Wieczna zmarzlina już nie taka wieczna. Modele klimatyczne wymagają potężnej aktualizacji
Mamy problem. Arktyczna Syberia ociepla się tak mniej więcej od dwóch do trzech razy szybciej niż reszta Ziemi, To oznacza, że zamrożone pod nią gazy cieplarniane takie jak dwutlenek węgla i metan ponownie uwalniane są do atmosfery. I nikt tej emisji nie uwzględnił w planach dotyczących ratowania klimatu.
37.7 stopni Celsjusza to zeszłoroczny rekord temperaturowy zanotowany na terenie syberyjskiej wiecznej zmarzliny. Wynik ten nie nastraja zbyt pozytywnie autorów badania, które ukazało się w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences. Ich zdaniem bowiem topnienie wiecznej zmarzliny może drastycznie podważyć nasze dotychczasowe wysiłki mające na celu walkę z kryzysem klimatycznym.
Kryzys klimatyczny. Wieczna zmarzlina nie jest wieczna
Te błędne dane, o których mowa, to zdaniem naukowców braki w modelach klimatycznych ONZ. Nie brały one pod uwagę wiecznej zmarzliny przy podejmowaniu decyzji o tym, jak bardzo będziemy potrzebować globalnej redukcji paliw kopalnych, aby ograniczyć emisje gazów cieplarnianych w najbliższej przyszłości.
Rogers dodaje ponuro, że nasze dotychczasowe dane dotyczące ograniczania emisji gazów cieplarnianych należy uaktualnić o emisje pochodzące z roztapiającej się wiecznej zmarzliny. Jeśli tego nie zrobimy, nie uda nam się powstrzymać klimatycznego kryzysu. Sprawa jest dość poważna - autorzy badania uważają, że przy braku jakiejkolwiek interwencji, metan i dwutlenek węgla uwięzione w wiecznej zmarzlinie zostaną całkowicie uwolnione do 2100 r.
Ilość zamrożonego dwutlenku węgla powala
Dodatkowo, w ramach postępowania tego procesu, uwolnione gazy cieplarniane wpłyną pozytywnie na dalszy wzrost temperatury na terenie występowania wiecznej zmarzliny. Mówiąc w skrócie: proces roztapiania się zmarzliny będzie cały czas przyspieszał. Gdyby złych wiadomości było jeszcze za mało: według Rogersa i pozostałych autorów badania, ilość dwutlenku węgla zamrożonego w wiecznej zmarzlinie jest dwukrotnie większa, niż w całej ziemskiej atmosferze.
Na razie są to oczywiście dane szacunkowe. Jeśli jednak uwzględnilibyśmy je w aktualnych modelach klimatycznych, to ilość węgla, jaką nasza cywilizacja mogłaby wyemitować do atmosfery bez podwyższania średniej ziemskiej temperatury o więcej niż 2 st. C. do końca wieku, skurczyłaby się jeszcze bardziej.
Nie trzeba być ekspertem, żeby przewidzieć, że jeszcze bardziej wyśrubowane ograniczenia mogą spowodować, że najwięksi emitenci gazów cieplarnianych (USA, Chiny, Indie) zaczną protestować przeciw jeszcze bardziej wyśrubowanym limitom i zaczną je najzwyczajniej w świecie ignorować. Pogarszając już teraz niezbyt wesołą sytuację.
Publikacja w Proceedings of the National Academy of Sciences ukazała się zresztą w doskonałym momencie. Tej jesieni bowiem odbędzie się kolejny szczyt klimatyczny ONZ COP26, podczas którego państwa zrzeszone w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych będą planować dalszą strategię walki z postępującymi zmianami klimatycznymi.
Do czasu rozpoczęcia się tego wydarzenia wszystkie zainteresowane strony mają wystarczająco dużo czasu, żeby zapoznać się z wynikami badań dot. wiecznej zmarzliny (a nawet zlecić własne) i uwzględnić nowe dane w swoich planach.