REKLAMA

Tajemniczy rosyjski satelita, to tak naprawdę broń jądrowa. Takie byłyby skutki jej użycia

Tajemniczy rosyjski satelita Kosmos 2553, krążący na orbicie cmentarnej wokół Ziemi, nie jest satelitą naukowym, ale testuje nową broń i ma na swoim pokładzie atrapę głowicy jądrowej - ujawniły amerykańskie media.

Tajemniczy rosyjski satelita, to tak naprawdę broń jądrowa. Takie byłyby skutki jej użycia
REKLAMA

Kosmos 2553 został wystrzelony w kwietniu 2022 r. z kosmodromu Plesieck na północy Rosji.

REKLAMA

Okrąża Ziemię co dwie godziny w regionie zwanym orbitą cmentarną. Jest tam tylko 10 innych satelitów i wszystkie są martwe od lat. Obszar ten jest rzadko używany, częściowo dlatego, że znajduje się w pasach Van Allena, strefach wysokiego promieniowania, które otaczają planetę

- podaje New York Times.

Dlatego Moskwa twierdzi, że Kosmos 2553 jest tam, aby testować „nowo opracowane instrumenty i systemy pokładowe” pod kątem promieniowania.

New York Times Kosmos ujawnił teraz, że Kosmos 2553 nie jest uzbrojony, ale przenosi atrapę jądrowej głowicy bojowej. Tak więc, chociaż orbitujący satelita nie stwarza bezpośredniego zagrożenia, urzędnicy, którzy rozmawiali z gazetą ostrzegają, że jest on prekursorem bezprecedensowej broni.

Broń, która może zniszczyć tysiące satelitów

Raporty wskazują, że jeśli zostanie opracowana i wdrożona, przeciwsatelitarna broń jądrowa związana z Kosmos 2553 mogłaby mieć zdolność zniszczenia setek, a nawet tysięcy satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej za pomocą eksplozji jądrowej. Znacznie zakłóciłoby to działanie satelitów, w szczególności tych używanych przez rząd USA i podmioty komercyjne, takie jak sieć Starlink firmy SpaceX.

Rosyjska nuklearna broń antysatelitarna mogłoby zostać użyte do zniszczenia satelitów na niskiej orbicie okołoziemskiej, gdzie amerykańskie firmy i agencje rządowe obsługują więcej satelitów niż jakikolwiek inny kraj.

Według firmy zajmującej się danymi kosmicznymi LeoLabs, pod koniec kwietnia 2024 r. w tej części kosmosu działało prawie 6700 amerykańskich satelitów. Chiny miały tam 780 satelitów, podczas gdy Rosja tylko 149. Główną ofiarą takiej eksplozji byłyby więc Stany Zjednoczone.

Więcej o technologii i broni jądrowej przeczytasz na Spider's Web:

Co by się stało, gdyby w kosmosie wybuchła głowica jądrowa?

New York Times opisuje też potencjalny scenariusz użycia broni jądrowej w kosmosie. Choć nie spowodowałoby ono bezpośrednich ofiar to nasze codzienne życie zostałoby całkowicie zakłócone. Od kluczowych usług, takich jak prognozowanie pogody i nawigacja, po łańcuchy dostaw.

Nie byłoby dźwięku, ognia ani fali uderzeniowej. Nie byłoby grzyba atomowego. Z powierzchni Ziemi ludzie zobaczyliby jaskrawe światło, a następnie olśniewające zorze polarne generowane przez wybuch elektronów zderzających się z gazami w atmosferze. Detonacja unieruchomiłaby i zniszczyła wszystko w jej bezpośrednim otoczeniu, zamieniając satelity w niekierowane pociski, które mogłyby zderzyć się ze sobą

- opisuje gazeta.

Doprowadziłoby to do reakcji łańcuchowej. Uszkodzone satelity, krążące bezwładnie po orbicie zderzałoby się z innymi, wciąż sprawnymi satelitami, tworząc w końcu gigantyczną chmurę szczątków. Mogłaby się ona utrzymywać na orbicie przez dziesiątki lat, uniemożliwiając jakąkolwiek eksplorację kosmosu.

Naładowane cząstki utworzyłyby powłokę promieniowania, która utrzymywałaby się przez tygodnie, jeśli nie lata, wystarczająco długo, aby stopniowo smażyć pokładową elektronikę ocalałych satelitów krążących blisko Ziemi.

Impuls, który może pozbawić energii

Analiza Narodowej Rady Wywiadu USA, przytaczana przez NYT, dotycząca możliwych szkód gospodarczych spowodowanych wybuchem nuklearnym na niskiej orbicie okołoziemskiej przewiduje, że ​​będzie to miało szeroki wpływ na podróże i transport morski, rynki finansowe, przemysł naftowy i gazowy oraz rolnictwo i łańcuchy dostaw.

Także detonacja na orbicie, ale bliżej Ziemi może mieć katastrofalne skutki. Taki wybuch wysoko nad dużym miastem może nie zaszkodzić ludności, ale impuls elektromagnetyczny bomby może spowodować paraliżujące przerwy w dostawie prądu i trwale uszkodzić sieci elektryczne. Radzieckie testy nuklearne Projektu K przeprowadzone w latach 60. XX wieku udowodniły, że efekt byłby druzgocący. Podobny test, o nazwie Starfish Prime, przeprowadzili również Amerykanie.

Zimna wojna w kosmosie

Satelity odgrywają kluczową rolę w naszym codziennym życiu. Dzięki nim mamy dostęp do internetu, systemów nawigacji, a także wielu innych usług. Zniszczenie dużej liczby satelitów mogłoby sparaliżować całe gospodarki i społeczeństwa.

REKLAMA

Rywalizacja w kosmosie nabiera tempa. Satelity takie jak Kosmos 2553 są dowodem na to, że przestrzeń kosmiczna przestała być jedynie domeną nauki i eksploracji. Dziś staje się areną potencjalnych konfliktów zbrojnych, a kraje inwestujące w tę sferę mogą zyskać strategiczną przewagę.

Czy Kosmos 2553 to zapowiedź nowej ery "zimnej wojny" w kosmosie? Tego jeszcze nie wiemy, ale jedno jest pewne – każdy kolejny dzień spędzony przez ten tajemniczy obiekt na orbicie przynosi nowe pytania i rodzi kolejne teorie.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: wczoraj
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA