Jeff Bezos, najbogatszy człowiek na świecie, właściciel Amazona oraz Blue Origin, Jurij Milner, rosyjsko-izraelski miliarder, fundator takich inicjatyw jak Breakthrough Starshot (poszukiwanie sposobów wysłania sondy, która za naszego życia dotrze do Proxima Centauri), czy Breakthrough Listen (poszukiwanie sygnałów od obcych cywilizacji), czy w końcu Shinya Yamanaka, naukowiec i laureat Nagrody Nobla za badania nad odwracaniem procesów starzenia w komórkach. W radzie Altos Labs znajduje się także kontrowersyjny biolog Juan Carlos Izpisua Belmonte, który w 2017 r. próbował stworzyć chimery z komórek macierzystych ludzi i świni, z których możnaby było hodować tkanki i organy do transplantacji.

Nawet Elon Musk doszedł do wniosku, że to wszystko szlak trafi, jak nie będzie rodzić się więcej rzeczy. To dość symboliczna przemiana. Człowiek, który jeszcze niedawno straszył przed sztuczną inteligencją i snuł wizje na temat życia na Marsie, dziś martwi się, że będzie nas za mało do… wszystkiego. Pracy, opiekowania się starszymi, rozwijania świata.

Oczywiście można podejść do tego cynicznie – i mieć przy tym sporo racji – że Musk martwi się o to, kto będzie pracował na jego i jego spadkobierców wszystkie biznesy. Ale wciąż to zaskakująco ludzka, zwykła, codzienna refleksja pod tytułem: „po co to wszystko?”.

Być może ta zabawa w boga to też kwestia ego

Miliarderzy zdali sobie sprawę, że wszystko, co efekciarskie, zostało już zrobione. Wystrzeliwuje się rakiety w kosmos, zaraz możliwe będą loty pasażerskie w okolice Księżyca – trudno kolejnym takim przełomem zrobić efekt wow.

Jasne, można byłoby zająć się problemem głodu czy dostarczaniem leków w biedniejsze rejony świata, ale… pewnie dla tych najbogatszych jest to po prostu za mało sexy. Co innego wydłużenie życia. Tego nikt jeszcze nie dokonał.

Sam nie wiem jak podchodzić do tego typu projektów. Z jednej strony kojarzy mi się to ze zwykłym naciąganiem, wciskaniem kitu. Z drugiej – w grę wchodzą coraz poważniejsze pieniądze. I może jest to jakiś powrót do czasów, kiedy z technologiami i naukami wiązano olbrzymie nadzieje, jak jeszcze w XX wieku. Lubię czytać o utopiach z tamtego okresu, bo one wierzyły, że nowoczesność to postęp na niespotykaną wcześniej skalę.

Technologie nas rozczarowały, więc dlatego trudno ekscytować się takimi projektami. Tym bardziej że stoją za nimi ludzie, którzy mogliby naprawić świat choćby zaczynając od poprawy warunków pracy w swoich magazynach, jak Jeff Bezos. Ale jest we mnie coś, co chce im uwierzyć i pomyśleć: tak, lepszy świat, przekraczanie granic, jest jeszcze możliwy.

REKLAMA

Ale nawet gdyby udało się dokonać niemożliwego, to kto mógłby z tego skorzystać? Ten 1 proc. najbogatszych, elity trzymające władze i majątek dla siebie? Według NewLimit – niekoniecznie. Wprawdzie na początku wydłużanie życia mogłoby być drogie, ale hej – mówią twórcy – telefony komórkowe najpierw też były dla nielicznych. A teraz są powszechne.

W tym przypadku można z nadzieją stwierdzić: pożyjemy, zobaczymy. No bo przecież fajnie byłoby dożyć spełnienia takich obietnic.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA