Boty "zabrały" pracę radiowcom. No i w czym problem? 

Luksusem felietonisty jest to, że na sprawę może spojrzeć z dystansu i subiektywnie. Gdy już ucichły wuwuzele oburzenia z Facebooka i opadł kurz z bitewnych pól LinkedIna, można spytać, gdzie jest faktyczny problem w tym, że sztuczna inteligencja zastąpiła dziennikarzy radia, którego… i tak niemal nikt nie słuchał.

Boty "zabrały" pracę radiowcom. No i w czym problem? 

We wtorek gruchnęła wiadomość, że Radio OFF Kraków, stacja krakowskiej rozgłośni publicznego Radia Kraków z muzyką i kulturą offową, zwolniło dziennikarzy i zastąpiło ich sztuczną inteligencją. Ich miejsce zajęli 20-letnia Emilia, 22-letni Jakub i 23-letni Alex. Trzymając się faktów: najpierw dziennikarzom rozwiązano umowy o współpracę, bo przecież umów o pracę nikt tam nie miał, i dopiero potem wdrożono płatne rozwiązania sztucznej inteligencji. 

Nadzorcy radia, które jest opłacane z podatków, bo to radio publiczne, bronili swojej decyzji.

"Kreowany przez AI program ma być adresowany do osób z tzw. pokolenia Z, odpowiadać na ich potrzeby i zainteresowania, poruszać kluczowe dla nich tematy, analizować, jak AI może wpływać na to, co myślą, jak konsumują informacje. [...] Nowa odsłona kanału OFF Radio Kraków to eksperyment badawczo-medialny, próbujący zdiagnozować i odpowiedzieć na pytanie, jakie skutki może nieść ze sobą rozwój sztucznej inteligencji dla kultury, mediów, dziennikarstwa, społeczeństwa" – informowano na stronie radia.

Tyle że to oczywista manipulacja. Bo co to za eksperyment, który nie ma żadnego zespołu badaczy ani założeń badania. Ile eksperyment będzie trwał? Co ma być jego efektem? Jakie zmienne są uwzględniane? Jakie są metody pomiaru? Tego nie wiemy. 

Tematem żyła połowa mojego internetu. Mateusz Demski nakręcił inbę, którą komentowali nie tylko ci, którzy radia nie słuchali (a tych nietrudno znaleźć), ale nawet ci, którzy radia tego nie znali. Myślę, że byli i tacy, którzy uważają radio za prehistoryczny wynalazek zastąpiony przez podcasty. 

Ale jak to mówią, święte, święte oburzenie i po święcie prawości i sprawiedliwości. Kolejny temat wjedzie na tapet. Czy sytuacja pomoże Demskiemu i innym osobom związanym – z byłym już śmiem pisać, bo jak nazwać ten syntetyczny twór – radiem, czas pokaże, bo jak pisał na naszych łamach Marek Szymaniak, że chociaż inby, wirale i gównoburze są nowym orężem w walce o prawa pracownicze, to nie zawsze zwolnieni wracają z tarczą

Według Marcina Pulita, prezesa-likwidatora Radia Kraków, pokolenie Z jest oczarowane i zafascynowane sztuczną inteligencją. Okazało się, że raczej nie. Wisienką na torcie gównianej rewolucji okazał się fikcyjny wywiad ze zmarłą ponad dekadę Wisławą Szymborską, który wyemitowano w OFF Kraków. Po co takie cuda i jawne kłamstwa, bo jak inaczej nazwać "komentowanie" przez nieżyjącą poetkę książki, której nie mogła znać? 

Tego Pulit nie wyjaśnił, a pokolenie Z tematem okazało się zainteresowana mniej więcej tak, jak składkami emerytalnymi. Takie zabawy jak udawany wywiad (bot gada z botem) są dobre do uczenia się, jak posługiwać się takimi narzędziami, a nie do tworzenia fałszywych "treści". 

No, ale kogo to obchodzi? 

Warto jednak zauważyć, że to nie pierwszy przypadek, gdy ludzie tracą pracę lub zlecenia z powodu AI (i co trzeba dodać: to nie sztuczna inteligencja zabiera komuś pracę, zawsze stoi za tym człowiek, który wybiera taką drogę do oszczędności czy zmiany). W mediach ewolucja technologiczna trwa od lat, w ostatnich miesiącach nawet przyspieszyła. Od prawie dwóch lat mniejsze i większe redakcje korzystają z narzędzi AI, także do pisania krótkich depesz i tekstów. Radio Piekary w zeszłym roku wprowadziło na antenę wygenerowaną przez AI "Basię", na początku tego roku duża, ogólnopolska redakcja gazety papierowej i portalu zastąpiła osoby z działu korekty narzędziem, a w połowie roku dwie wielkie korporacje medialne zautomatyzowały pracę specjalistów od mediów społecznościowych. Inba z korektą trwała chwilę, automatyzacji menadżerów treści w socjalach nikt nawet nie zauważył. 

A to tylko branża medialna. Sztuczna inteligencja gra już w filmach, śpiewa, uczy, tańczy, wkrótce zastąpi głos w Google Maps. I to nie jest problem. Nie jesteśmy żadnymi luddystami XXI wieku i nie chcemy zatrzymać galopującej (r)ewolucji. Byłaby to głupota. Nie rządzi nami prymitywny strach przed technologią, ale troska o świat możliwie równy i sprawiedliwy. To głośne "tak" dla technologii, ale na jasnych i uczciwych zasadach.

Niech sztuczna inteligencja pomaga nam w pracy, niech przejmuje żmudne i jałowe zajęcia. Czemu nie? Ale oddajmy człowiekowi to, co ludzkie, a technologii, co technologiczne. Jasne zasady są tutaj konieczne. 

Te zasady oznaczają, że zmiany takie jak w Radiu OFF Kraków, czy innych firmach, powinny być transparentnie przedstawiane. Zarówno pracownikom, jak i słuchaczom. Powinno się wyjść poza banalne i fałszywe frazesy o innowacjach i eksperymentach. Jeśli Radio OFF Kraków ma wyniki słuchalności w okolicach zera i chce spróbować czegoś nowego i taniego, to proszę bardzo, ale bez takich fikołków. 

Sztuczna inteligencja może i powinna zastępować człowieka tam, gdzie to potrzebne, ale nigdy nie powinna udawać człowieka. Słuchacz, czytelnik, widz powinien wiedzieć, że dany tekst, obraz, głos jest syntetyczny, a za przekazem piosenki nie ma doświadczeń artysty. Niech AI tworzy muzykę do supermarketu, ale nie udaje, że przeżyła “lato ze snu” jak Marek Dutkiewicz. Protest songów w stylu Jacka Kaczmarskiego czy eseju jak Annie Ernaux sztuczna inteligencja nie napisze. Wywiadu, rozmowy, która czasem rozgrywa się między słowami, też nie zrobi. 

Zrobi za to całą pracę mediaworkerów. Gównodziennikarstwo, czyli plotki, tanie sensacje, clikckbajtowe treści o niczym. 

To nie sztuczna inteligencja zabiera komuś pracę. Zawsze stoi za tym człowiek, który wybiera taką drogę do oszczędności lub zmiany.

Oburzenie na serio! 

Kiepskich treści tworzonych przez sztuczną inteligencję będzie coraz więcej. AI będzie mówiła nie tylko w radiu, telewizji, w podcastach, ale również będziemy ją czytać w tzw. tradycyjnych mediach i społecznościowych. Kopernikańska teoria pieniądza mówi, że gdy w obiegu mamy dobry i zły pieniądz, to ten zły wypiera dobry. Czy podobnie jest z mediami? 

I to już zależy od nas. To my głosujemy za jakościowymi mediami swoimi klikami i zakupami. Chcemy dobrych mediów? Czytajmy je. Płaćmy za nie. Pisał o tym na naszych łamach Tomasz Markiewka, przekonując, że jakościowe dziennikarstwo wymaga dużych pieniędzy i silnej redakcji

Aż chciałem zapytać te wszystkie osoby, które w mediach społecznościowych wołały o skandalu, czy płacą za media, czy wspierają je? Jakie media wybierają i w jaki sposób? Czy wchodzą na nie przez media społecznościowe, czy może bezpośrednio, omijając pośredników z big techu? Czy święte oburzenie w socjalach przekłada się na oburzenie serio, czyli kliki i wpłaty? 

Media są łatwym chłopcem do bicia. Łatwo oburzać się, że media straszą clickbajtami. Konta na Facebooku takie jak "Streszczam clickbaitowe artykuły, żebyś nie musiał klikać" czy "Minimalistyczna Satyra Ahmeda Goldsteina" oburzają się na nagłówki, na zajawki w socjalach, ale nierzadko to jedyny sposób, by wyciągnąć nas, czytelników, odbiorców z mediów społecznościowych i przekierować do mediów. Tym bardziej w sytuacji, gdy Meta, właściciel Facebooka i Instagrama, tak ostro tnie zasięgi mediów. Promuje zaś scam i szurskie treści. A Google? Patrząc na reakcje polskich pracowników Google’a, Marcin Olender, odpowiedzialny za relacje z rządami w Europie Wschodniej w Google, nazwał sprawę "mocnym kandydatem na najbardziej niemądry stadny oburz tego roku".

To kapitalizm wyzysku i nadzoru powinien nas oburzać. To nadmiar siewców propagandy, sprzedawców lęku, których zatrzęsienie jest w mediach społecznościowych, jest problemem. Walczyć z tym mogą m.in. prawdziwi dziennikarze, którzy prostują fałszywe informacje, patrzą władzy – czy to politycznej, czy biznesowej – na ręce. Ja wiem, że tacy dziennikarze się ostaną. Ilu ich będzie, to zależy od nas. 

Nie gódźmy się na substytuty życia generowane przez AI. No, chyba, że chcemy, żeby generowanego przez sztuczną inteligencję słuchały boty? Tylko na co komu takie radio?

Jałmużna w postaci syntetycznych tekstów kultury może być problemem. Te nowe nierówności, czyli ludzkie dla bogaczy i sztuczne dla mas, to realny problem. Na razie to pieśń przyszłości, jeszcze możemy się przed taką dystopią obronić. Świat, w którym istnieją równolegle dwa światy: ten generowany przez AI dla botów i zagubionych ludzi i premium dla świadomych i bogatych?

W tym sensie zwolnienia w OFF Kraków są faktycznie eksperymentem. Pocztówką ze świata, którego nie chcemy.