O północy Polacy puszczą z dymem setki milionów złotych. Producenci zachwyceni, zwierzęta nie
W ostatnich dniach spacerowanie po mieście nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Różne natężenia dźwięków, huk z bliska i daleka, błyski, chwila spokoju, a potem kolejny strzał, który poniósł się wyjątkowo głośno – być może odpalono petardę na pustym podwórku albo wykorzystano moment, że nie jechały auta i fajerwerki nie zostały zagłuszone. Ile jeszcze musimy to znosić?
Znacznie poważniejsze wydarzenia na świecie sprawiają, że porównywanie odgłosów petard i fajerwerków do wojennych wystrzałów jest nie na miejscu. Skojarzenie jest nieuprawnione, bo przesadzone, ale nie da się ukryć, że jest nieprzyjemnie. Nie można poczuć się bezpiecznie, kiedy idąc ulicą człowiek odruchowo się kuli, podobnie jak inni, bo ktoś przed momentem odpalił petardę. Co chwila ktoś nerwowo podskakuje, zatrzymuje się, szuka innej drogi, byleby tylko ominąć głupka, dla którego chwilowy rozbłysk i huk to świetna zabawa. Nie ma przecież co przesadzać – to tylko fajerwerki i to tylko petardy. Tradycja.
I niezły biznes. Stowarzyszenie Importerów i Dystrybutorów Pirotechniki na swojej stronie podkreśla, że tylko w roku 2023 „branża pirotechniczna zanotowała sprzedaż ponad 30 milionów produktów, a przynajmniej jeden artykuł kupiło aż 6 milionów 850 tysięcy konsumentów”. Polska jest 5. największym eksporterem i 4. największym importerem wyrobów pirotechnicznych na świecie.
Na stronie możemy przeczytać też, że priorytetem władz każdego kraju jest zapewnienie swoim obywatelom „godnego życia” i branża pirotechniczna właśnie się do tego przyczynia
„W jej obrębie zatrudnionych jest obecnie ponad 30 tysięcy osób, w tym ponad 10 tysięcy wykwalifikowanych pracowników, którzy odbyli specjalistyczne szkolenia pirotechniczne” – podkreślono.
Stowarzyszenie dodaje, że dzięki „przedsiębiorczości firm z branży pirotechnicznej, każdego roku generowane są obroty na poziomie 700 mln zł”. W 2013 roku 26 proc. Polaków kupiło fajerwerki za 440 mln zł. W 2014 r. już 35 proc. Polaków wystrzeliło równowartość 520 mln zł. Przytaczający statystyki serwis finanse.wp.pl podkreślał wówczas, że to „nieco więcej niż koszt zakupu 6 pociągów Pendolino”. Dodajmy, że 10 lat temu cena szybkich pociągów budziła naprawdę dużo emocji.
Wydatki na fajerwerki rosły. Kilkanaście lat temu przeciętny Polak wydawał na nie średnio ok. 100 zł, podczas gdy przywitanie 2021 r. wyniosło już 131 zł na głowę. Jak będzie w tym roku? Portal wszczecinie.pl donosi, że jeden ze sprzedawców pirotechniki odnotował lepszą sprzedaż niż w analogicznym okresie 2023 r. A największe zyski i tak mają być dzisiaj, bo przeważnie fajerwerki kupuje się na ostatnią chwilę.
- Czasami ktoś już sobie postrzela i przybiega do nas o północy, by dokupić kolejne race albo baterie – przekazał serwisowi sprzedawca dodając, że kupujący od niego „mężczyźni lubią, jak jest huk, że aż się szyby trzęsą w okolicznych blokach”.
Każdego roku policja apeluje, by pamiętać o przepisach i bezpieczeństwie
Na stronie służb przypomniano, że w Polsce obowiązuje zakaz używania petard oraz innych środków pirotechnicznych w miejscach publicznych, z wyłączeniem ograniczeń w dniach 31 grudnia i 1 stycznia każdego roku.
Nie oznacza to jednak, że w tych dniach istnieje dowolność, bowiem używanie przedmiotów zawierających wyroby pirotechniczne np. niezgodnie z przeznaczeniem może spowodować szereg negatywnych konsekwencji i to nie tylko prawnych, ale przede wszystkim zdrowotnych.
Jak respektowane są przepisy wie każdy, kto w ostatnich dniach przeszedł się ulicami lub nawet wyjrzał za okno, bo od kilku dni można obserwować świetlne „pokazy”.
Policja przypomina również, że „wybuchająca nagle petarda nie tylko może spowodować oparzenia rąk i twarzy, ale także poważniejsze uszkodzenia ciała”.
- Noc z 31 grudnia na 1 stycznia dla naszych zespołów zawsze oznacza wzmożoną pracę – mówi w rozmowie z echodnia.eu Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach. Ratownicy najczęściej wyjeżdżają do pacjentów z urazami głowy oraz kończyn. Przyczyną są nie tylko fajerwerki, ale też liczne bójki. Brawura, alkohol i materiały pirotechniczne dostępne na wyciągnięcie ręki prowadzą często do tragicznych zdarzeń.
Każdego roku w Sylwestra dochodzi do wielu tragicznych wydarzeń. Są one spowodowane brakiem ostrożności w obchodzeniu się z fajerwerkami, petardami i innymi materiałami pirotechnicznymi, które zawierają niebezpieczne materiały wybuchowe. Apelujemy o rozwagę i ostrożność – uczula również szpital w Ostrowie Wielkopolskim.
Czy to też wpisuje się w godne życie, o którym wspominało pirotechniczne stowarzyszenie?
Zwolennicy fajerwerków oprócz powoływania się na tradycję twierdzą, że to tylko jeden dzień w roku. To rzecz jasna nieprawda, bo wystrzały towarzyszą nam od kilku dni i sytuacja wcale nie uspokoi się 1 stycznia o 00:30. Pewnie co najmniej do Trzech Króli słychać będzie poczynania entuzjastów huku, po którym szyby trzęsą się w bloku, jak barwnie opisywał sprzedawca.
W Koszalinie na długo przed sylwestrową nocą dwóch nastolatków w wieku 16 i 17 lat trafiło do szpitala po tym, jak w dłoniach eksplodowała im odpalona petarda. Fajerwerki kupiła im matka. Jasne, można powiedzieć, że byli za młodzi, nie stosowali się do zaleceń, nożem też można zrobić sobie krzywdę, a nikt nie domaga się zakazu sztućców. Tylko że radość z fajerwerków trwa chwilę, a konsekwencje ich obecności są uciążliwe przez wiele dni dla obserwatorów. A dla ofiar niewłaściwego korzystania – całe życie.
W innym tekście stowarzyszenie branży pirotechnicznej przytacza wyniki badania Warsaw Enterprise Institute (WEI), z którego wynika, że opinia publiczna w Polsce jest „w większości przeciwna wprowadzeniu zakazu używania fajerwerków, zwłaszcza w okresie noworocznym”.
Badania przeprowadzone na reprezentatywnej grupie 1064 osób pokazały, że 65% respondentów korzystało z fajerwerków lub brało udział w wydarzeniach, na których były one używane. Wśród mężczyzn, aż 72% potwierdziło takie doświadczenie. Co więcej, 51% ankietowanych sprzeciwiło się zakazowi używania fajerwerków, podczas gdy za jego wprowadzeniem opowiedziało się 39%, a 10% było niezdecydowanych.
Tymczasem petycję Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków podpisało już ponad 12 tys. osób. O wpływie fajerwerków na zwierzęta pisaliśmy na Spider’s Web:
Kolejne miasta rezygnują z pokazów na publicznych imprezach. Prezydent Krakowa apeluje do mieszkańców, by ci nie strzelali w sylwestra. Apele nic nie kosztują. „Gazeta Krakowska” informuje z kolei, że Rada Miasta Krakowa odrzuciła większością głosów petycję Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt w sprawie wprowadzenia zakazu sprzedaży fajerwerków na miejskich targowiskach.
Od lat to samo - chwila radości jednych oznacza kilkanaście dni męczarni dla ludzi i zwierząt.