Wszechświat niczym ze Star Treka. Niby różne cywilizacje, a i tak wszyscy podobni do ludzi
Nie mamy zielonego pojęcia, jak wyglądają istoty pozaziemskie - przedstawiciele cywilizacji żyjących na innych planetach. Czy bardziej przypominają ośmiornice, czy może niczym balony unoszą się w chmurach swoich planet? Nie wiemy, bo jak dotąd nie znaleźliśmy ani jednej obcej cywilizacji. Nie wiemy nawet, czy one istnieją.
Kiedy jednak oglądamy kultowe produkcje science-fiction to widzimy tam przedstawicieli wielu różnych cywilizacji. Zasadniczo większość z istot pozaziemskich z budowy przypomina ludzi, a jedynie różnią się od siebie drobnymi rzeczami: jedna cywilizacja ma spiczaste uszy, druga nieco większą głowę. Czy tak faktycznie może być?
Prof. Simon Conway Morris, paleobiolog z Wydziału Nauk o Ziemi na Uniwersytecie w Cambridge przekonuje, że tak właśnie może być. Jego zespół badawczy doszedł do wniosku, że w innych miejscach we wszechświecie jeżeli wyewoluowało życie, to zapewne istniejące tam istoty pozaziemskie także przypominają ludzi.
Skąd taki pomysł? Jak przekonuje Morris, przekonanie to wynika z teorii konwergencji, według której losowe procesy z czasem prowadzą do powstawania morfologicznie i funkcjonalnie podobnych organizmów, składających się z podobnych organów. Doskonałym przykładem mogą być tutaj płetwy, kształt, który współdzielą ze sobą ryby i walenie, czy też skrzydła, które niezależnie wyewoluowały na Ziemi co najmniej cztery razy: u ptaków, nietoperzy, owadów i pterozaurów. Za każdym razem aparat umożliwiający tym zwierzętom latanie wyewoluował w podobny kształt.
W najnowszym artykule w magazynie Science Focus, Morris stwierdza zatem, że ewolucja sama w sobie jest prawem natury, a tym samym wszędzie we wszechświecie, na różnych planetach, będzie postępowała mniej więcej tak samo.
Wiadomo, że warunki środowiskowe na różnych planetach będą powodowały powstawanie pewnych różnic. Można założyć, że na planetach większych od Ziemi, a więc charakteryzujących się większym przyciąganiem grawitacyjnym, istoty pozaziemskie będą niższe, ale bardziej umięśnione. Z kolei na planetach krążących wokół czerwonych karłów organ wzroku będzie najlepiej widział w innym zakresie promieniowania niż ludzkie oko. Nie zmienia to jednak faktu, że organizmy - jeżeli konwergencja jest faktem - wciąż będą przypominać te występujące na Ziemi.
Czy faktycznie tak jest, dowiemy się zapewne dopiero wtedy, kiedy uda nam się znaleźć pierwsze oznaki życia we wszechświecie. Warto jednak pamiętać, że od potwierdzenia procesów biologicznych na powierzchni innej planety (np. za pomocą analizy składu chemicznego atmosfery planety), do ustalenia, jaką formę przybrało życie na tejże planecie, może minąć dużo więcej czasu. O ile skład chemiczny atmosfery jesteśmy w stanie badać za pomocą teleskopów z Ziemi, to już dostrzeżenie tego, jak wygląda życie na jej powierzchni, wymaga wysłania sondy kosmicznej czy też nawiązania kontaktu z tymże życiem.
Zważając na odległości we wszechświecie, uzyskanie takich informacji z planety krążącej wokół jednej z tysiąca najbliższych gwiazd może wymagać dziesiątek, jeżeli nie setek lub tysięcy lat. Kosmos zdecydowanie w tym nam nie pomoże. Zawsze jednak można mieć nadzieję (bo dlaczego nie), że wciąż jesteśmy przed jakimś fundamentalnym przełomem w fizyce. Przełomem, który sprawi, że pokonywanie potężnych odległości we wszechświecie stanie się tak proste jak w filmach science-fiction.