Nie chcą masztu koło domu. Głowa pęka, ale nie od promieniowania
Masztu jeszcze nie ma, a oni już wiedzą, czym to się wszystko skończy.

Portal olsztyn.com.pl donosi o protestach mieszkańców osiedla Dajtki. Ci nie zgadzają się, by w pobliżu domów stanął maszt komórkowy. Ich zdaniem konstrukcja wpłynie na zdrowie tych, którzy będą narażeni na promieniowanie.
To nie pierwszy raz, kiedy zdrowotne argumenty wychodzą na pierwszy plan. W Olsztynie protestujący są jednak wyjątkowo precyzyjni. Twierdzą, że przez maszt rozboli ich głowa i pojawią się kłopoty ze snem. Niby nie są to poważne, bo zagrażające życiu dolegliwości, ale wystarczające, żeby się przestraszyć i oponować.
Trzeba przyznać, że protestujący sprytnie to rozegrali
W końcu ból głowy czy bezsenność to dość powszechne przypadłości. Mogą być spowodowane wieloma czynnikami. Tymczasem mieszkańcy olsztyńskiego osiedla Dajtki mówią, że gdy maszt już stanie, to takie schorzenia będą efektem komórkowej technologii. Ich taktyka przypomina inny protest – jedna z mieszkanek bloku twierdziła, że to przez znajdującą się na dachu antenę kot nie chce wychodzić na balkon. A wcześniej wychodził! Związek przyczynowo skutkowy jest więc jasny. I to nic, że dziś zwierzęciu może być np. za zimno, to na pewno kwestia anteny!
Tu pewnie byłoby podobnie. Głowa boli, nie możesz spać? Widzicie, to wszystko przez 5G! A że głowy bolały wcześniej, a niektórzy nocą przewracali się z boku na bok na długo przed pojawieniem się telefonów komórkowych? Oj tam, oj tam. Wtedy coś innego mogło powodować dyskomfort, ale teraz już nie będzie można mieć wątpliwości. Winny będzie oczywisty.
Gdyby argumenty zdrowotne nie wystarczyły, olsztyńscy protestujący wyciągają kolejne. Boją się, że przez maszt spadnie wartość działek i nieruchomości. Wiedzą nawet o ile – trzeba będzie liczyć się z 30 proc. stratą.
Ta precyzja zaskakuje. Naukowcy już dawno obalili ten mit i potwierdzili, że nie ma związku pomiędzy lokalizacją masztów a tym, ile kosztują działki. Tymczasem w Olsztynie nie dość, że odwołują się do fałszywej teorii, to jeszcze ją udoskonalają, powołując się na wyliczenia. Pewnie liczą na to, że twarde liczby - cóż z tego, że wymyślone - zrobią swoje i niektórych taka potencjalna strata wystraszy na tyle, że dołączą do protestu.
Portal olsztyn.com.pl donosi, że petycja protestujących wywołała w komentarzach lawinę szydery. Niektórzy w komentarzach zwracają uwagę, że bać trzeba się zanieczyszczonego powietrza, a nie komórkowych fal. Problem polega jednak na tym, że czasami te nieprawdziwe strachy są skuteczne i władze idą na rękę protestującym. Cierpią z kolei ci, którzy oczekiwaliby poprawy jakości usług. Mam nadzieję, że tym razem tak nie będzie.







































