REKLAMA

Masz frajera, to go duś. Smród afery KPO zostanie z nami na długo

Tej łatki prędko nie odczepimy - dotacje będą kojarzyć się z marnotrawieniem. A to bardzo niedobrze.

Masz frajera to, go duś. Smród z afery KPO będzie się ciągnął za nami długo
REKLAMA

Wiem, że w 2025 r. na cytowanie Kazika można patrzeć różnie – ja wyrzucam sobie, że to droga na skróty – ale nic nie poradzę, że obserwując aferę z marnotrawieniem środków z KPO przypomniała mi się piosenka "Jeszcze Polska". Jest w niej niezwykle smutny fragment o byłym pracowniku huty, którego cała ciężka praca nagle została oceniona jako niewarta – dawne zakłady okazały się niepotrzebne, nieopłacalne, fabryki były wręcz kulą u nogi III RP i trzeba było je jak najszybciej zamknąć.

W książce "Aleja włókniarek" Marta Madejska cytuje Leszka Balcerowicza, który w 1990 r. na mównicy sejmowej mówił, że czas na gospodarkę, w której "liczą się umiejętności, wiedza, talent (…) chęć do pracy" i trzeba zerwać z "fałszywą grą, w której ludzie udają, że pracują, a państwo udaje, że płaci". Miasta takie jak Łódź upadały, sprzęty wyprzedawano za bezcen, a ludzie, którzy przepracowali całe swoje życie, dowiadywali się, że w sumie to te lata mogli przeleżeć na kanapie, jak ujął to Kazik.

REKLAMA

Czasy inne, wiadomo, ale dziś na miejscu wielu ludzi pomyślałbym podobnie: to już faktycznie lepiej było leżeć i nic nie robić. Trudno mi sobie to wyobrazić: rezygnujesz z urlopów, poświęcasz się, harujesz, a ktoś z tej samej branży zgarnia dotacje na łodzie, sauny, kampery, stawia domki letniskowe, remontuje mieszkania na wynajem. Pub ze śledziem i wódką rozszerza swoją działalność (o co, o zakąskę w postaci ogórka kiszonego?), inni piszą wnioski na kolanie i zgarniają setki tysięcy złotych. Niektórzy swoją odporność na sytuacje kryzysowe zwiększali poprzez stworzenie studia masażu. A ty co, znowu bez urlopu?

Jest ładne powiedzenie, by nie obwiniać graczy, a grę i jej zasady. W tym przypadku kompletnie się nie sprawdza. Autorzy wniosków o absurdalne dotacje działali z premedytacją. "Masz frajera, to go duś" – mówi piłkarskie powiedzenie o przeciwniku, który jest bez formy, więc nie ma sensu się nad nim litować, trzeba wbić mu pięć bramek. Lać i patrzeć jak puchnie. Dokładnie to samo robili ci raczej mniej niż bardziej kreatywni autorzy wniosków. Ktoś uchylił furtkę i stworzył możliwości, ale ktoś skorzystał z okazji. Udusił frajera.

Problem, że tym frajerem jesteśmy my wszyscy. Całe państwo

Ile to się nasłuchaliśmy, że nie możemy mieć wielu dobrych i potrzebnych rzeczy, bo nie ma z czego ich sfinansować. Z pustego i Salamon nie naleje. Pisze o tym Tomasz Markiewka w swoim tekście na łamach Spider's Web+: nie ma pieniędzy na osobistą asystencję dla osób z niepełnosprawnościami, na podwyżki dla nauczycieli i pracowników budżetówki. Wieczny niedasizm. A, pan w sprawie jachtu? Tak jak powiedzieliśmy pani od rozszerzenia działalności pizzerii – przelew wyszedł dwie godziny temu.

Niby nic nowego, znamy to aż za dobrze. Miasta oszczędności szukają w komunikacji miejskiej i tną połączenia. Ale za to lekką ręką obiecują postawienie nowego stadionu dla czwartoligowej drużyny.

Można powiedzieć, że to tylko ułamek wszystkich środków z KPO – zresztą właśnie tego określenia użył premier Donald Tusk. Tylko to żadne tłumaczenie, skoro pieniądze poszły na sfinansowanie ewidentnie wątpliwych projektów.

Stać nas, trudno, za głupotę się płaci? Problem w tym, że afera z KPO będzie się ciągnąć za nami długo i będzie miała poważne reperkusje. Już politycy drwią i piszą, że państwo wydaje pieniądze podatników na głupoty. W domyśle: jak zwykle. Trudno odmówić w tym przypadku racji, ale ogólny pogląd, że dotacje zawsze oznaczają marnotrawienie publicznych środków, jest bardzo szkodliwy i niebezpieczny.

REKLAMA

Boję się, że tę łatkę odpiąć będzie jeszcze trudniej

Tym bardziej że już widzimy konsekwencje. Ktoś w wyszukiwaniu absurdalnych projektów zauważył laboratorium hodowli ziemniaka tolerancyjnego na stresy środowiskowe. Ha-ha, ziemniak się stresuje? To może niech pooddycha i się opanuje. Tymczasem – jak na szczęście szybko zauważono – potrzebujemy bardziej odpornych owoców i warzyw na zmiany klimatu. Ale w polowaniu na czarownice nie liczą się detale i fakt, że miotła służyła co najwyżej do zamiatania podwórka. Na stos!

I tak będzie w szerszej skali. Dotacje = zło. A przecież w pandemii poszkodowanych było mnóstwo firm i pomysł, żeby je wspomóc, nie był z gruntu nietrafiony. I to jest ważne: kto stara się o dotacje, dlaczego i czy na pewno tego potrzebuje. Tymczasem teraz o konieczności pomocy w innych sprawach - także, gdy mowa będzie o innowacjach - nikt nie będzie chciał słuchać, mając w pamięci jachty, solaria w pizzerii i inne absurdalne inwestycje, wymyślone po to, żeby zgarnąć łatwe pieniądze za nic. Obawiam się, że będzie to słono nas kosztować i wcale nie mam na myśli wydanych już pieniędzy.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-08T13:03:46+02:00
Aktualizacja: 2025-08-08T10:24:05+02:00
Aktualizacja: 2025-08-08T08:39:37+02:00
Aktualizacja: 2025-08-08T07:41:35+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T19:31:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T18:24:09+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T15:57:38+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T15:14:27+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T11:29:17+02:00
Aktualizacja: 2025-08-07T10:51:19+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA