Jest życie poza przeglądarką!
...i to bardzo dużo życia. Według najnowszych badań, użytkownicy spędzają ?w? aplikacjach mobilnych więcej czasu niż przeglądając strony WWW. Nigdy jeszcze programy lojalnościowe nie były tak wciągające.
Według badań przeprowadzonych przez fińską firmę Zokem, użytkownicy smartfonów korzystają z internetu raczej za pośrednictwem aplikacji, niż przeglądając zwykłe strony WWW. 54 procent czasu spędzanego w sieci przypada na internetowe aplikacje. 46 procent - na przeglądarkę. Jednocześnie, aplikacje generują nieco ponad połowę ruchu w sieci. Jeszcze do niedawna było to od 20 do 30 procent. Oczywiście, cały czas mówimy o smartfonach.
Te wyniki nie dziwią. Klasyczne strony WWW są po prostu zaprojektowane dla innego środowiska. Jak dobra nie byłaby przeglądarka wbudowana w smartfon, korzystanie z niej jest znacznie mniej wygodne niż oglądanie witryn na ekranie komputera. Wielkość wyświetlacza, sposób nawigowania (dotyk zamiast kursora i klawiatury), a nawet specyfika okoliczności, w jakich korzystamy ze smartfonu (będąc w ruchu jesteśmy mniej skłonni cierpliwie czekać na załadowanie przyciężkiej strony niż wtedy, gdy siedzimy przy biurku) sprawiają, że WWW na ekranie telefonu sprawdza się słabo. Co innego natywne aplikacje - skrojone w sam raz na możliwości smartfonu, z interfejsem przystosowanym do obsługi dotykowej. Bywają nawet lepsze niż ?oryginalne? strony WWW oglądane na ekranie komputera (chociażby taki Facebook na iPhone).
Aplikacje nie tylko mogą przekonać nowych użytkowników do danej platformy (czy w ogóle do zakupu smartfonu). Stanowią też genialny patent na utrzymanie dotychczasowych klientów. Genialny, bo - jeśli dobrze zrealizowany - nie tylko darmowy, ale nawet przynoszący niewielkie dochody. Mechanizm jest prosty: wymieniając urządzenie użytkownik będzie zainteresowany tym, by na nowym sprzęcie móc uruchomić znane programy. Zwłaszcza, jeśli już za nie zapłacił. To szczególnie ważne na rynku, którym rządzą operatorzy komórkowi traktujący dostawców sprzętu i oprogramowania jak zło konieczne (najchętniej sprzedawaliby telefony pod własnymi markami, z własnym systemem). Sama marka może nie wystarczyć, by budować lojalność w świecie komórek za złotówkę.
Najsprawniej swój program lojalnościowy prowadzi Apple. Przy stosunkowo niskich nakładach ma najbogatszy katalog aplikacji - również tych płatnych. Google, chociaż może pochwalić się sporą liczbą programów, nie wiąże użytkowników tak mocno (większość aplikacji jest darmowa, płatny Market działa tylko na niektórych rynkach - podobnie nawigacja Google Maps). Nokia, której Ovi Store został właśnie wyprzedzony przez sklep BlackBerry, próbuje odmiennej strategii. Najważniejsze aplikacje, na czele z bezpłatną nawigacją Ovi Maps są dostarczane przez producenta, co kosztuje dużo (sam tylko zakup firmy Navteq, dostawcy cyfrowych map - 8 mld USD), ale podobno "ma sens".
Niektórzy pewnie uznaliby rosnącą popularność aplikacji mobilnych za jeden z dowodów na rychłą śmierć WWW. To duża przesada, ale prawdą jest, że aplikacje będą odgrywały coraz większą rolę. Bo to się wszystkim (użytkownikom, operatorom sklepów, developerom) opłaca.