Czy to prącie? Nie, to tylko reklama Apple
Apple ma ostatnio pecha do reklam. Jak nie promuje konkurencyjne produkty, to płaci za billboard, na którym dumnie pręży się kolorowe prącie. Cieszyć się z nowego iPhone'a nabrał nowy wymiar.

Ledwie wczoraj zastanawialiśmy się, dlaczego Apple na swoim profilu społecznościowym reklamuje składany telefon Samsung Galaxy Z Flip 7? Odpowiedź była zaskakująco banalna - po prostu jedna agencja marketingowa obsługiwała obie firmy i coś się komuś źle kliknęło. Jednak najnowsza reklama Apple prosto z Miami
Prącie w reklamie Apple? Wszystko to kwestia perspektywy
Kierowcy, którzy przejeżdżali drogą I-95 w Miami przecierali oczy ze zdumienia. Na jednym z budynków umieszczono wielkie przyrodzenie, które jeżeli wierzyć podpisowi zostało uchwycone iPhone'em i narysowane na iPadzie, bo tak brzmi polskie tłumaczenie hasła "shot on iPhone, drawn on iPad". Dlaczego ktoś zrobił zdjęcie prącia?
Mówią, że rozmiar to nie wszystko, ale dla zainteresowanych podam, że billboard z prąciem ma 4,5 metry długości, więc widać go naprawdę z daleka. I to jest największy problem, bo jakby był mniejszy, to trzeba byłoby się bardziej zbliżyć i wtedy każdy dostrzegłby, że to nie do końca jest prącie. To podniesiony kciuk postaci narysowanej na rekinie. To uśmiechnięty nurek, chociaż to nadal nie rozwiewa wszystkich wątpliwości, bo prącie też może być oznaką radości. Więcej zdradza dokładne przyjrzenie się - to naprawdę wytwór waszej wyobraźni, a nie penis od Apple'a.
Oryginalne zdjęcie przedstawiało rekina i zostało wykonane przy użyciu iPhone'a. Następnie obraz trafił do artysty, który miał coś domalować. Wiadomo, jacy są mężczyźni i co pierwsze malują w zeszytach - nurków. Ten z obrazka dodatkowo złapał ośmiornicę, która przyczepiła się do jego kciuka. Jej duża czerwona główka... STOP! Jest to po prostu ośmiornica.
Założeniem kampanii Apple'a było połączenie ujęć natury z dowcipnymi rysunkami. W większości są naprawdę udane - Mamy pielęgniarkę zaglądającą do gardła, krasnala śpiącego na chmurce, człowieka odpoczywającego na klifach itd. Więcej możecie obejrzeć w tej galerii:

Celem kampanii reklamowej było uświadomienie, że każdy może nadać swojemu zdjęciu wyjątkowości za pomocą odpowiedniej aplikacji na iPadzie. Tymczasem udowodniła, że jako gatunek jesteśmy prości i nic nie zmieniło się od czasów wykonania prehistorycznych malowideł w jaskini Lascaux - uwielbiamy malować penisy i dostrzegać je w zwykłych przedmiotach. I co najgorsze - to naprawdę bawi. Czemu tak jest? To już niech stanowi twardy orzech do zgryzienia dla psychologów. Miejmy nadzieję, że sprzedaż iPhone'ów i iPad'ów wystrzeli. Z drugiej strony ciągle nie mogę pozbyć się wrażenia, że to dzieło artysty wcale nie jest przypadkowe, bo dzięki tej kontrowersji przyglądamy się dłużej reklamie. Chcemy się upewnić czy to ośmiornica, czy Apple cieszy się na nasz widok.
Więcej o Apple przeczytasz w:
Zdjęcie główne: TommyGunMassacre / reddit.com