Piszą z TikToka i oferują pracę marzeń. Na dzień dobry kuszą "zabójczą" premią
Rzucilibyście wszystko, żeby zgarnąć 27 zł premii? Oszuści podszywający się pod TikToka właśnie na to liczą. I chociaż niecałe 30 zł może jest kiepską przynętą, to ogłoszenie z innego powodu może brzmieć nęcąco.

"Jestem z działu rekrutacji TikTok" – przedstawia się tajemnicza Evelyn, nie zdradzając swojego i tak pewnie zmyślonego nazwiska. Przejście na "ty" od razu pozwala przełamać lody. Nie ma czasu na formalności, rekruterka prosto z mostu wyznaje, dlaczego zawraca głowę. "Chcielibyśmy zaoferować ci stanowisko całkowicie zdalnej pracy z domu" – pisze w wiadomości, którą jeden z członków Spider's Web dostał przez iMessage.
Praca jest ponoć łatwa, "bez ograniczeń czasowych" – choć można interpretować to różnie, łatwo się domyślić, że oszuści obiecują raczej elastyczne godziny pracy, a nie liczne nadgodziny. Stawka dzienna wynosi od 300 do 500 zł, a minimalna pensja miesięczna wynosi 5 tys. zł.
Na czym miałoby polegać wykonywanie obowiązków? Sęk w tym, że nie wiemy, czy chodzi o nagrywanie filmików, doradzanie twórcom czy zajmowanie się zupełnie innymi sprawami. Szczegóły ujawniane są w bezpośredniej rozmowie. Chętna osoba ma odezwać się za pośrednictwem aplikacji Telegram.

Już sama oferta pracy marzeń powinna wzbudzić czujność, ale kiedy ktoś zachęca nas do przejścia na inny komunikator, w tym momencie musi oślepić nas czerwony sygnał ostrzegawczy Tak było chociażby w opisywanym niedawno przez nas przekręcie "na szefa".
Oszuści mogą chcieć wyłudzić dane i wykraść pieniądze, ale niekiedy wykorzystują ofiary do prania brudnych pieniędzy. Osoba myśląca, że została zatrudniona na atrakcyjnym stanowisku i wykonuje nieskomplikowane zadania za duże pieniądze, tak naprawdę pomaga cyberprzestępcom w okradaniu innych.
Osoby odpowiadające na atrakcyjne ogłoszenie o pracę dowiadywały się, że ich praca to klikanie w produkty, co niby jest testowaniem rozwiązań danej firmy. Każde kolejne kliknięcie powiększało przyszłą wypłatę (…) Przejście do kolejnego etapu obowiązków jest głównym celem oszustów. Wtedy zadaniem ofiary są testowe przelewy. Kwota trafia na konto, "pracownik" podaje ją dalej, a sobie zostawia prowizję. Zapaliła wam się czerwona lampka? I słusznie, bo środki, które lądują na rachunku pochodzą z oszustw. Wtedy ofiara staje się słupem i bierze udział w procederze jakim jest pranie brudnych pieniędzy.
Na Spider's Web ostrzegaliśmy przed podobnymi oszustwami, w których można zostać słupem:
Policja przy innym przykładzie opisującym, jak działają słupy, zaznaczała, że "udział [wykorzystywanych osób – dop. red.] jest znaczący i również [taka osoba] podlega odpowiedzialności karnej".
Właśnie dlatego trzeba uważać, kiedy w sieci znajdujemy ofertę pracy marzeń albo ktoś proponuje nam atrakcyjnie brzmiące stanowisko. Szczególnie jeśli robi to tak nietypowymi kanałami jak zwykła wiadomość.
Zdjęcie główne: Luiza Kamalova / Shutterstock