Chcą mieć mini-metro, ale będą musieli pozbyć się kamienic. Trzeba podjąć trudne decyzje
Kamienice okazały się zbyt dużą przeszkodą dla ogromnej tarczy drążącej tunel, którym w przyszłości pojadą pociągi. Wiele z nich może nie wytrzymać podziemnych prac. Potwierdziły się najgorsze przypuszczenia.

Podczas prac tarczy TBM Katarzyna w ubiegłym roku w Łodzi zawaliła się jedna kamienica. Mieszkańców na szczęście nie było w domach, bo ze względu na zły stan techniczny budynku zostali przeniesieni do hotelu. Wiadomym było, że kamienica jest krucha, ale liczono, że czarny scenariusz się nie ziści.
Po zdarzeniu o dalszym drążeniu nie było mowy. W końcu tarcza wróciła do pracy, ale tylko na chwilę, bo znowu ze względów bezpieczeństwa jej działanie musiało zostać wstrzymane. I tak jest do teraz.
Tunel to bardzo ważna inwestycja, która połączy nieodległe dworce: Kaliski z Fabrycznym. Choć w linii prostej dzieli je niewiele, dotarcie pociągiem z jednego do drugiego zajmuje sporo czasu, bo trzeba dosłownie okrążyć miasto. Dopiero tunel pod centrum miasta, niczym metro, umożliwi bezpośrednie połączenie. „Podziemne przystanki ułatwią poruszanie się po mieście, gdyż będą zintegrowane z komunikacją miejską” – tłumaczy PKP PLK.
Budowa nie jest jednak prosta, bo operacja prowadzona jest na żywym miejskim organizmie
Na dodatek będącym w nie najlepszym stanie. Gołym okiem widać, że wiele łódzkich kamienic czasy świetności ma za sobą. Wyglądają klimatycznie, ale podziemne wiercenie może być dla nich wyrokiem śmierci.
PKP PLK zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego po ubiegłorocznym zawaleniu zdecydowano się raz jeszcze zbadać budynki na trasie przekopu, na dodatek rozszerzając obszar analizy.
- Potwierdziły one wyniki z poprzednich badań, że wiele budynków na trasie tunelu jest w stanie złym lub awaryjnym – powiedział PAP Piotr Grabowski, rzecznik Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego, które buduje tunel.
Wskazano również proponowane technologie zabezpieczenia budynków oraz urealniony koszt ewentualnych prac. To PKP PLK ma podjąć decyzję, co dalej. Sprawa nie jest łatwa, bo według przedsiębiorstwa odpowiedzialnego za budowę tunelu konieczne może być podjęcie „trudnych decyzji”. Kamienice, które są w najgorszym stanie technicznym, należałoby rozebrać.
Teoretycznie dla miasta to dobra sytuacja – dojdzie do rozbiórki kamienic, które wiele przeszły, więc kilka problemów z głowy mniej. Tyle że to jednak mieszkania, w których ktoś żył, więc trzeba znaleźć alternatywy. Nie jest to zapewne takie proste, jak się wydaje.
A przecież konsekwencji budowy tunelu jest więcej
Łódź będzie miała nie tylko mini-metro, ale też podziemną trasę dla kolei dużych prędkości. Póki co trwają przygotowania do tej inwestycji. W związku z tym trzeba było zamknąć fragmenty ważnych ulic w centrum. Do części działających miejsc trudno więc się dostać, przez co ich właściciele czują się odcięci od świata.
- To będzie najdłuższy i o największej średnicy podziemny przejazd kolejowy dotychczas realizowany tą metodą w Polsce. Budowa tunelu KDP w Łodzi to jeden z najbardziej wymagających technicznie elementów wchodzących w skład linii kolejowej „Y”. To też jednocześnie najbardziej zaawansowany z naszych projektów – zapowiadał dr Filip Czernicki, prezes spółki CPK.
Podobnie jak w przypadku mini-metra, tak i na drodze tego tunelu stanąć może kilka problematycznych kamienic. Właśnie dlatego powstanie „kompletna dokumentacja aktualnego stanu technicznego wskazanych budynków i przeprowadzone postępowanie diagnostyczne w tym sprawdzenie nośności, stateczności i bezpieczeństwa konstrukcji w obecnym stanie”.
- Po zakończeniu ekspertyz spółka otrzyma kompletny raport zawierający wnioski i zalecenia oraz koncepcję zabezpieczeń lub naprawy dla każdego z budynków. Rekomendacje mogą też obejmować działania mające na celu polepszenie stanu technicznego badanych nieruchomości z uwzględnieniem ochrony konserwatorskiej – zapewnia CPK.