REKLAMA

Kto najbardziej oberwał na wyłączeniu TikToka? Zuckerberg - wylali na niego wiadro pomyj

Kowal zawinił, a kogo innego chciano za to ukarać – tak można podsumować to, co spotkało Marka Zuckerberga po chwilowym zablokowaniu TikToka. Chociaż szef Mety swoje za uszami ma, to takiej reakcji nawet on pewnie się nie spodziewał.

Kto najbardziej oberwał na wyłączeniu TikToka? Zuckerberg - wylali na niego wiadro pomyj
REKLAMA

Z dużej chmury mały deszcz. Amerykański ban na TikToka miał mieć naprawdę poważne reperkusje – Chińczycy nie ugięli się i nie sprzedali aplikacji, więc ta zgodnie z ustawą przestała działać w Stanach Zjednoczonych. Bardzo szybko pojawiło się światełko w tunelu w postaci Donalda Trumpa. Nie trzeba jednak było czekać na zaprzysiężenie nowego prezydenta, by surowe przepisy znacząco poluzowano.

REKLAMA

Co się wydarzyło? Donald Trump przemówił. Zaapelował do dostawców internetowych, żeby zdjęli bana. A w dniu swojego zaprzysiężenia ma podpisać rozporządzenie, które zawiesi zakaz działalności TikToka w USA, ale pod jednym warunkiem - ByteDance ma dać 50 proc. udziałów w spółce joint venture Stanom Zjednoczonym

– wyjaśniał Paweł Grabowski.

Przeciąganie linii może zakończyć się więc mimo wszystko zadowalającym obie strony kompromisem – zyskać i zachować 50 proc. to zawsze coś. Ostatecznie nikt nie przegra, a na pewno wygra wielki biznes.

Kiedy jednak losy TikToka w Ameryce stały pod wielkim znakiem zapytania, Mark Zuckerberg uznał, że to dobra pora, by pochwalić się swoimi popisami na fali. Zamiast komplementów – no dobra, pewnie tego akurat się nie spodziewał – zalały go negatywne komentarze. I nie dotyczyły morskich wyczynów.

Wielu komentujących obwiniło Zuckerberga za… ban na TikToka

„Nikt cię nie lubi” to najdelikatniejsze przykłady. Można uznać, że każdy pretekst jest dobry, aby wyżyć się w internecie. Niektórzy jednak znaleźli pewne powiązanie. Prowadząc własne śledztwo zaczęli zastanawiać się, kto właściwie zyskał na tym, że TikToka w Stanach Zjednoczonych zacznie brakować. Trop od razu poprowadził do portali należących do Zuckerberga.

Skoro Facebook inspirował się TikTokiem to po połączeniu kropek sprawa wydawała się komentującym prosta – ban siłą rzeczy pomógł wyeliminować potężną konkurencję i teraz to serwisy Zuckerberga mogłyby przyjąć sieroty po TikToku, dając im platformę ze znanymi rozwiązaniami.

Zresztą już wcześniej pojawiały się zarzuty, że nowe prawo zostało skrojone z myślą o TikToku. Uznano, że Zuckerberg mógł maczać palce w ustawie przepędzającej TikToka. A nawet jeśli byłoby inaczej, to niesmak pozostał.

Ostatecznie TikTok prędko w Ameryce powrócił, więc fala nienawistnych może osłabnąć. Problem bohatersko rozwiązał ten, od którego wszystko się zaczęło, czyli Donald Trump. Ale kto wie – o ile obwinianie Zukcerberga może być w tym przypadku lekkim nadużyciem, to niewykluczone, że więcej osób zacznie zauważać, że powiązania biznesu i wielkiej polityki nie są przypadkowe. Jak pisał Rafał Gdak: big techy są jak chorągiewki i zrobią wszystko, by wykorzystać sytuację polityczną do maksymalizacji zysków.

Znając jednak życie, zamiast dostrzeżenia oczywistej zależności i reagowania na rzeczywiste przykłady tych powiązań, większą popularnością będą cieszyć się teorie spiskowe, które w prosty sposób wytłumaczą skomplikowane zagadnienia. Trochę jak w tym przypadku – akurat tutaj Zuckerberg nie musiał być jedynym złym, ale i tak padło na niego, bo wszystko łączyło się w prostą całość.

REKLAMA

Może zainteresować cię także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA