To był kapitalny rok. Oto najlepsze gry wideo 2017 roku według redakcji Spider’s Web
To był kapitalny rok dla miłośników gier wideo. Najlepszy w przeciągu kilku ostatnich lat. Hit za hitem, sklepowe półki zapełniały się wspaniałymi produkcjami, od których nie dało się oderwać. Dlatego wybór 14 najlepszych pozycji całego roku był niezwykle trudnym wyzwaniem.
Poniższa lista jest podsumowaniem najlepszych z najlepszych gier wideo, jakie miały swoją premierę w 2017 roku. Mowa o produkcjach stacjonarnych, dostępnych na komputerach osobistych oraz stacjonarnych konsolach. W zestawieniu nie znajdują się produkcje typowo mobilne, przeznaczone dla smartfonów i tabletów. Kolejność jak najbardziej MA ZNACZENIE. Miejsca na podium są trzy, a ostateczny zwycięzca tylko jeden:
14. Yakuza 0 (PS4)
Cudownie jest móc zagrać w Yakuzę z oficjalnej polskiej dystrybucji. Seria nareszcie trafiła na konsole PlayStation 4 należące do graczy w Europie oraz USA. „Japońskie GTA“ bywa dziwaczne, orientalne i egzotyczne, ale nie sposób odmówić mu uroku. Historia wciąga, postaci są niesamowicie wyreżyserowane, a rozgrywka wystarcza na tygodnie zabawy.
Musicie tylko wiedzieć, że Yakuza znacząco różni się od serii Grand Theft Auto. Nie ma tutaj ani swobodnej eksploracji całego miasta (chociaż dominują otwarte obszary) ani brawurowej jazdy rozmaitymi dwuśladami. Japońskiej serii znacznie bliżej do gier przygodowych, w których pojawia się masa dialogów oraz dramatycznych zwrotów akcji.
13. Tekken 7 (PC, PS4, XONE)
Tekken 7 to pierwsza część bijatyki, która ukazała się na platformę PC i - według profesjonalnych graczy - była to świetna decyzja Namco. Mechanika rozgrywki, czyli najważniejszy element składowy każdej bijatyki, jest po prostu genialna. Pojedynki są dynamiczne, combosy bardzo satysfakcjonujące, a możliwości łączenia ciosów jest na tyle dużo, że co chwilę próbuję wyprowadzić nową sekwencję. Z różnym skutkiem.
Fanom poprzednich części może na początku nie spodobać się system rage-artów (bardzo silnych ciosów, dostępnych w momencie, w którym nasz pasek życia jest na wyczerpaniu), ale moim zdaniem to kwestia przyzwyczajenia. W zasadzie jedynym problemem tej gry są postacie z poprzednich części, które z jakiegoś powodu nie pojawiły się w siódemce.
Pojedynki ze znajomymi na kanapie nadal sprawiają najwięcej frajdy, ale prędzej, czy później, będziecie chcieli sprawdzić sieciowy tryb multiplayer. Najbardziej polecam branie udziału w mini-turniejach internetowych. Poziom jest cholernie wysoki, dzięki czemu pierwsze miejsce na podium daje człowiekowi ogromną satysfakcję.
12. Injustice 2 (PC, PS4, XONE)
Injustice 2 to bijatyka, do której wracam wyłącznie z powodu zawartości do zebrania. Twórcy pokazali, że mają świetny pomysł na długowieczność swojego produktu. Wszystko za sprawą rozwoju zawodników oraz połączonych z tym rozwojem elementów wyposażenia. Pancerze, nagolenniki, rękawice, pasy, hełmy - wszystko to kolekcjonujemy niczym w rasowej grze cRPG, ulepszając statystyki postaci.
Oczywiście Injustice 2 nie jest pierwszą bijatyką, w której można zmienić wygląd zawodnika. Jednak dopiero produkcja NetherRealm sprawiła, że kosmetyczny system ma świetne przełożenie na mechanizmy rozgrywki. Do tego pomysłowy tryb alternatywnych wymiarów motywuje do dalszej zabawy przed ekranem. Nie sądziłem, że ta seria stanie się ciekawsza od Mortal Kombat. A jednak.
11. Xenoblade Chronicles 2 (NSW)
To naprawdę imponujące, że produkcja takiego kalibru zmieściła się do małego tabletu, jakim jest Nintendo Switch. Japońska gra jRPG zaskakuje otwartymi lokacjami, po których gracz może się swobodnie poruszać z całą drużyną. Co niezwykle ciekawe, Xenoblade Chronicles 2 ma nielinearną strukturę rozgrywki. Oznacza to, że bez problemu możemy wejść do jaskini pełnej wysokopoziomowych przeciwników już na początku przygody. Problemem jest to, czy uda się potem z niej wyjść…
Gra posiada nieporównanie lepszą narrację względem poprzedniej części na WiiU. Niestety, walka zrobiła się znacznie bardziej statyczna. Wynagradzają to jednak kreacje bohaterów, niesamowite filmy przerywnikowe, ciekawy pomysł na świat oraz masa, masa zawartości. Fani takich serii jak Final Fantasy, Tales czy YS będą zachwyceni.
10. Divinity: Original Sin II (PC)
Konsolowi gracze mogą pozazdrościć Divinity posiadaczom wydajnych komputerów. Original Sin II to cudowna produkcja cRPG, która ugina się od możliwości. Tytuł oferuje prawdziwą wolność. Zarówno w kwestii podejmowanych decyzji, jak również wykonywanych czynności. To wielka piaskownica, w której każdy bawi się tak, jak lubi.
Divinity: Original Sin II stanowi świetne połączenie dwóch światów - dawnych klasyków cRPG w dwóch wymiarach oraz możliwości nowoczesnego, rozbudowanego środowiska do gry. Gdyby tego było mało, całą przygodę można przejść w trybie sieciowej kooperacji (lub rywalizacji), bawiąc się ze znajomym po drugiej stronie internetowego kabla. Niesamowite, jak rozbudowana, wielowątkowa, dopracowana i przemyślana jest to produkcja. cRPG roku, bez dwóch zdań.
9. Assassin’s Creed: Origins (PC, PS4, XONE)
Assassin’s Creed powraca w blasku chwały. To najlepsza odsłona popularnej serii od premiery kapitalnego Black Flag. Wirtualny Egipt jest miejscem tak pięknym, tak szczegółowym, tak bogatym w detale i tak przekonującym, że długo zbierałem szczękę z podłogi. Eksploracja otoczenia to nagroda sama w sobie. Lokacje, klimat, atmosfera - wszystko to absolutne 10 na 10. Nigdy nie sądziłem, że ta seria wywoła we mnie jeszcze taką ekscytację.
Szkoda tylko, że walka w tej odsłonie wypada co najwyżej poprawnie. Do tego poziomy doświadczenia przeciwników ograniczają gracza, który mógłby się rozprawiać z rywalami raz-dwa, gdyby nie sztucznie ustanowione różnice w sile. Nie zmienia to faktu, że Assassin’s Creed: Origin to najlepsza „klasyczna“ trzecioosobowa gra akcji całego 2017 roku. Cudo.
8. Nioh (PC, PS4)
Kiedy Nioh miał swoją premierę, nie byłem przekonany do tego tytułu. Grę pozycjonowano na podróbkę Dark Soulsów osadzoną w feudalnej Japonii. Chociaż pomiędzy oboma tytułami faktycznie istnieją gigantyczne podobieństwa, Nioh okazał się być czymś znacznie, znacznie więcej. Świetny model walki sprawił, że produkcja nabrała własnego charakteru, a pod względem zróżnicowanie broni, akcesoriów i technik walki gra zjada Soulsy na śniadanie. Naprawdę.
Bardzo żałuję, że wciąż nie miałem czasu, aby zagrać w którekolwiek z DLC do tego tytułu. Nioh to jedna z tych produkcji, które za nic w świecie nie chcę odinstalować z dysku. Zbyt przyjemnie się do niej wraca. Trzymam kciuki, abyśmy doczekali się drugiej części.
7. Cuphead (PC, XONE)
Pamiętacie Contrę? To teraz wyobraźcie sobie jej klona. Tyle że w bardzo charakterystycznym stylu graficznym i z poziomem trudności podniesionym do absurdalnie wysokiego poziomu. Tak w dużym uproszczeniu można scharakteryzować jedną z najciekawszych gier mijającego roku. Smutne jest tylko to, że swój geniusz w znaczniej mierze opiera ona na pomysłach sprawdzonych już kilka dekad temu. Cuphead to wyjątkowo trudna i motywująco-frustrująca gra platformowa, podobna pod tym względem do produkcji, które kochaliśmy jeszcze na naszych Amigach. Sprawdza się szczególnie dobrze w trybie multiplayer na dwa pady, ale i w pojedynkę można się świetnie bawić.
To typ gry, w której na każdy etap przypada – orientacyjnie – 89372837287 podejść, zanim uda się go pokonać. Jest to przy tym tak satysfakcjonujące, że zamiast cisnąć padem o ścianę ma się ochotę na więcej, a potem jeszcze więcej. No i nie zapominajmy o bardzo charakterystycznej oprawie audiowizualnej, nie tylko stylizowanej na kreskówki z początków ubiegłego wieku, ale też i… wykonanej dokładnie tą samą techniką rysunku i animacji. Ta gra brzmi i wygląda obłędnie, nie wymagając przy tym od konsoli czy komputera dużej mocy obliczeniowej.
Czytaj również: Piękna, frustrująca i uzależniająca. Cuphead - recenzja
6. Resident Evil 7 (PC, PS4, PSVR, XONE)
Siódma odsłona horroru to odważna metamorfoza serii akcji w pierwszoosobowego survivala. Producenci postawili założenia poprzednich odsłon na głowie, wprowadzając do świata Resident Evil masę świeżości. Twórcy zrezygnowali z hordy bezimiennych zombie, zastępując ich zaledwie kilkoma niezwykle charakterystycznymi rywalami. Walka z każdym z nich to doświadczenie nie do zapomnienia. Zwłaszcza na wyższych poziomach trudności.
Do tego Resident Evil 7 jest jedną z najlepszych, o ile najlepszą grą wykorzystującą wirtualną rzeczywistość. Horror rozgrywany z goglami PSVR to zupełnie nowy poziom grozy. Kolejny krok w rozwoju całego gatunku. Resident Evil 7 jest przełomowe na tak wielu płaszczyznach, że zasługuje na stałe miejsce w historii gier wideo. Nie przesadzam.
5. Wolfenstein II: The New Colossus (PC, PS4, XONE)
Jestem zrozpaczony informacją o tym, że Wolfenstein II: The New Colossus sprzedaje się bardzo kiepsko. Ta gra to najlepsza strzelanina dla jednego gracza, jaką możecie sobie zafundować w całym 2017 roku. Nie tylko dlatego, że strzela się do niej w nazistów, bije członków Ku-Klux-Klanu oraz zwiedza kosmos na pokładzie niemieckiego spodka UFO.
Wolfenstein II: The New Colossus to przede wszystkim niezwykle odważna, zaskakująca historia. Fabuła tej gry sprawi, że będziecie siedzieć przed ekranem z rozdziawioną paszczą. Gwarantuję wam to. Chociaż drugi Wolf rozkręca się powoli, po kilku godzinach wchodzi na taki poziom, że można tylko szeptać pod nosem: -Boże, jakie to jest dobre. Każdy, kto lubi strzelaniny dla jednego gracza, MUSI zagrać w ten tytuł.
4. Horizon Zero Dawn + DLC (PS4)
Horizon Zero Dawn to najlepsza gra studia znanego z serii Killzone. Producenci popularnej strzelaniny spróbowali sił z nowym gatunkiem, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Tytuł z otwartym światem jest niezwykle piękny oraz bardzo grywalny. Nie ma w nim nic odkrywczego ani rewolucyjnego, lecz producenci umiejętnie czerpią ze sprawdzonych mechanizmów uwielbianych przez graczy. To jedna z takich produkcji, których po prostu nie da się nie lubić.
Moment, w którym po raz pierwszy wdrapiecie się na wielkiego robota, aby obejrzeć całą okolicę, zostanie przez was zapamiętany na długo. Grze towarzyszy przepiękna muzyka, z kolei walki są zadziwiająco techniczne oraz niezwykle satysfakcjonujące. Do tego Sony wydało DLC, które jest na horrendalnie wysokim poziomie. Miejscami znacznie wyższym niż podstawowa wersja produktu. Rewelacyjna gra na wiele godzin wciągającej przygody.
3. Super Mario Odyssey (NSW)
Ta gra przejdzie do legendy. Za kilka kub kilkanaście lat będzie się o niej pisać z podobnym namaszczeniem, z jakim dzisiaj wspomina się o Super Mario 64. Flirt hydraulika z otwartym światem po raz kolejny zakończył się pełnym powodzeniem. Odyssey jest kwintesencją tego, za co kochało się gry wideo w latach 80-tych i 90-tych. Z drugiej strony, to jedna z najbardziej postępowych i zaawansowanych produkcji w całej historii Nintendo. Świetne połączenie starego z nowym.
Minęło już wiele długich miesięcy od premiery Super Mario Odyssey, a ja regularnie wracam do tego tytułu. Misja zebrania wszystkich gwiazd to wyzwanie rozpisane na dziesiątki godzin. Produkcja jest wypchana sekretami, które zostaną docenione zwłaszcza przez starszych, bardziej wymagających i niezwykle wnikliwych graczy. Mario został doszlifowany tak, że nawet brudne spodnie hydraulika błyszczą się jak złote monety.
2. Persona 5 (PS4)
Rozumiem, że egzotyczna Persona zajmująca wysoką drugą lokatę nie każdemu może przypaść do gustu. Uwierzcie mi jednak - pod względem artystycznej wizji, oprawy audio, pomysłu na walki, scenariusza, stosunku ceny do zawartości i rozbudowania tytułu gra jRPG nie ma sobie równych. Ona nie tylko zamiata całą konkurencję, co wręcz wyciera nią podłogę.
Persona 5 sprawiła, że będąc w pracy nie mogłem się doczekać powrotu do domu i uruchomienia konsoli. Sądziłem, że w moim wieku to już niemożliwe. Cieszyłem się jak dziecko, gdy słyszałem charakterystyczny główny motyw muzyczny i wchodziłem do świata pełnego magii i dziwów. Szczerze wątpię, czy jakieś studio będzie w stanie przebić tak kapitalny tytuł. Naprawdę ciężko to sobie wyobrazić. Persona 5 podporządkowała gatunek jRPG i zasiadła na jego tronie.
1. The Legend of Zelda: Breath of the Wild (NSW, WiiU)
Gdy gra ma już prawie rok, a ludzie na całym świecie wciąż odkrywają w niej nowe elementy, sekrety i możliwości, to wiesz, że masz do czynienia z wyjątkowym produktem. Nintendo udało się połączyć kultową markę, otwarty świat, survivalowy system zasobów, zaawansowany silnik fizyczny, system rozbudowanych zagadek oraz piaskownicę unikalnych możliwości w jedną całość.
Nowa Zelda nie jest idealna. Kuleje na przykład w obszarze narracji. Breath of the Wild ma jednak coś, czego od lat nie posiadała żadna inna gra wideo. Tytuł jest w stanie zachwycać na każdym kroku. Czy to gorąca pustynia czy lodowate wzgórza, gracz wszędzie zostaje zaskakiwany nieoczekiwanymi mechanizmami rozgrywki. Na każdym kroku pojawia się nowe „wow“. Posiadacz Switcha/WiiU czuje się niezwykle dopieszczony licznymi drobiazgami i detalami. Mało który deweloper tak dba o klienta, co twórcy Breath of the Wild. Ponadczasowy tytuł.
Współpraca: Tomasz Domański, Maciej Gajewski