Tak przenosi się broń jądrową. W razie konfliktu państwa atomowe użyją tego arsenału
Pierwsze (i miejmy nadzieję ostatnie) bomby atomowe użyte w konflikcie zbrojnym, zostały zrzucone przez Bombowiec B-29 w 1945 r. To napędzany śmigłami bombowiec strategiczny, którego produkcja ruszyła 1943 r. Dziś zasłużona konstrukcja jest cennym eksponatem w wielu muzeach lotnictwa. Broń atomowa natomiast cały czas jest gotowa do użycia. Razem z nią środki jej przenoszenia, które od czasów II Wojny Światowej zostały poszerzone o nowe rodzaje i oczywiście unowocześnione.
W siłach zbrojnych USA istnieje pojęcie atomowej triady. Chodzi tu o trzy sposoby przenoszenia broni jądrowej. Są to bombowce strategiczne, międzykontynentalne rakietowe pociski balistyczne oraz okręty podwodne (które tak naprawdę również wykorzystują takie same pociski). W kwestii bombowców mamy do czynienia z bombami albo także, z pociskami rakietowymi.
Przyjrzyjmy się każdemu z nich po kolei. Oto skrótowy przegląd metod, jakie są do dyspozycji mocarstw atomowych, przy pomocy których mogłyby one przeprowadzić atak atomowy.
Przeczytaj także:
- Chcieli wykopać drugi kanał Sueski za pomocą bomb atomowych. Tak, dobrze czytasz
- Bomba atomowa i najgorszy atak rekinów w historii. Ocaleli tylko nieliczni
- Głupi błąd mógł zabić miliony ludzi. Mechanik użył złego klucza i... wtedy się zaczęło
Bombowce strategiczne
W tej kategorii można by znaleźć wiele legendarnych wręcz konstrukcji lotniczych pochodzących z wielu krajów, ale skupię się jedynie na obecnie wykorzystywanych konstrukcjach. Trzy z nich zasługują na szczególną uwagę. To amerykańskie bombowce B-52 Stratofortress (Podniebna Forteca) oraz B-2 Spirit (Duch, ale rozumiany jako aura np. miejsca, nie jako zjawa), a także rosyjski Tu-95 - o przydomku „niedźwiedź”, nadanym mu przez NATO.
B-52 Stratofortress
Jak mówi się w Siłach Powietrznych USA, różne konstrukcje lotnicze przychodzą i odchodzą, a B-52 po prostu lata. Trudno się z tym nie zgodzić. Bombowiec wszedł do służby w 1955 r. i pozostaje w niej do dziś.
Z racji rozwoju obrony przeciwlotniczej ZSRR, od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku B-52 pełni głównie rolę bombowca konwencjonalnego. Brał udział w konfliktach w Wietnamie, obydwu w Iraku, w Afganistanie i wielu operacjach bombardowania - np. sił Jugosławii dokonujących ludobójstwa na Albańczykach w Kosowie lub w niszczeniu sił tzw. Państwa Islamskiego.
B-2 Spirit
To samolot, który wygląda, jakby był z przyszłości. Choć wszedł do służby w 1994 r. i oprócz tego, że jest trudnowykrywalnym bombowcem strategicznym, stanowi chyba najlepszy symbol potęgi technologicznej i militarnej USA. Pomimo niemal trzech dekad służby wciąż robi piorunujące wrażenie swoją sylwetką. Zaprojektowany w technologii latającego skrzydła, wywodzącej się jeszcze z lat II Wojny Światowej był odpowiedzią USA na wspomnianą rozbudowę arsenału obrony przeciwlotniczej ZSRR.
Jego zadaniem jest wlecieć niezauważonym w przestrzeń powietrzną wroga, zrzucić bomby lub wystrzelić pociski rakietowe i opuścić nieprzyjazne terytorium bez żadnych śladów na radarze przeciwnika. Jego cechą szczególną, oprócz kształtu jest budowa z kompozytów kevlarowych pokrytych specjalną powłoką pochłaniającą fale radarowe.
Do jego największych zalet oprócz bardzo utrudnionej wykrywalności należy naprawdę imponujący zasięg bez tankowania w powietrzu, wynoszący 11 tys. km. co jest zasługą jego opływowego kształtu. Do B-2 należy rekord najdłuższego lotu bojowego w historii. To trwająca 44 godziny misja wykonana w trakcie operacji Enduring Freedom, jak nazwane zostały działania w trakcie wojny w Afganistanie.
Tupolew Tu-95
To bombowiec używający czterech turbośmigłowych silników, co czyni z niego wyjątek na skalę światową. Co ciekawe, każdy z czterech silników napędza dwa, obracające się w przeciwnych kierunkach śmigła. To jedna z najbardziej udanych rosyjskich konstrukcji lotniczych, która weszła do służby w 1956 r.
Tu-95 to odpowiedź radzieckich konstruktorów na amerykański B-52 i trzeba przyznać, że o ile konstrukcje z ZSRR nie były nigdy szczytem techniki, o tyle „Niedźwiedź” jest naprawdę udanym przedsięwzięciem rosyjskiego przemysłu lotniczego.
Posiada niemal taki sam zasięg jak B-2: 10,5 tys. km. Co ciekawe, do czasu modernizacji na początku obecnego stulecia, samolot posiadał wzorem maszyn starszych typów stanowiska strzelca obsługującego karabin maszynowy w ogonie samolotu.
W kwestii samolotów warto zaznaczyć, że broń atomową mogą przenosić nie tylko bombowce strategiczne, ale również myśliwce, pod warunkiem że zostaną do tego odpowiednio przystosowane. Chodzi tu głównie o systemy weryfikacji kodów niezbędnych do aktywacji głowic atomowych. Do myśliwców takich należą choćby dobrze znane amerykańskie F-16, francuskie Mirage czy rosyjskie Mig-31.
Okręty podwodne o napędzie atomowym
W tej kategorii nie będę opisywał poszczególnych typów, bowiem wszystkie okręty podwodne przystosowane do przenoszenia rakiet z głowicami jądrowymi sa dość podobne. Oczywiście wiele z nich to niezwykłe dzieła inżynierii, ale to w końcu artykuł o broni atomowej.
Okręty podwodne mają szczególne miejsce w arsenale krajów dysponujących bronią atomową. Jako jedyne bowiem, nie mogą zostać zniszczone w pierwszej fali uderzenia tak jak bombowce stacjonujące na lotniskach, czy rakiety w silosach. Ukryte głęboko pod powierzchnią wody i często arktycznego lodu czuwają w oczekiwaniu na ewentualny rozkaz.
To właśnie okręty podwodne dają pewność Stanom Zjednoczonym, że w razie ataku atomowego, adekwatna odpowiedź na pewno zostanie udzielona. W czasie zimnej wojny w Marynarce Wojennej USA działał system, w ramach którego okręty podwodne uzbrojone w broń atomową wynurzały się okresowo na powierzchnię w oczekiwaniu na sygnał od dowództwa, że wszystko jest w porządku.
Brak sygnału miał oznaczać, że dowództwo w Waszyngtonie zostało zniszczone. W takim wypadku okręt miał wykonać odwetowe uderzenie atomowe na ZSRR nawet bez jakiegokolwiek sygnału od któregokolwiek z dowódców.
Okręty podwodne uzbrojone w broń atomową określane są mianem atomowych, jednak nie ze względu na charakter arsenału, jakim dysponują. Chodzi tu o napęd, który jest elektryczny, a prąd dostarczany jest do silników z reaktora atomowego znajdującego się w tylnej części okrętu. Tak więc „atomowy okręt podwodny” oznacza nie okręt uzbrojony w broń atomową, a napędzany energią jądrową. Taki napęd daje mu możliwość do odbywania bardzo długich, ograniczonych jedynie ilością zapasów żywnościowych, misji, bez konieczności ładowania akumulatorów.
Na pokładzie okrętów podwodnych znajdują się odpalane - jakże by inaczej - z wody międzykontynentalne pociski balistyczne, będące odmianą rakiet znajdujących się w podziemnych silosach na lądzie. Pierwsze odpalenie takiego pocisku nastąpiło w 1955 r. z pokładu radzieckiego okrętu podwodnego znajdującego się na Morzu Białym. Amerykańskie okręty podwodne klasy Ohio są w stanie przenosić 24 międzykontynentalne pociski balistyczne Trident II, z których każdy może przenosić nawet kilkanaście głowic atomowych. To daje pojęcie o sile, jaką dysponuje nawet taki okręt.
Międzykontynentalne Rakietowe Pociski Balistyczne
Znane pod skrótem ICBM (od angielskiego Inter-Continental Ballistic Missile). To tak naprwdę dzięki tym pociskom nastąpił rozwój rakiet kosmicznych. Prezydent USA w latach 1952-60, Dwight Eisenhower dążył do rozwoju technologii rakietowych w latach 50. ubiegłego wieku właśnie z myślą o uzyskaniu możliwości przeprowadzenia szybkiego uderzenia atomowego na ZSRR. Perspektywa rakiet latających w kosmos interesowała go tylko z punktu widzenia zdobycia strategicznej, militarnej przewagi nad Związkiem Radzieckim, nie jako przedsięwzięcie naukowe mające służyć ludzkiej eksploracji kosmosu.
Podwójne zastosowanie tych pocisków było również wykorzystane w ZSRR gdzie rakieta R7 służyła zarówno do przenoszenia głowic atomowych, jak i do wystrzeliwania satelitów na orbitę. To właśnie na jej pokładzie w kosmos poleciał pierwszy sztuczny satelita Ziemi - Sputnik 1.
Międzykontynentalne pociski balistyczne są najpopularniejszym środkiem przenoszenia głowic atomowych. Są na stanie w uzbrojeniu nie tylko pierwszych pięciu potęg nuklearnych (USA, ZSRR-Rosja, Francja, Wlk. Brytania, Chiny), ale także Izraela, Indii czy Korei Północnej. Każdy z takich pocisków, może przenosić po kilka lub nawet kilkanaście głowic atomowych (tak jak w przypadku wspomnianych pocisków wystrzeliwanych z okrętów podwodnych). Szczyt ich liczebności przypadł na okres Zimnej Wojny, gdy dominującą doktryną była tzw. gwarancja wzajemnego zniszczenia.
To podejście opierające się na odstraszeniu potencjalnego ataku, poprzez posiadanie jak największej liczby własnych głowic i środków jej przenoszenia, co miało zagwarantować przeciwnikowi jego zniszczenie. Również z tego względu ICBM są kojarzone z traktatami rozbrojeniowymi takimi jak np. SALT I i II czy START I, w ramach których USA i ZSRR zobowiązały się do ograniczenia ilości posiadanych pocisków.