Uwielbiam takie smaczki. W grze Yakuza 0 znalazłem... kultową kolekcję SEGI
Japonia, 1988 rok. Rozrywkowa dzielnica Kabukichō* to miejsce w którym można znaleźć bary karaoke, kluby ze striptizem, miłosne hotele, nocne kina oraz lokale peep-show. W imprezowym sercu Osaki lat 90-tych, odwzorowanym w Yakuza 0, znalazłem wyjątkowy przybytek.
Początkowo Kabukichō było terenem bagnistym, stanowiącym raj dla azjatyckich kaczek. Dopiero w 1920 roku na osuszanej glebie stanęła żeńska szkoła, którą z czasem otoczyły pierwsze budynki mieszkalne. Niestety, na skutek amerykańskich działań wojennych, Kabukichō zostało zrównane z ziemią. Japończycy jednak nie próżnowali, a na gruzach strefy mieszkalnej powstał teatr. Tak rozpoczęła się rozrywkowa historia tego miejsca.
Dzisiaj Kabukichō mieści ponad 3 tysiące (!) barów, klubów nocnych, miłosnych hoteli i gabinetów masażu. Świetnie pokazano to w grze Yakuza 0.
Akcja gry Yakuza 0 ma miejsce w 1988 roku. To czas, gdy ludzie poszukujący rozrywki musieli wyjść z domu. Nikt nie miał łatwego dostępu do pornografii w Internecie, z kolei gabinety rozmaitych uciech cielesnych przeżywały ogromny rozkwit. Kabukichō bardzo szybko zostało okrzyknięte „japońską dzielnicą czerwonych latarnii”.
Red Light District Tokio został świetnie odwzorowany w grze Yakuza 0. Chociaż otoczenie nie jest wysoce interaktywne, ugina się od detali. Spacer po wirtualnym Kabukichō z 1988 roku to niesamowite doświadczenie. Zwłaszcza dla kogoś takiego jak ja, kto od lat marzy o wizycie w Japonii.
Kabukichō jest niezwykle żywe i zagęszczone. Po ulicach chodzą pijani Azjaci. Nastolatki podpierają mury, paląc papierosy. Prostytutki w skąpych, modnych w tamtym okresie sukienkach odsłaniających biodra przestępują z nogi na nogę. Gdziekolwiek się nie odwrócisz, zawsze coś się dzieje. Początek lat 90-tych, wypełnionych tanią elektroniką oraz tanimi rozrywkami, wisi w powietrzu.
Robiąc spacer w Yakuza 0, napotkamy masę przybytków grzechu. Różowe reklamy zachęcają turystów, aby weszli na pokaz peep-show. Magazyny z paniami królują na przyulicznych stojakach oraz w automatach. Pomimo szyldów ze znakami kanji, nietrudno domyśleć się charakteru napotkanych miejsc. Sugerują to grafiki z kobietami.
W samym sercu tego gniazda rozpusty znalazłem miejsce z dziwnie znajomym szyldem. To… centrum gier SEGI.
O czym doskonale wiedzą starsi czytelnicy Spider’s Web, dzisiejsza SEGA, a SEGA sprzed kilkunastu lat to zupełnie inne firmy. Swojego czasu korporacja tworzyła również konsole, mając na swoim koncie platformy SG-1000, Sega Master System, Sega Genesis, Sega Saturn oraz Dreamcast
Na skutek silnej konkurencji ze strony Nintendo (GameCube), Sony (PlayStation 2) oraz Microsoftu (Xbox), SEGA wycofała się z rynku hardware. Ostatnią platformą tej firmy był wydany w 1999 roku Dreamcast, który znalazł nieco ponad 9 milionów nabywców. Dla porównania, PlayStation 2 sprzedało się na świecie w 155 milionach egzemplarzy, GameCube zebrał 22 miliony nabywców, z kolei pierwszy Xbox – 24 miliony.
Grając w Yakuza 0, widzimy SEGĘ u szczytu jej technologicznej potęgi. Firma ma swoją rozrywkową filię w dzielnicy Kabukichō, stworzoną z myślą o fanach gier wideo. W latach 80-tych i 90-tych bywało tak, że nim gra pojawiała się w dystrybucji dla klientów indywidualnych, najpierw trafiała na automaty. Salony gier stanowiły wtedy prawdziwą potęgę.
Wchodząc do Club Sega Theatre, bohater Yakuza 0 ma okazję… zagrać w gry w grze!
SEGA, producent i wydawca serii Yakuza, zaimplementował do swojej gry retro-perełki. Wchodząc do jednego z ich lokali, mamy możliwość zagrania w kultowe produkcje z lat 80-tych. Prawdziwe gry w grze, na automatach imitujących oryginalne urządzenia z 1988 roku.
Placówki SEGi są przepełnione kapitalnym klimatem. Na ścianach wiszą plakaty gier, które dzisiaj kosztują grube dolary na portalach aukcyjnych. Obsługa wymienia żetony na nagrody, a do tego możemy spróbować szczęścia przy jednej z maszyn-łapek, wyławiających fanty.
Jednym z tytułów dostępnych w Club Sega Theatre jest Space Harrier. Gra z 1985 roku była uznawana za niesłychanie zaawansowaną pod względem grafiki oraz rozgrywki. Ba, z perspektywy historii gier wideo, Space Harrier podawane jest za pierwszą skuteczną implementację kamery zza pleców bohatera do gry wideo! Kolejną rewolucję w tym zakresie wniosło dopiero Resident Evil 4 z 2005 roku, przesuwając kamerę zza pleców nad ramię protagonisty.
Dlaczego koncentruję swój tekst na takich detalach?
Ponieważ zawsze podkreślałem, że to po detalach można odróżnić mistrzowskiego dewelopera od poprawnego rzemieślnika. Yakuza 0 pełna jest opcjonalnych smaczków. Jestem zaskoczony, jak grywalna i ciekawa jest to produkcja. To mój pierwszy kontakt z serią i muszę przyznać - żałuję, że nie spróbowałem jej wcześniej.
W następnych dniach możecie spodziewać się recenzji Yakuza 0 na Spider’s Web. Nie będzie to jednak proste, ponieważ gra jest PRZEOGROMNA. Mając w zwyczaju, że zawsze oceniam produkcję po dotarciu do napisów końcowych, potrzebuję kilku dodatkowych dni.
Jeżeli już teraz zastanawiacie się nad zakupem, musicie wiedzieć jedno - Yakuza 0 jest wspaniała, ale to zdecydowanie NIE JEST „japońskie GTA” ani nawet typowa azjatycka gra akcji. Unikalne, egzotyczne doświadczenie, od którego nie mogę się oderwać przez ostatnich kilka dni.
PS Podczas wykonywania zrzutów ekranu na konsoli PlayStation 4, SEGA dodaje brzydki kwadrat ze swoim logo do każdego screena. Wybaczcie tę niedogodność.
*aby uniknąć nieporozumień, nazwa dzielnicy Kabukichō została zmieniona w grze Yakuza 0 na Kamurocho.