Głupi błąd mógł zabić miliony ludzi. Mechanik użył złego klucza i... wtedy się zaczęło
40 lat temu Amerykanie o mały włos nie wysadzili w powietrze całego stanu Arkansas. A to wszystko przez zwykły klucz nasadowy, który spadły na rakietę z głowicą nuklearną. To prawdziwa historia, która mogła się skończyć tragicznie dla milionów ludzi.
Co to była za rakieta?
Rakieta, która eksplodowała, nazywała się Titan II i była jedną z najpotężniejszych międzykontynentalnych rakiet balistycznych (ICBM) w arsenale Stanów Zjednoczonych. Była zdolna do przenoszenia głowicy termojądrowej W-53 o mocy 9 megaton, czyli około 600 razy większej niż bomba zrzucona na Hiroszimę.
Rakieta Titan II miała ponad 30 metrów długości i ważyła ponad 150 ton. Była napędzana przez dwa stopnie silników na paliwo ciekłe. Substancje te były bardzo łatwopalne i reagowały ze sobą samoczynnie przy kontakcie.
Przeczytaj także:
- Taktyczna broń jądrowa - co to jest, jaką ma moc i kto ją posiada?
- Tajemnicze eksplozje atomowe nad Oceanem Indyjskim. Wyjaśnienia nie ma do dzisiaj
- Kapitan dodał gazu i skończyło się na katastrofie nuklearnej
- Zgubili bomby jądrowe i nikt nie wie, gdzie ich szukać. Zaginęły też samoloty i załogi
Rakieta Titan II była częścią programu nuklearnego Strategic Air Command (SAC), który miał na celu odstraszać Związek Radziecki od ataku na USA. W sumie wyprodukowano 54 rakiety Titan II, które rozmieszczono w podziemnych silosach w trzech stanach: Arkansas, Arizona i Kansas. Każdy silos był połączony z podziemnym centrum kontroli startu, gdzie stacjonowała załoga rakietowa składająca się z dwóch oficerów i dwóch podoficerów. Ich zadaniem było utrzymywanie gotowości bojowej rakiety i jej odpalenie w razie potrzeby.
Co się stało?
W czwartek, 18 września 1980 r., około godziny 18:30 czasu lokalnego, dwóch pracowników zespołu do obsługi paliwa rakietowego (PTS) sprawdzało ciśnienie w zbiorniku z utleniaczem w jednym z silosów w pobliżu miasteczka Damascus w stanie Arkansas.
Jeden z nich, David P. Powell, zabrał ze sobą klucz nasadowy zamiast klucza dynamometrycznego, który był wymagany przez nowe przepisy lotnictwa. Powell twierdził później, że już był ubrany w specjalny kombinezon ochronny i zszedł pod ziemię, kiedy zdał sobie sprawę, że ma niewłaściwy klucz, więc postanowił kontynuować pracę mimo pomyłki.
Klucz nasadowy ważył ponad 11 kg i miał prawie metr długości. Powell pracował na platformie nad rakietą i próbował odkręcić nakrętkę mocującą przewód do zbiornika utleniacza. Niestety, podczas pracy gniazdo klucza ważące 4 kg odczepiło się i spadło około 24 metrów w dół, odbijając się od metalowej konstrukcji i przebijając poszycie rakiety nad pierwszym stopniem zbiornika z paliwem. Z rakiety zaczął wydobywać się paliwo Aerozine 50, które jest bardzo łatwopalne i reaguje na kontakt z utleniaczem - tetratlenekiem diazotu - znajdującym się w drugim zbiorniku nad paliwem.
Jakie były skutki?
Natychmiast zdano sobie sprawę z zagrożenia i ogłoszono alarm. Załoga rakiety i zespół PTS ewakuowała się z centrum kontroli startu, a na miejsce przybyły wojskowe i cywilne służby ratunkowe. Wiceszef Strategicznego Dowództwa Powietrznego (SAC), generał Lloyd R. Leavitt Jr., osobiście dowodził akcją ratowniczą.
W międzyczasie, na zewnątrz silosu zgromadziło się około 25-30 dziennikarzy i funkcjonariuszy policji. Nie otrzymali oni żadnej oficjalnej informacji o tym, co się dzieje, ani nie zostali ewakuowani z obszaru zagrożenia. Wśród nich był Sid King, współwłaściciel lokalnej stacji radiowej KGFL-AM, który relacjonował wydarzenia na żywo dla swoich słuchaczy.
Obawiano się, że pusty stopień rakiety zawali się, a głowica atomowa spadnie osiem pięter w dół i eksploduje. Silos był napełniany wodą, aby rozcieńczyć opary paliwa. Jednak około godziny 3:00 nad ranem 19 września doszło do eksplozji paliwa rakietowego wewnątrz silosu. Eksplozja była tak silna, że odrzuciła ważącą 740 ton klapę silosu i wyrzuciła głowicę termojądrową W53 na odległość około 180 metrów.
Na szczęście głowica nie eksplodowała ani nie uwolniła materiału radioaktywnego. Jednak eksplozja spowodowała śmierć jednego członka ekipy ratowniczej i rany u 21 innych osób. Cały kompleks wyrzutni rakiet został zniszczony. Kompleks startowy nigdy nie został naprawiony, a silos został zasypany żwirem i ziemią. Teren jest teraz własnością prywatną.
Wypadek w Damascus był jednym z wielu incydentów z udziałem rakiet Titan II, które wykazywały wiele problemów technicznych i bezpieczeństwa. W 1987 r. wszystkie rakiety Titan II zostały wyłączone i zastąpione przez nowsze i bezpieczniejsze rakiety Minuteman III. Wypadek w Damascus pokazał również, jak mały błąd ludzki może doprowadzić do potencjalnej katastrofy nuklearnej.