Agora: "Wszyscy mają telewizję, mam i ja". "Metro" będzie jednak trochę inna od reszty nowych graczy
Telewizja Onetu ze świetnym Kuźniarem, który w pojedynkę im to ciągnie. Telewizja Wirtualnej Polski. Już ziewałem z nudów jak nieco nieoczekiwanie spod ziemi wyskoczyła Nowa TV. A teraz jeszcze Metro od Agory.
W normalnych okolicznościach pewnie piałbym z zachwytu, że powstają nowe stacje telewizje: nowe możliwości, może w końcu będzie co oglądać w tej całej telewizji, takie transfery znanych dziennikarzy, takie wydarzenia medialne! Tylko, że kiedy nagle się okazuje, że cała czwórka atakuje praktycznie na raz...
Ja rozumiem, że było to w dużej mierze uzależnione od Multipleksu, ale podtrzymuję swoje stanowisko, że rzucając się w niemalże tym samym terminie na uwagę masowego widza, stacje telewizyjne pozbawiają się początkowego efektu "wow" (wiadomo, że nie tym się buduje długotrwałą widownię). Na dodatek żadna z nich jak dotąd nie przekonuje mnie przesadnie swoją ramówką.
W Polsacie i TVN-ie poza pasmami informacyjnymi i publicystycznymi i tak od dawna nie ma już czego oglądać i obawiam się, że nowe stacje będą tak samo nudne, tylko na o wiele mniejszą skalę.
A jak w tym kontekście wypada Metro Agory? To jest stacja-zagadka. Podczas, gdy Onet i Wirtualna Polska wymachiwały Tomaszem Lisem, Bartoszem Węglarczykiem czy Maciejem Orłosiem, a Nowa TV ewakuowała sobie połowę TVP, o stacji telewizyjnej Agory było cicho. Cicho tak bardzo, że skłonny byłem podejrzewać, że się z pomysłu po prostu wycofali, olali, będą tam puszczać telezakupy albo co.
Bardzo możliwe, że wydawca nie chce aż tak bardzo inwestować w stację. Na samym początku rzuca się jednak w oczy przede wszystkim to, że jest to propozycja zdecydowanie najmniej internetowa z debiutującej czwórki. Wirtualna Polska i Onet same jeszcze dobrze nie zbalansowały sobie, czy bardziej chcą być "telewizją" czy jednak "internetową", do bywalców sieci stara się puszczać oczko Nowa TV, a Metro...
Informacje o Metro trudno znaleźć na stronie głównej Gazeta.pl, to już Spider's Web w bardziej ostentacyjny sposób reklamuje i poleca naszych programistów. Kiedy przejdziemy na stronę internetową metro.tv, ta jest schludna, ale wygląda trochę tak, jakby wymyślono ją sobie w 2005 roku. Ramówka składa się głównie z licencjonowanych zagranicznych filmów, seriali (m.in. Under the dome, lepiej odpalcie sobie The Young Pope na HBO GO) i kilku, naprawdę kilku autorskich produkcji.
Mikołaj Lizut prowadzi P.I.W.O., ktoś biega po spożywczakach i bazarach odkrywając ich brudne sekrety, zaś Dominika Wielowieyska ma swój program publicystyczny. To znana i ceniona dziennikarka i podobnie jak wiele osób w Polsce, nie przepada za PiS-em. Zawsze, jednakże, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że sporo z tych wielu osób, za PiS-em jakoś tak nie przepada lepiej.
Bez hucznego strzelania korków szampana, z ramówką nie porywającą niczym wartym odnotowania, na dodatek będąc zdecydowanie w defensywie pod względem programów autorskich.
Tak startuje telewizja Metro, może nawet słusznie - jeżeli fajerwerki zaplanowano na potem.
Przecież zaledwie kilka dni temu pisałem Wirtualnej Polsce, że za bardzo się wszyscy rzucili na ten grudzień. Jeśli jednak Metro nie ma żadnych atrakcji w zanadrzu na kolejne miesiące... Ups.