Hyundai zdobył szczyt bezczelności. Za kasę blokuje sztuczkę złodziei
Hyundai zaskoczył ostatnio swoich klientów ofertą… płatnej ochrony przed własnymi lukami w systemie bezkluczykowego dostępu. Za jedyne 250 zł właściciele elektrycznego Ioniqa 5 mogą dokupić bezpieczeństwo, które producent powinien zapewnić w zestawie fabrycznym.

Na pierwszy rzut oka cała sprawa brzmi jak żart: firma wprowadza na rynek samochód z pięcioletnią gwarancją, a potem… żąda opłaty za zabezpieczenie go przed metodą używaną od pięciu lat. Kradzież przy użyciu przenośnego urządzenia przypominającego Game Boya nie jest przecież nowym trendem - media ostrzegają przed nią od 2020 r.
Kluczowe problemy z bezpieczeństwem
Luka w protokole bezkluczykowego dostępu pozwala na przechwycenie sygnału z oryginalnego klucza w momencie, gdy użytkownik dotyka klamki drzwi. Przypominające Game Boya urządzenie potrafi potem odszyfrować algorytm i przekazać fałszywy sygnał, przekonując samochód, że klucz znajduje się fizycznie w pobliżu. Efekt? Drzwi odblokowane i uruchomiony silnik.
Czytaj też:

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że to nie tani gadżet spod lady. W Europie kosztuje około 100 tys. zł i wykorzystywany był do masowych kradzieży pojazdów takich marek jak Kia, Nissan, Genesis czy Mitsubishi. Tymczasem Hyundai proponuje poprawkę zabezpieczającą za około 250 zł. W zestawie: poczucie ulgi i delikatny niesmak.
Oferta na razie skierowana jest wyłącznie do użytkowników w Wielkiej Brytanii - właściciele Ioniqa 5 w innych krajach mogą sprawdzić czy samochód wymaga aktualizacji przez dedykowany portal lub wizytę w serwisie.

Faktem pozostaje jednak pytanie: czy producent udzielający gwarancji na pojazd na pięć lat powinien pobierać dodatkową opłatę za zabezpieczenie, które powinno być fabrycznie od nowości?
Hyundai zdecydował, że bezpieczeństwo to usługa premium
Oferta Hyundaia na płatne zabezpieczenie Ioniqa 5 to przykład szczytu bezczelności w branży motoryzacyjnej. Zamiast chwalić się mocnym systemem bezpieczeństwa producent przyznaje, że… nie był gotowy od początku, i proponuje klientom dopłatę. I jeszcze się tym chwali. Trudno o przykład równie idiotycznej pazerności.